Rozdział 8 - impreza

138 14 1
                                    

  Dziś jest piątek. Ten tydzień upłynął mi w miarę szybko. Odkąd tajemniczy mężczyzna, którego widziałam w poniedziałek, pokazał się i od razu zniknął, nie widziałam go i postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. Lecz co jakiś czas na lekcjach z nadzieją zerkałam w okno. Jeśli chodzi o moją moc, to tylko wysłałam na intensywną terapię kilkoro uczniów, dwie nauczycielki zostały zamknięte w izolatce, a jakiś chłopak z niższej klasy wypadł przez otwarte okno na trzecim piętrze i w taki sposób zakończył swoje nędzne życie.
  Postanowiłam dziś trochę się zabawić, a jako że piątek weekendu początek, to mam do wyboru najlepsze imprezy w mieście.
  Otworzyłam szafę i przejrzałam jej zawartość. Miałam tylko cztery sukienki, które zakładałam tylko na imprezy, na które i tak chodziłam rzadko. Po krótkich przemyśleniach, wybrałam czerwoną, krótką, obcisłą, z długimi rekawami, bez pleców i z wielkim dekoltem opinająchm mój biust. Do tego założyłam ulubione czarne lity z drewnianym obcasem. Makijaż oczywiście czarny, lecz wzbogaciłam go lekko połyskukącym cieniem w zewnętrznym kąciku oka. Jedyną zmianą mojej fryzury było to, że wyprostowałam włosy i podpięłam grzywkę. Na koniec popsikałam się ulubionymi perfumami, utrwaliłam włosy lakierem i wyszłam uprzednio oceniając mój wygląd w lustrze.
  Po 15 minutach wreszcie dotarłam pod najbardziej ekskluzywny klub w Londynie, podeszłam do ochroniarza. Wcześniej musiałam przecisnąć się przez niezły tłum ludzi, czekających na wejście.
-Witaj, Hans. - uśmiechnęłam się. - Wpuścisz mnie?
-Ciebie zawsze, Sam. - otworzył bramkę, co spotkało się z niezadowoleniem kilku osób. - Niezła sukienka.
-Dzięki.
-Baw się dobrze. Jak coś to jestem na twoje zawołanie. - dodał.
-Będę pamiętać. Dzięki. - cmoknęłam ustami i weszłam do budynku.
  Od razu podeszłam do barmana, którego znałam tak jak Hansa. Żeby dostać się do tego klubu, nie będąc celebrytą, trzeba mieć znajomości. Ja takie miałam. Bo niby jak niepełnoletnia dziewczyna z internatu wchodziła do najlepszego klubu i zamawiała drinki z alkoholem.
-Witaj, Sam! To co zawsze? - spytał barman.
-Dziś z podwójną ilością alkoholu, Dom. - zarządałam. - Mam dziś ochotę na przednią zabawę.
-A dowodzik? - puścił mi oczko.
-Tu jest. - wypięłam biust i zaczęłam się śmiać. Natychmiast dołączył do mnie Dom. To był taki nasz żarcik, którego nikt nigdy nie rozumiał.
-Oczywiście. Jak śmiem wątpić. - podał mi czerwonego drinka. - Życzę udanej zabawy.
-Taka będzie. - powiedziałam i wypiłam moje ulubione malibu z mlekiem, do którego Dom dodał czerwony barwnik spożywczy, aby pasowało do mnie.
  Gdy po chwili alkohol zaczął krążyć w mojej krwi ruszyłam w stronę parkietu. Wszyscy mężczyźni obecni na tej sali odwracali się i patrzyli na mnie. Doskonale wiem, że nie da się mnie przeoczyć, dlatego zawsze starannie podkreślam swoje atuty.
  Głośna muzyka dudniła w uszach, lasery świeciły w ciemnościach, a w powietrzu unosił się zapach potu i dymu. Przy barze siedziało tylko kilkoro ludzi, bo większość zajmowała parkiet. Dołączyłam do tej drugiej grupy. Już po chwili kręciłam biodrami w zmysłowym tańcu.
-Witaj, mała. - zaczepił mnie jakiś mężczyzna. - Masz może ochotę na drinka?
-Jasne.
-Dwa razy mohito, poproszę. - zawołał barmana, który po chwili podał nasze napoje. - Po raz pierwszy tutaj?
