Rozdział 12

3.6K 190 4
                                    

    Siedziałam na korytarzu z moim przyjacielem. Teraz mogłam swobodnie go tak nazywać.
Śmiałam się z jego żartów na cały głos, nie zamierzałam się w żaden sposób ograniczać. Wszyscy zaciekawieni zerkali na mnie z pogardą i, prawdę mówiąc, mało mnie to obchodziło. Cieszyłam się chwilą, bo dawno nie uśmiechałam się tak szczerze, jak teraz. Dostrzegałam światełko nadziei, które tliło się gdzieś głęboko w moim zranionym sercu, teraz pomału się odbudowując.

W drodze do mojego domu, puszczaliśmy nasze ulubione piosenki i nuciliśmy głośno, wybuchając śmiechem na przemian. Alex robił głupie miny i zmieniał głos, naśladując znane mi osoby ze szkoły, co naprawdę mu wychodziło.

Zaraz potem leżeliśmy na moim łóżku i zajadaliśmy popcorn, oglądając komedie. Ja oczywiście potem w ogóle nie wiedziałam, o co w nich chodzi, bo byłam zajęta słuchaniem komentarzy przyjaciela i powstrzymywaniem śmiechu, co spełzło na niczym.
Po kilku minutach filmu leżeliśmy razem na podłodze, turlając się ze śmiechu, a czas leciał i leciał...

    -   Z... czego się... śmiejemy?   -   zapytał Alex, między przerwami w salwach niepohamowanego śmiechu.

Ja zrezygnowana kręciłam głową, próbując nabrać powietrza.

    -   Nie.. mam.. zielonego... poj... pojęcia... - odparłam i znowu wybuchliśmy śmiechem.

Gdy wreszcie się uspokoiliśmy, nadal leżeliśmy na podłodze wpatrując się w jakże ciekawy sufit.

Czujecie ten sarkazm?

Po spojrzeniu na mojego towarzysza, zdałam sobie sprawę, że on od kilku minut patrzy się na mnie z dziwnym uśmiechem.

    -  Co? Mam coś na twarzy?  -  spytałam.

Pokazał szereg swoich śnieżno-białych zębów w jakże urokliwym uśmiechu. Oczywiście nie mogło zabraknąć dołeczków.

     -  Tak.  -  Przyglądał się mi z rozbawieniem, gdy badałam swoją twarz rękoma.  -  Przepiękny uśmiech.

Zarumieniłam się, dlatego szybko przykryłam twarz długimi włosami. Żeby niczego się nie domyślił, próbowałam odwrócić wszystko w żart.

Szturchnęłam go w bok, a ten wybuchł śmiechem.

    -  Głupek!

    - Rose!

Tym razem to ja się zaśmiałam.
Między nami zapanowała przyjemna cisza, która pieściła moje uszy.

    -  Zagraj mi coś  -  odezwał się nagle, przerywając mi w relaksowaniu się.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

    -  Ja?

    -  Nie, labrador sąsiadów   -  uciął zachwycony ze swojej błyskotliwej odpowiedzi.  - Oczywiście, że ty. Przecież sama mówiłaś, że grasz na gitarze.

To prawda. Byłam głupia.
Fałszuje i do tego, gdy gram wydaje mi się, że instrument mnie nie lubi. Odkąd Vi odeszła, przestałam grać, ponieważ już mi to nie wychodziło.
Gitara zawsze przypominała mi o niej, także dlatego zaprzestałam. Bałam się, że znowu się przy nim rozkleję, a wtedy nie będę miała wiarygodnej wymówki.

    -  Proszę...  -  zaczął, ale ja mu przerwałam.

    -  Nie mogę.

    -  Dlaczego?  -  zapytał.

    -  Wiesz, że niektóre przedmioty przywołują wspomnienia? Wspomnienia osób, które były z nami, gdy ich używaliśmy? I niekoniecznie mają na nas dobry wpływ.
Dlatego właśnie nie gram już na gitarze. Chcę zapomnieć. Rozumiesz?  -  Spojrzałam na niego. Ostatnie słowo wypowiedziałam szeptem i czułam, że w oczach wzbierają mi się łzy.

Napraw Mnie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz