Rozdział 3 - pani Rowely

217 17 2
                                    

  Nagle do głowy wpadł mi straszny pomysł. Chciałam zabić panią Rowely. Lecz szybko odsunęłam od siebie tą myśl. Jeszcze nie ochłonęłam po spotkaniu z psycholożką. To przez to.
  Nie miałam planów na wieczór. W końcu usiadłam na podłodze i włączyłam film na laptopie. Zdecydowałam się na 'Dary Anioła. Miasto kosci'.
Podczas oglądania filmu, poczułam dziwną siłę podczas mojej ulubionej sceny. Gdy Jace rysuje sobie stelą Runę miłości.
  Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi. To była dyrektorka.
-Witam panno Red. - kobieta powiedziała surowym głosem.
-No... dobry wieczór. - oparłam się o drzwi. - Coś się stało?
-Tak. - ucięła. - Co zrobiłaś pani Rovely?
-Nie rozumiem o co pani chodzi. Cały czas oglądałam film. - wskazałam na dywan na którym stał laptop z włączonym filmem. - A tak właściwie to co stało się pani Rowely?
-Zaczęła rysować nożem po rękach jakieś dziwne znaki. Nikt nie mógł jej powstrzymać. - uspokajała się już powoli.
-Coś jeszcze pani dyrektor? - zapytałam tonem wskazującym na to, że powinna już iść.
-Nie. To już wszystko. - powiedziała odwracając się. - Ale pamiętaj. Mam cię na oku panno Red.
  Zamknęłam drzwi i wróciłam do filmu. Po zakończonym seansie wzięłam prysznic i zmyłam makijaż. Następnie przebrałam się w pizamę, składającą się z czarno-szarych szortów oraz koszulki z napisem 'I kill you' i związałam włosy w warkocz.
  Cały czas myślałam o tym co się stało psycholożce. Jej wypadek był dziwnie podobny do mojej ulubionej sceny z filmu. Ta dziwna siła którą poczułam. To było to. Ta siła ją zraniła. Straciłam wtedy kontrolę.

...Podobało ci się? Jak tak dalej pójdzie, będziesz niepokonana...