-Nie. - powiedziałam próbując drinka. Był całkiem dobry, ale moje malibu lepsze.
-Nigdy cię tu nie widziałem. A jestem tu często.
-Widocznie słabo patrzyłeś. - zaśmiałam się. - Ja wpadam tylko czasami.
-Będę uważniej patrzeć.
-Jak masz na imię? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem jak on się nazywa.
-Mason. A ty?
-Samantha. Ale mów mi Sam.
-Miło mi. Zatańczymy, Sam? - spytał odkładając pustą szklankę na blat i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Dobrze. - podałam mu rękę.
  Tańczyliśmy w rytmach piosenek puszczanych przez DJ'a. Ja trzymałam go za szyję, a on trzymał ręce poniżej moich pleców. Normalnie zwróciłabym na to uwagę, ale byłam już trochę pijana.
-Zaraz wracam. - powiedział po przetańczeniu kilku piosenek i odszedł.
  Nie zwracając na nic uwagi tańczyłam dalej. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim pośladku.
-Już wróciłeś, Mason? - spytałam.
-Dla ciebie mogę być nawet Masonem. - zamruczał do mojego ucha nieznajomy i pocałował mnie najpierw w obojczyk, a potem w szyję. - Masz może ochotę na... - zaczaczył palcem o koniec mojej sukienki, lekko ją podwijając.
-Sorry. - przerwałam mu i w jednej chwili wyswobodziłam się z jego objęcia, odpychając go przy tym. - Muszę iść do toalety.
  W małej łazience poprawiłam lekko mój makijaż, co wcale nie było łatwe, ponieważ ktoś potłukł lustro i musiałam się malować w odłamku pozostałego szkła. Spotkałam tam też dziewczynę. Nie zwróciłam uwagi na jej wygląd. Zobaczyłam tylko, że była brunetką. Ale w chwili gdy weszłam do pomieszczenia, ona upadła, uderzając głową o umywalkę. Gdy leżała na ziemi, z jej głowy poleciała krew, budząc jej włosy i ubrania na czerwono.
  Już chciałam wracać, gdy nagle ktoś popchnął mnie na ścianę i przywarł do mnie całym ciałem, przytrzymując moje nadgarstki na wysokości głowy. W jednej chwili otrzeźwiałam, jakby cały alkohol ze mnie wyparował.
-Nie chciałaś po dobroci, to będzie po mojemu. - warknął.
-Czego ty ode mnie chcesz? - spytałam łamiącym głosem i spróbowałam kopnąć go w krocze, lecz mi się nie udało.
-A jak myślisz, ślicznotko? - przejechał palcem po lini mojej szczęki. - Czego ja mogę chcieć?
-Sam! - usłyszałam wołania Masona. - Gdzie jesteś?
-Ratunku! - zaczęłam krzyczeć, gdy nieznajomy wpił się ustami w mój obojczyk i jedną rękę przesunął na mój pośladek. - POMOCY!!!
-Nic ci to nie da. - wysapał. - Możesz krzyczeć ile chcesz.
-A właśnie, że da! - krzyknął mój wybawca i pięścią uderzył gwałciciela w nos. Ten pod wpływem uderzenia zatoczył się i upadł na ziemię. - Nic ci nie jest?
-Chyba nic... - poprawiłam sukienkę i już miałam poprawiać fryzurę, gdy zobaczyłam złote oczy osoby która mnie uratowała. - Justin? Co ty tu robisz?!
-Dzwoniłem do ciebie i nie odbierałaś. Martwiłem się o ciebie. - zarumienił się. - Więc przyszedłem tutaj.
-Ale jak się tu dostałeś? - zdziwiłam się.
-Nie tylko ty znasz Hansa.
-Dz... - zaczęłam i nie dokończyłam, bo w tej chwili zemdlałam i pewnie bym upadła, gdyby nie to, że Justin złapał mnie i wziął na ręce.
-Sam... - westchnął idąc w kierunku wyjścia. - Co ty znowu narobiłaś?

*********************************

Dziś trochę... dramatycznie? Przygodowo? Tak po mojemu.

Miłego czytania :*

~lilianka1412 ♡

Następczyni Diabła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz