Powrót do apartamentu dla Emmy był walką z myślami. Albo przez nie spowoduje najbliższy wypadek na kolejnym zakręcie, albo prędzej dotrze do ośrodka psychiatrycznego. Sama się do tego przyznawała, że była okropnym myślicielem, a to jej utrudniało jej jakże trudne życie. Po co ona głupia wyjeżdżała do Nowego Jorku? Przecież to jest miejsce dla zorganizowanych ludzi, odpowiedzialnych, ciężko stąpających po ziemi. A ona? Ona była brzydkim kaczątkiem wśród nich, szukającym szczęścia. Ale którzy z nich go nie pragnęli?
Zrezygnowana zatrzymała się na stacji paliw. Może mają do sprzedania jakieś dobre wino?Nie, Emma. Jutro idziesz do pracy.
Na swoją głupotę uderzyła się dłonią w czoło, w ostatniej chwili rezygnując z zakupu alkoholu i na rzecz cięższej masy kupując ciastka. Wchodząc do samochodu poczuła męskie perfumy.
Ah te perfumy!
A te tęczówki?Perfumy, które cały czas zadręczały jej wrażliwe nozdrza i oczy koloru dna morza jej szefa, zamydlały co chwilę drogę podczas jazdy samochodem. Mimo tego, iż pomiędzy nią a mężczyzną nie doszło do żadnego zbliżenia, mocne perfumy dodające pewności niebieskookiemu nie dawały spokoju jej wyobraźni towarzysząc jej przez całą drogę. Nienawidziła siebie za bycie romantyczką w takich chwilach. Frustracja, która dotknęła Pana Smitha wcale jej nie zaraziła, lecz to jego oczy ją doprowadzały do szału. W pewnym momencie miała ochotę przywalić głową o kierownicę, ale jej strona, która podtrzymywała ją przy dobrym rozsądku kazała nie załamywać się tak wcześnie. Wmawiała sobie, że nie może się w nim zakochać, kiedy te okrutne myśli przypominające jej spowiedź w konfesjonale za swoją osobowość namawiały ją do najgorszego.
-Gdybyś to widziała babciu.
Powiedziała szeptem opierając się głową o szybę samochodu, który zatrzymała na czerwonym świetle. Westchnęła rozdrażniona. Przyglądała się przejeżdżającym samochodom prostopadle przez jej cel jazdy. Chmury zbierające się nad przejeżdżającymi samochodami na skrzyżowaniu dróg oznaczały zbliżający się deszcz. Może wpatrywanie się w niego ją uspokoi? Obojętnym wzrokiem przejechała z widoku przed sobą próbując skupić swoje myśli na pojeździe obok. Czarny Bentley, który od razu rozpoznała po swojej prawej stronie ramienia sprawił, iż uniosła swoje jasno brązowe brwi do góry. Posiadanie Bentleya było dla niej niczym sen, a rzadko je spotykała w swoim rodzinnym mieście.
Wspominając swój widok towarzyszący jej od dziecka, górę otoczoną gęstwiną mieszanych drzew uniosła lekko jeden kącik ust. Wracając myślami do samochodu spojrzała na kierowcę, który swoimi przeklętymi tęczówkami patrzył na nią jak się sama domyślała - większość czasu. Przeklęła pod nosem przy tym delikatnie ruszając różowymi ustami, które zacisnęła na widok osoby w czarnym pojeździe. Mężczyzna uśmiechnął się w tajemniczy sposób i mrugnął do niej jednym okiem, co Emmę strąciło kompletnie z myśli.
Cholerne niebieskie tęczówki!
Policzki Emmy ją lekko zapiekły jak już się sama domyślając od rumieńców, które były rzadkością u jej osoby. Speszona odwróciła wzrok i szybko spojrzała w drugi bok. Jak na początku myślała, tak jej przeczucia ją źle pokierowały. Nie było żadnego samochodu po lewej stronie ramienia Emmy. Spojrzała na światła ponownie i w tej samej chwili światła zmieniły swoją barwę na zieloną. Bez zastanowienia się, ruszyła prosto do hotelu.
Rzucając się na łóżko zapragnęła iść od razu spać, lecz jej obowiązki zmuszały ją do podniesienia się z łóżka, którego do tej pory jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnęła.
Po wzięciu długiego prysznica, pod którym spędziła zbyt długi czas starając się uwolnić od zapachu perfum. Gdy już jej ciało powitało zimniejsza temperatura pokoju, w tym samym czasie zadzwonił jej telefon hotelowy. Zawijając się w szlafrok z ręcznikiem na głowie odebrała słuchawkę.
-Panno Turner, Pan Smith chce się z Panią spotkać.
Zwrot recepcjonistki był jak zwykle służbowy, co jej nie zdziwiło, lecz wiadomość, zawierająca nazwisko jej szefa sprawiła, iż musiała się wyprostować. Przełknęła ślinę i odpowiedziała grzecznie.
-Proszę go wpuścić.
![](https://img.wattpad.com/cover/62799485-288-k753900.jpg)
CZYTASZ
R U MINE?
Fanfiction"Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić. Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, kied...