Rozdział 12 - lekcja latania

125 7 1
                                    

Serio?! Znowu zniknął?! Nawet tu mnie opuścił?! Byłam zupełnie sama w obcym miejscu. Nie wiedziałam co mam robić. Wnet podszedł do mnie chłopak mniej więcej w moim wieku. Był wysoki i nawet przystojny, miał czarne włosy i brązowe, prawie czarne, oczy, a jego czarne skrzydła podkreślały bladość jego skóry. Ubrany był w czarne spodnie, czarną koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę, a na nogach miał czarne trampki Converse. Wszystko czarne. Szczerze mówiąc, spodobał mi się.
-Przepraszam za Magnusa. On zawsze tak znika. A tak w ogóle to cześć, mam na imię Alec. - przedstawił się. - A ty pewnie jesteś Samantha?
-Tak. - odgarnęłam włosy z twarzy. Kilka osób się na mnie popatrzyło. - Jak widzę wszystko o mnie wiecie...
-Przez wiele lat, byłaś jednym z niewielu tematów naszych rozmów. - lekko się zaśmiał. - Więc wiesz... - nagle szybko zmienił temat. - Chodź zaprowadzę cię do twojej komnaty.
-A mógłbyś mi najpierw odpowiedzieć na kilka pytań?
-Dobrze, ale odpowiem ci w drodze. Przez to, że wybrałaś sobie takie miejsce śmierci, mamy kawał drogi do przejścia. - powiedział i ruszył w stronę jakiejś uliczki, a ja poszłam za nim. - To co chcesz wiedzieć najpierw?
-Co to za miejsce? - spytałam podziwiając budynki.
-Piekło. - wzruszył ramionami. - Królestwo twojego ojca.
-A moim ojcem jest... - zaczęłam zdanie i miałam nadzieję, że je dokończy. Choć spodziewałam się tej odpowiedzi.
-Diabeł. - przystanął na chwilę i spojrzał na mnie. - A ty jesteś jego córką. Lecz on teraz zaginął, a ty musisz uratować to miejsce. - machnął ręką wskazując na wszystko co nas otaczało. - Bez władcy, z łatwością pokona nas ta 'dobra strona' - wykonał cudzysłów przy dwóch ostatnich wyrazach i ruszył dalej. - Uprzedzając twoje kolejne pytanie, tą dobrą stroną jest Niebo.
-Acha. - zastanowiłam się nad kolejnym pytaniem. Po chwili zadałam te, które mogło wydawać się śmieszne i dziecinne, ale raz kozie śmierć. - Dlaczego ja nie mam skrzydeł?
-Spodziewałem się tego... - zaśmiał się, a ja zrobiłam zdezorientowaną minę. Przecież to pytanie było całkowicie normalne. No dobra... może nie do końca. Znowu przystanęliśmy. - Ściągnij kurtkę.
-Poznaliśmy się 5 minut temu, a ty już chcesz żebym się rozebrała? - spojrzałam na niego i zachichotałam.
-Sam... - westchnął, ale uśmiechnął się. Z jego miny wyczytałam, że nie miałby nic przeciwko.
-Ok, ok... - teraz to ja westchnęłam, ale wykonałam jego polecenie. I dokładnie w tej samej chwili z moich pleców wyrosły cudowne czarne skrzydła. Zauważyłam, że są większe od tych, które miał Alec i reszta ludzi. Zabrakło mi słów. - Są... śliczne.
-Większe od standardowych. - uśmiechnął się, a ja razem z nim. - Co czyni cię wyjątkową i ukazuje to kim jesteś. Twój ojciec ma takie same. - nagle wskazał na Big Bena. Nawet nie wiem, kiedy tu doszliśmy. - Jesteśmy na miejscu. Oto siedziba Diabła.
Alec zaprowadził mnie do mojej komnaty, która znajdowała się za tarczą zegara. Ściany były pomalowane czarną i czerwono-bordową farbą, a podłoga wyłożona czarnymi panelami. Po środku pokoju stało wielkie łoże z czarnego drewna i z czerwoną pościelą. Na przeciwko łóżka stała kanapa, dwa fotele i niski stolik do kawy. Wszystko było w kolorze czarnym, a na kanapie leżały czerwone poduszki. W komnacie panował półmrok, bo świeciła tylko jedna lampa, stojąca obok kanapy, no i dwie świeczki, ale to się nie liczy. Na jednej ścianie były dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, a drugie do przeogromnej garderoby.
-Podoba ci się? - spytał Alec. - Sam zaprojektowałem ten pokój dla ciebie.
-Dziękuję. - podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek, na co chłopak się zarumienił. - Bardzo mi się podoba. - powiedziałam i rzuciłam kurtkę na fotel. Podeszłam do kanapy i położyłam się na niej. Była całkiem wygodna.
-Chcesz nauczyć się latać? - spytał po dłuższej chwili, gdy róż zszedł z jego policzków.
-Jasne! - odpowiedziałam i z entuzjazmem szybko stanęłam na nogach.
Weszliśmy na dach wysokiego budynku stojącego obok Big Bena. Na szczęście nie mam lęku wysokości, choć nigdy tego nie testowałam.
-To zaczynamy. - oznajmił Alec. - Na początek, musisz oswoić się ze skrzydłami, musisz sprawić, aby były częścią ciebie.
-Ale jak mam to zrobić? - lekko spanikowałam.
-Pomogę ci. - podszedł do mnie i złapał mnie za ręce. - Zamknij oczy. - wykonałam jego polecenie. - A teraz pomyśl, że masz te skrzydła od urodzenia. Że lekko trzepoczą, a ty wznosisz się razem z nimi. Że lecisz wśród chmur. - w miarę jak opowiadał, mój mózg wytwarzał obrazy związane z lataniem na skrzydłach. Widziałam siebie jako małą dziewczynkę latającą wśród chmur. - Udało ci się! - zawołał.
-Co?! - otworzyłam oczy. Trzymając się za ręce, unosiliśmy się w powietrzu. - A-alec?!
-Tak? - uśmiechnął się.
-To się dzieje naprawdę czy tylko w mojej głowie? - spróbowałam unieść nas wyżej, co mi się udało.
-Sama sobie odpowiedz. - powiedział tajemniczo, wpatrując się w moje oczy. Miał takie cudne tęczówki.
-Złap mnie! - zawołałam nagle, po czym puściłam jego ręce i szybko od niego odleciałam.
Po 15 minutach latania, lekko się zmęczyłam, ale nie podawałam się, bo Alec siedział mi na ogonie. Gdy leciałam nad jakimiś blokami, coś mnie tchnęło i odwróciłam sięc, żeby zobaczyć gdzie jest chłopak. Nie widziałam go.
-Alec! - zawołałam, ciągle lecąc do tyłu.
Bez rezultatu. Nikt się nie odezwał. Nagle poczułam, że wpadam na ścianę. Spadałam w dół, krzycząc i wołając o pomoc. Zamknęłam oczy. Byłam tylko 5 metrów nad ziemią.
W chwili, gdy pogodziłam się ze śmiercią, poczułam silne ręce przytrzymujące mnie w pasie, abym nie mogła spaść. Spojrzałam na mojego wybawcę.

*********************************

Jak myślicie, kto będzie wybawcą Sam?

Przepraszam że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu, a poza tym rozwaliłam telefon i nie mam dostępu do Wattpada non stop. Przepraszam jeszcze raz.

Miłego czytania :*

~lilianka1412

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Następczyni Diabła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz