Kiedy Kamil wrócił do namiotu i wślizgnął się w śpiwór przypomniała mu się identyczna noc z szefem jaką przed chwilą odbył z Fabianem.
***
Nie wiedział czemu, ale widok palącego na podwórku Szefa w ogóle go nie zdziwił. Bez słowa opuścił werandę i uważając na głębokie bajora powoli podszedł do obcego mu chłopaka. Zapalili w tej samej chwili i stało się coś, czego Kamil zupełnie się nie spodziewał. Właściwie to po prostu nic się nie stało – obaj palili w milczeniu,Szefo obrzucił go tylko szybkim spojrzeniem. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a potem znowu gapili się na niebo, odległe pola i ściany stodoły. Przez kilka minut było tak cicho, że Kamil słyszał ryk silników z odległej autostrady. Szum ostatnich liści na drzewach pod domem. Odległy krzyk jakiegoś pijaka na drugim końcu wsi. I jeden bardzo charakterystyczny dźwięk.
-Uwielbiam, kiedy słychać jak wypala się papierek – powiedział Kamil i tak naprawdę mówił do siebie samego. Już sam widok żarzącego się papierosa był hipnotyzujący. Gdy doszedł do tego cichy szelest spalanej bletki, była to jedna z małych radości kamilowskiego życia.
-Słuchaj... - zaczął , tym razem zwracając się już do Szefa. Chłopak spojrzał na niego wyczekująco i wypuścił dym z ust. Kamil nie wiedział, co właściwie chce powiedzieć temu biedakowi, ale czuł że coś powinien. Uderzyła go nagle świadomość, że jest sporo starszy – o jakieś pięć, może sześć lat.
-Jesteśmy razem, prawda? – chłopak wybawił Kamila z zakłopotania.
-No tak..
Powoli dopalali papierosy i Kamil czuł, jak szansa na poznanie tego dziwnego człowieka przecieka mu przez palce. Dopalenie papierosa było dla niego symbolicznym momentem
– kiedy palisz, rozmowa się klei – w pracy, na uczelni, na imprezie. Gdy wyrzucanie pety, ten zawieszony w czasie moment się kończy i trzeba postanowić co dalej.
Szefo bez słowa wyjął z paczki i odpalił kolejnego. Czy robił to, bo lubi, czy również chciał przedłużyć ich wspólną chwilę, nie miało większego znaczenia.
-Ponoć miałeś wypadek jako dzieciak – mózg Kamila sam znalazł temat do rozmowy, od lat niezmiennie go tym zaskakiwał.
-Wpadłem pod ciężarówkę. Podobno sam pod nią wlazłem w ostatniej chwili – głos Szefa był obojętny, dziwnie chropowaty.- Wtedy obudziłem się w szpitalu . Była noc. Wszyscy spali. W oddali korytarza ujrzałem światło.. Po jakieś chwili było tuż koło mojego łóżka . Mówiło do mnie jakimś dziwnym językiem i wyciągnął rękę w moją stronę. MOje ciało przeszył ciepły dreszcz i obudziłem się rano obok mojego łóżka , przy którym rodzina płakała nad moim ciałem. Byłem martwy. Światłość to mój pan.
-Bardzo ... Bardzo mnie to .. ehh nie wiem co powiedzieć... Ale mamy coś wspólnego, też miałem wypadek. Spadłem z balkonu.
-Wiem. Wiem wszystko co się działo z Twoim życiem. Obserwowałem Cię.
- Fakt.
-Chyba łączy nas coś więcej – chłopak spojrzał na Kamila z cieniem uśmiechu. To spojrzenie było dziwne, znał je z branżowych klubów i ulicy. W jego głowie narodziło się absurdalne przeczucie.
- Wspólna przyszłość – dokończył Szefo i wrócił do podziwiania gwiazd. Bez wyraźnego powodu myśli Kamila powędrowały do odległych czasów, do momentu upadku z balkonu i tego co było później. Przez kilkanaście lat zmieniło się tak wiele rzeczy, choćby jego orientacja. Już od trzech lat sypiał z chłopakiem i pozbył się idiotycznych hamulców, które tak pielęgnował wcześniej. Pozostało tylko to jedno uczucie, najsilniejsze ze wszystkich, nigdy nie opuszczająca go na krok świadomość– nie pasował. Czy Szefo też tłumi w sobie takie problemy?
-Czemu nie śpisz? – tym razem Kamil świadomie zaczął wątek.
-Nie umiem spać tylko dlatego, że jest noc. Za to czasami mam tak realistyczne sny, że ta rozmowa być jednym z nich. Ty możesz być moim snem.
-Chyba bym wiedział, gdybym był zmyślony – Kamil poczuł idiotyczną potrzebę obrony – Nie możesz wyśnić kogoś od Ciebie niezależnego, w śnie mówisz cudzymi ustami, ale to nadal twoje słowa. A ja mówię za siebie.
-Filozof z ciebie – przyznał Szefo – Pewnie masz rację, bo ja, czy to we śnie, czy na jawie, nie potrafiłbym tak pieprzyć. Kamil zignorował te słowa, nie wiedząc czy to kpina, czy żart.
-Co chcesz teraz ze sobą zrobić? – nie powstrzymał ciekawości.
-Zjadę na ręcznym i pójdę spać. Obaj się zaśmiali i był to naprawdę szczery śmiech.
-Mam na myśli życie. Jaki masz plan? – dociekał Kamil..
-Plan? – Szefo uniósł brwi.- Dowiesz się już niedługo ... Doradzę Ci coś ...
- Co takiego ?
- Bądź gotowy , że pewnego dnia będziesz musiał przygotować plan.
- Plan ? Dotyczący czego ? - Dobiegał Kamil.
- Wszystko w swoim czasie .
-No wiesz..
-Nie – Szefo aż się wzdrygnął.
Kiedy Szefo kończył palić papierosa , Kamil wstał zdeptał kiepa i wszedł do domu , zostawiając chłopaka samego na tarasie.
- Dobranoc - burknął Szefo.
- Cześć.
***
Leżąc jeszcze tak z dobre 10 minut rozmyślał o co chodzi z planem Szefa.. teraz wie , że plan to uratowanie z objęć Światła Szefo .. Sen przyszedł niespodziewanie .
CZYTASZ
Gay Note [YAOI]
Teen FictionNie wiem co robić, nie wiem co czynić, Czy siebie za zło do końca życia winić, Te puste słowa, te puste gesty, Były na pokaz, inne od reszty, Stracić, straciłem nie zatrzymałem, Złapać za rękę dzisiaj się bałem, Nie byłeś sobą, nie byłeś jak zawsze...