Kamil nie mógł spać. Na dobrą sprawę, od miesięcy nie mógł po prostu położyć się i zasnąć. Zawsze coś przeszkadzało - cieknący kran, głosy za ścianą, suche powietrza, zimno lub gorąco , albo nagłe wspomnienia związane z Szefem. Kiedy było idealnie cicho, materac był wygodny, a temperatura optymalna, po prostu leżał na plecach i patrzył w szwy namiotu, czekając na sen, który nie nadchodził. Najgorzej było, gdy Fabian z którym spał zaczynał się wiercić. W większości przypadków po prostu uciekał do innego pokoju i spał na kanapie , gdy coś za kłócało mu spokojna ciszę. Ta noc była jeszcze gorsza niż w domu - w namiocie obok spały dwie osoby. Dobrali się idealnie - ona histeryczka, on zgred. Jakimś sposobem przemęczyli się ze sobą kilkanaście miesięcy i mają zamiar odchować potomstwo, a teraz czekali, aż śmierć któregoś skończy ich wspólną udrękę. Podobne myśli pochłaniały uwagę Kamila przez całą noc. Myśli, oraz chrapanie Fabiana. Co właściwie tutaj robił? Miał w bagażniku swój namiot. Z resztą czuł się lepiej gdy spał obok nieświadomie obserwowany chłopak. Tez po głowie Kamila chodziły myśli związane z matką i ojcem. Czy to możliwe, by pod maską obojętności głęboko przeżywała stratę byłego męża? W końcu wywalczyła sobie prawo do organizacjii swojego własnego nowego i lepszego życia. ... Poczuł dziwne ciepło, gdy uświadomił sobie, że matka po prostu go potrzebowała. Fabian obudził się nadźwięk rozpinanego namiotu. Oby dwoje wyszli na zewnątrz. Zapalili w tej samej chwili i stało się coś, czego Kamil zupełnie się nie spodziewał. Właściwie to po prostu nic się nie stało - obaj palili w milczeniu, Fabian obrzucił go tylko szybkim spojrzeniem. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a potem znowu gapili się na niebo, odległe pola i ściany stodoły. Przez kilka minut było tak cicho, że słyszał ryk silników z odległej autostrady. Szum ostatnich liści na drzewach pod namiotem. Odległy krzyk jakiegoś pijaka na drugim końcu wsi. I jeden bardzo charakterystyczny dźwięk.
-Uwielbiam, kiedy słychać jak wypala się papierek - powiedział Kamil i tak naprawdę mówił do siebie samego. Już sam widok żarzącego się papierosa był hipnotyzujący. Gdy doszedł do tego cichy szelest spalanej bletki, była to jedna z małych radości szarlejowego życia.
-Słuchaj... - zaczął , tym razem zwracając się już do Fabiana. Chłopak spojrzał na niego wyczekująco i wypuścił dym z ust. Nie wiedział, co właściwie chce powiedzieć temu biedakowi, ale czuł że coś powinien. Uderzyła go nagle świadomość, że jest sporo starszy - o jakieś pięć, może sześć lat.
-Jesteśmy braćmi, prawda? - chłopak wybawił z zakłopotanej ciszy.
-No tak. Wspólne dzieciństwo inni ojcowie, ale to chyba nadal braterstwo.
Powoli dopalali papierosy i Kamil czuł, jak szansa na poznanie tego dziwnego człowieka przecieka mu przez palce.przecież znał go tak długo , a nic o nim nie wiedział. Dopalenie papierosa było dla niego symbolicznym momentem - kiedy palisz, rozmowa się klei - w pracy, na uczelni, na imprezie. Gdy wyrzucanie pety, ten zawieszony w czasie moment się kończy i trzeba postanowić co dalej. Fabian bez słowa wyjął z paczki i odpalił kolejnego. Czy robił to, bo lubi, czy również chciał przedłużyć ich wspólną chwilę, nie miało większego znaczenia. -Ponoć miałeś wypadek jako dzieciak - mózg Kamila sam znalazł temat do rozmowy, od lat niezmiennie go tym zaskakiwał.
-Wpadłem pod ciężarówkę. Podobno sam pod nią wlazłem w ostatniej chwili - głos Fabian był obojętny, dziwnie chropowaty.
-To mamy coś wspólnego, też miałem wypadek. Spadłem z balkonu.
-Chyba łączy nas coś więcej - chłopak spojrzał na Kamila z cieniem uśmiechu. To spojrzenie było dziwne, znał je z branżowych klubów i ulicy , a zwłaszcza Szefo tak na niego spoglądał. W jego głowie narodziło się dzienne uczucie dlatego wrócił do podziwiania gwiazd. Bez wyraźnego powodu myśli Kamila powędrowały do odległych czasów, do momentu upadku z balkonu i tego co było później. Przez kilkanaście lat zmieniło się tak wiele rzeczy, choćby jego orientacja. Już od trzech lat sypiał z „kolesiami" i pozbył się idiotycznych hamulców, które tak pielęgnował wcześniej. Pozostało tylko to jedno uczucie, najsilniejsze ze wszystkich, nigdy nie opuszczająca go na krok świadomość- swojej pierwszej miłości do faceta. . Czy Fabian też tłumi w sobie takie problemy? Czy geny mogą determinować tak wiele, by mieli podobne charaktery?
-Czemu nie śpisz? - tym razem Kamil świadomie zaczął wątek.
-Nie umiem spać tylko dlatego, że jest noc. Za to czasami mam tak realistyczne sny, że ta rozmowa być jednym z nich. U obudziła mnie Twoja pięta na moim kroczu gdy chciałeś wyjść.
-Chyba bym wiedział, gdybym był zmyślony - poczuł idiotyczną potrzebę obrony - Nie możesz wyśnić kogoś od ciebie niezależnego, w śnie mówisz cudzymi ustami, ale to nadal twoje słowa. A ja mówię za siebie.
-Filozof z ciebie - przyznał Fabian z nutka determinacji , że nie skomentował tego jak go obudził.
- Pewnie masz rację, bo ja, czy to we śnie, czy na jawie, nie potrafiłbym tak pieprzyć. Kamil zignorował te słowa, nie wiedząc czy to kpina, czy żart.
-Co chcesz teraz ze sobą zrobić? - nie powstrzymał ciekawości. -Zjadę na ręcznym i pójdę spać. Obaj się zaśmiali i był to naprawdę szczery śmiech.
-Mam na myśli życie. Jaki masz plan? - dociekał .
-Plan? - Fabian uniósł brwi.
-No wiesz, praca, mieszkanie, kasa, studia i tak dalej. Pracujesz?
-Nie - aż się wzdrygnął. Kamilowi robiło się go żal. Zastanawiał się, czy to jakieś ekspresowo rozwinięte braterskie uczucia
-Coś mi mówi, że będziesz musiał.
-Coś mi mówi, że to nie twoja sprawa - Fabian warknął i niespiesznym krokiem wrócił do namiotu. No, to tyle z braterstwa - pomyślał Kamil i zadeptał peta.
CZYTASZ
Gay Note [YAOI]
Teen FictionNie wiem co robić, nie wiem co czynić, Czy siebie za zło do końca życia winić, Te puste słowa, te puste gesty, Były na pokaz, inne od reszty, Stracić, straciłem nie zatrzymałem, Złapać za rękę dzisiaj się bałem, Nie byłeś sobą, nie byłeś jak zawsze...