A może ja nie chcę taka być? - pomyślałam. - Chociaż...
  Długo nie mogłam zasnąć. Ciągle traciłam kontrolę. I jeszcze to: 'Jak tak dalej pójdzie, będziesz niepokonana.'. Czy to znaczy, że nikt nie będzie mógł mnie powstrzymać? Te całe zdolności coraz bardziej mnie przerażały. Ale nie pokazywałam tego. Myślałam nad tym, aż zasnęłam.
  Następnego dnia była sobota, więc spałam do 11. Jak zwykle odpusciłam sobie poranny posiłek. Po przebudzeniu ubrałam się i pomalowałam.
  W trakcie codziennych czynności, postanowiłam, że dziś zajmę się panią Rowely. Skoro nie chciałam jej zabić, wymyśliłam jej tortury. Musiałam tylko ją znaleźć.
  Idąc korytarzem, zobaczyłam grupkę osób. Rozmawiali o nocnej tragedii. Podeszłam więc do nich.
-Diablica idzie. - powiedzieli szeptem, ale i tak ich słyszałam. Chyba o to im chodziło. Czasem zastanawiam się, czy oni w ogóle pamiętają, że mam na imię Samantha.
-Siema. Gdzie jest pani Rowely?
-Nie wystarczy ci to, co jej zrobiłaś w nocy?! - oburzyła się jedna z dziewczyn. - Jeszcze ci mało?
Ehh... Jak szybko plotki roznoszą się po szkole...
-To nie ja. W nocy oglądałam film. - skrzyżowałam ręce na piersiach. - A zresztą nie będę ci się tłumaczyć. Wiecie gdzie ona jest czy nie?
-Jest w skrzydle szpitalnym. Sala 167. - odezwał się chłopak, za co dostał kopniaka w kostkę od jego koleżanki.
-Dzięki. Nara. - rzuciłam na pożegnanie i puściłam się biegiem.
  Musiałam przejść prawie cały budynek szkoły. Wreszcie dotarłam na miejsce.
  Sala numer 167. Wachałam się, czy mam zapukać. W końcu po prostu weszłam. Stało tam wielkie łóżko, szafka, krzesło i te wszystkie sprzęty lekarskie. Leżała tam psycholożka z podpiętą kroplówką, a przy niej stała pielęgniarka. Po chwili wyszła z sali zostawiając pacjentkę ze mną.
-Witam pani Rowely. Jak się pani czuje? - udawała troskę.
-Coś ty mi zrobiła?!
-Nie mam zielonego pojęcia o czym pani mówi.
-O tym! - wskazała na ranę wydrapaną nożem. - Coś ci to mówi?!
-Spokojnie, nie może się pani denerwować. - lekko ścisnęłam jej ranę.
-Nie dotykaj mnie, wariatko! - próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku. - To przez ciebie tu leżę!
Ścisnęłam jej rękę mocniej. Zaczęła krzyczeć z bólu.
-Nie wyrywaj się tak. Nic ci to nie pomoże. - powiedziałam z spokojem świdrując ją wzrokiem. Po chwili rozluźnilam uścisk, lecz nadal ją trzymałam. - Jak to się stało?
-Siedziałam na łóżku. Szykowałam się do snu. Nagle coś kazało mi pójść do kuchni po nóż. Gdy już go zdobyłam, swędziała mnie ręka. Drapałam paznokciami przedramię, ale to nie pomagało. Więc przełożyłam nóż. - mówiła zahipnotyzowana. Efekt moich mocy. - Jakaś dziwna siła kazała mi rysować jakiś wzór. Poleciała krew. Wyszłam z pokoju. Chciałam iść po apteczkę, ale zemdlałam na korytarzu. Obudziłam się tutaj.
-Czemu uważa pani, że to moja wina?
-B-bo... - zawachała się. - Sama nie wiem. To do ciebie podobne.
-Wyrwij sobie wenflon. - rozkazałam.
Puściłam jej rękę. Posłusznie wykonała moje polecenie. Polało się dużo krwi. Po chwili cała kołdra była we krwi. Pani Rowely zaczęła krzyczeć z bólu. Jej wrzaski wypełniły salę.
-Zamknij się! - warknęłam. - Mam do pani pytanie. Gdy pani wyjdzie ze szpitala, jeśli pani w ogóle stąd wyjdzie, dalej będę musiała chodzić na te durne spotkania?
-Nie... - krzywiąc się z bólu wypowiedziała to, co przekazałam jej w myslach.
-Jeszcze jedna rzecz.
Na mój rozkaz, wygięła się w łuk i zawisła w powietrzu jak opętana. Miała otwarte usta, jakby chciała coś powiedzieć.

...Brawo...

To jedno słowo jakoś mnie usatysfakcjonowało. Uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Dowidzenia pani Rowely. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
  Odwróciłam się do wyjścia. Minęłam jeszcze pielęgniarkę zaalarmowaną wrzaskami pacjentki. Zanim dobiegła, pani Rowely opadła na łóżko i zemdlała.
  Wróciłam do pokoju. Jak to miałam w zwyczaju, wzięłam mój rysownik i narysowałam panią Rowely. Dopisałam jeszcze 'tortured', czyli 'torturowana'. Po zakończeniu rysowania usiadłam na dywanie z słuchawkami w uszach. Podpięłam je do telefonu i włączyłam ulubioną playlistę. Siedziałam tak dopóki nie rozładował mi się telefon. Musiałam wstać i podłączyć go do ładowarki.
  Poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i wlałam kilka kropel mojego ulubionego olejku o zapachu waniliowym. Włączyłam jeszcze muzykę i zapłaciłam kilka świeczek o takim samym zapachu jak olejek. Nałożyłam maseczkę na twarz i weszłam do wanny.
  Relaksowałam się łącznie trzy godziny, więc musiałam kilka razy dolewać ciepłej wody. Na koniec umyłam włosy i nałożyłam na nie regenerujący olejek. Wzięłam suszarkę i poszłam do pokoju uprzednio wygaszając świeczki. Przebrałam się i w piżamie wysuszyłam włosy. Jak skończyłam, zmęczona położyłam się do łóżka. Zasnęłam w chwili gdy moja głowa zetknęła się z poduszką.

*********************************

Ten rozdział miał wyglądać inaczej. Sam miała ćwiczyć moce torturując pluszowego misia, a nie oglądać 'Dary Anioła'. Jednak zdecydowałam się na tą wersję.

Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam nie zabijając panią Rowely. Nie chciałam, żeby cała książka była o zabijaniu.

Miłego czytania :*

~ lilianka1412 ♡

Następczyni Diabła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz