I

630 54 5
                                    

Ostre promienie lipcowego słońca padały wprost na moją twarz, budząc mnie z błogiego snu. Odwróciłem się na bok, żeby dać moim oczom trochę wytchnienia. Przetarłem zaspane powieki, patrząc na dryfującego w sennym oceanie przyjemności blondyna. To jedyny moment, kiedy mogę stwierdzić, że wygląda uroczo. Na codzień chłopak jest bardzo seksowny, męski i władczy. Nie lubi, kiedy ktoś mu się sprzeciwia albo nie okazuje należytego szacunku. Żyjemy ze sobą w świecie alkoholu, narkotyków, przestępstw i seksu. To takie nasze małe niebo, będące piekłem dla przyzwoitych ludzi. Czasami bywa wręcz porywczy i wtedy warto dać mu spokój. Od zawsze chciałem mieć takiego faceta, z którym każdy kolejny, niby taki sam dzień, jednak będzie inny. Przy którym nie będę musiał się przejmować czymkolwiek, tylko po prostu będę cieszył się z przyjemności. Niestety szybko zrozumiałem, że brakuje mi czegoś. Poczucia psychicznego bezpieczeństwa, czułości i tej głębokiej, mentalnej miłości. Zdałem sobie sprawę, że to też jest potrzebne do zbudowania czegoś, co będzie piękne. Bo to, że nasze życie wygląda, jak wygląda to nie znaczy, że nie da się tego połączyć. To było coś czego oczekiwałem od mojego chłopaka.
Obserwowałem uważnie, jak Tao powoli budzi się ze snu. Spojrzał na mnie spod przymróżonych powiek, uśmiechając się seksownie, na co odwzajemniłem gest.
-Witaj, miśku.- szepnął, lekko zachrypniętym głosem, po czym uniósł się, aby złączyć nasze usta. Ułożyłem dłoń na karku chłopaka, pogłębiając pocałunek. W momentach, kiedy myślałem o naszych relacjach, napadał mnie dziwny nastrój. Zawsze odwracałem swoją uwagę od tego w ten sposób. Pozwalało mi to zapomnieć i po prostu ucieć od problemu. Blondyn przysunął się do mnie jeszcze bardziej, siadając na moich biodrach, nie przerywając przyjemności. Zaczął schodzić z pocałunkami na linię szczęki, a później na szyję, gdzie drażnił moją skórę przez dłuższy czas. Westchnąłem głośno, zsuwając ręce na biodra, bawiąc się gumką od bokserek chłopaka. Jego dłoń powędrowała do mojego krocza, intensywnie je pocierając. Wypuściłem gwałtownie powietrze z ust, zagryzając dolną wargę. Nagle twarz blondyna znalazła się tuż przy mojej. Wpatrywał się we mnie z zadziornym uśmiechem, nie zaprzestając ruchów ręką.
-Dobrze ci?- zapytał, oblizując przy tym usta. Nie wytrzymałem i dobrałem się do tych pełnych warg, na co chłopak szybko przerwał pocałunek.
-Zaraz będzie ci jeszcze lepiej.- zaczął pozbywać się moich bokserek, po czym szybko pozbył się swoich. Zawisnął nade mną, grzebiąc w szufladzie.
-Uwielbiam cię- szepnąłem, przygryzając skórę na szyji chłopaka. Syknął zadowolony, uśmiechając się zabójczo. Wydostał w końcu buteleczkę lubrykantu. Pocałowałem go ostatni raz, pozwalając działać. Chłopak rozsmarował trochę.żelu na swojej męskości, po czym ułożył się między moimi nogami, którymi oplotłem jego pas. Jednym ruchem wszedł we mnie, w tym samym czasie łącząc nasze usta w brutalnym pojedynku. W uniesieniu ugryzłem chłopaka w dolną wargę, robiąc mu tym małą rankę. Tao był już przyzwyczajony do moich nagłych i czasem trochę bolących reakcji, dlatego po prostu nie zareagował. Nasze ciała poruszały się w regularnym, szybkim tempie, a ja czułem się jakby ktoś mnie przyduszał. Intensywne pocałunki z dość szybkim ruchem bioder blondyna były dla mnie niczym gęsty dym, który z każdym oddechem zabierał mi życiodajny tlen. Jednocześnie był bardzo przyjemny i nie miałem ochoty z nim kończyć. Chciałem, żeby właśnie tak na mnie działał. Niczym piękna lilia, która w odpowiednich warunkach zamienia się w bezlitosną duszyczkę. Chłopak wypełniał mnie idealnie, sprawiając, że nasze pocałunki były przerywane moimi jękami, które jak było mi wiadomo, jeszcze bardziej nakręcały mojego chłopaka. On nie oszczędzał mnie, a ja jego pleców. Drapałem, szczypałem, wręcz molestowałem skórę Tao. Kolejny raz doprowadzał mnie do obłędu, to był totalny odlot.
Blondyn widząc moje nasilające się uniesienie, zaczął starać się jeszcze bardziej, zagęszczając swoje ruchy. Już nie potrafiłem powracać do jego ust, to był kres. Przekroczyliśmy bramy najwyższego uniesienia, czując ogromną ulgę. Chłopak opadł na mnie, dysząc ciężko wprost do mojego ucha. Przechodziły mnie ciarki, a ciało nie chciało się uspokoić. Mięśnie trzęsły się, jak po najdłuższym maratonie życia. Tak też się czułem. Było gorąco, brakowało mi tchu, wręcz walczyłem o oddech.
-Masz najlepszy tyłek na świecie.- wydyszał blondyn wprost na moją szyję, a ja uśmiechnąłem się do siebie. W zasadzie oczekiwałem, czegoś innego, ale niech będzie.-Uwielbiam taki szybki seks.
-Wiem i wiem.- zaśmiałem się, wplątując palce we włosy chłopaka.
-Ta twoja skromność, Hun- muskał ustami moje obojczyki, wychodząc ze mnie powoli.
-Cicho. To znajomość swojej wartości.
Chłopak prychnął zabawnie, nie zmieniając swojej pozycji. Dalej obdarowywał moje obojczyki subtelnymi muśnięciami, niestety te jakże miłą chwilę przerwał nam dźwięk telefonu. Tao zsunął się ze mnie, lądując plecami na łóżku.
-Odbierz.- mruknął, a mi się to nawet nie śniło. Nie chciałem przerywać tej przyjemnej chwili.
-A co jeśli nie?- przysunąłem się nagle do chłopaka, uśmiechając się zadziornie. Wiedziałem, że go tym sprowokuję.
-Sehun, proszę cię...- Tao spojrzał na mnie, jakby ostrzegawczo, a telefon dalej dzwonił.
-Zaryzykuję i powiem nie.- pocałowałem go przelotnie, na co jego wzrok kompletnie nie zmienił wyrazu.
-Kurwa.- zerwał się nagle, odpychając mnie ręką. Odebrał zirytowany, a ja nie potrafiłem w to uwierzyć, jak zimny i oschły wydał się wobec mnie. Myślałem, że po prostu będzie chciał ukarać mnie w jakiś swój sposób, a nie zachowa się tak, jak przed chwilą. Potraktował mnie, jak nieusłuchane dziecko, a ja nie chciałem czegoś takiego. Nie jestem cholerną zabawką, dla której jest się dobrym, jak sie ma na to ochotę. Mimo że wiem, jaki jest Tao, to zabolała mnie ta sytuacja. Bez względu na swoją osobowość nie powinien mnie tak traktować. Szybko wstałem i poszedłem wziąć prysznic. Musiałem się uspokoić, przestać myśleć, choć na chwilkę.
Kiedy stwierdziłem, że jestem gotów bez wyrzutu spojrzeć mu w oczy, wyszedłem w ręczniku, odrazu kierując się do garderoby. Tam wsunąłem na siebie bieliznę, po czym zacząłem zastanawiać się nad resztą ubrania. Chciałem zachowywać się wobec niego normalnie, ale zaczął działać mi na nerwy.
-Sehun?- usłyszałem nagle, na co prychnąłem podirytowany. Już Sehun, a nie miśku? Świetnie. Genialny dzień się zapowiada.-Chodź już, bo jest dla ciebie zlecenie.- zmierzył mnie wzrokiem bez widocznych oznak jego nastroju. Znów założył maskę obojętności.
-A mogę się spokojnie ubrać?
-Oczywiście, tylko się pospiesz.-rzucił i zniknął, nie racząc mnie już jakimkolwiek spojrzeniem. Byłem jak miska ze wszystkimi składnikami na jedną, wielką katastrofę zwaną moim emocjonalnym wybuchem. Tyle rodzaji negatywnych uczuć dawno nie czułem. Choć do takiego stanu potrafił doprowadzić mnie tylko Tao. Wiem, że to okropne, ale niestety taka jest prawda.
Udałem się do salonu, bez słowa siadając na kanapie i biorąc laptopa na kolana. Odrazu otworzyłem pocztę, wybierając wiadomość od Xiumina. Szybko przeczytałem najważniejsze informacje, po czym zabrałem się za oglądabie zdjęć. Facet jak facet, w srednim wieku, bardzo dobrze sytuowany. Widocznie niezbyt grzeczny, skoro ktoś chce się go pozbyć. Otworzyłem jeszcze zdjęcia jego pasierba, przyglądając się każdemu bardzo dokładnie. Nie były wyraźne, jednak miały w sobie coś przyciągającego. Uśmiechnąłem się pod nosem, zamykając laptopa.
-Biorę to.- rzuciłem, chwytając kilka najpotrzebniejszych rzeczy. -I w związku z tym już wychodzisz?- wstał z kanapy, jednak zatrzymałem go swoim wzrokiem.
-Tak, przecież praca jest najważniejsza.- założyłem trampki na stopy, po czym wyszedłem z domu. Uderzyły mnie gorące promienie słońca, które mocno grzały moje ciało. Postanowiłem, że podjadę kawałek samochodem, a resztę drogi pokonam pieszo. Uwielbiam taką pogodę.
Dość szybko udało mi się dotrzeć w wybrane miejsce. Zaparkowałem samochód na strzeżonym parkingu, po czym włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem ulubioną muzykę. Szedłem skąpaną w promieniach ulicą, zastanawiając się, jak powinna wyglądać moja rozmowa z Tao. Czy chcę dalej tkwić w tym układzie, czy przestać się męczyć z ukrywaniem swoich potrzeb. Jestem dość specyficzny, bo oprócz władczego faceta, który zawsze trzyma rękę na pulsie, oczekuje od kogoś czułości. Kilku chwil razem, rozmawiając. To chyba naturalne. Po prostu nie czuję tego, że chłopak żywi do mnie jakieś uczucia. Mimo że się staram pokazać to swoim zachowaniem, to on dalej tego nie widzi.
Westchnąłem, zerkając na tabliczki domów, które mijałem. Właśnie dochodziłem do numeru 76, którym byłem zainteresowany. Wsunąłem okulary przeciwsłoneczne na nos, starając się zachowywać jak zwykły przechodzień. Chciałem się rozejrzeć po terenie, gdzie prawdopodobnie za kilka dni pozbędę się jakiegoś faceta. Zastanawiałem się nawet nad wkupieniem się w łaski, żeby jakoś dostać się do ich domu, ale jeszcze nie miałem na to pomysłu. Jak na zawołanie moich myśli przez uchyloną furtkę wyślizgnął się mały, biały pretekst. Szybko chwyciłem kociaka na ręce, wchodząc na posesję. Miałem nadzieję że otworzy mi ten pasierb mojej ofiary. A moje oczekiwania się spełniły. W drzwiach stanął, seksowny, a jednocześnie uroczy Chińczyk. Zmierzył wzrokiem moją całą postać, po czym uśmiechnął się jednym kącikiem malinowych ust. Flirt. To będzie moja broń. Nigdy nie miałem z tym problemu. Jestem śmiałą osobą. To tylko na potrzeby zlecenia, nic więcej. Tak wtedy mi się wydawało. Ściągnąłem okulary i słuchawki, po czym schowałem je do kieszeni.
-Co chłopak grzeszący już własnym wyglądem robi przed moimi drzwiami z Monsterem na rękach, hm?- patrzył na mnie podkreślonymi na czarno oczami, wręcz pożerając mnie swoim przenikliwym spojrzeniem.
-Oddaję tego uciekiniera, bo ten spacer mógłby być jego ostatnim przy braku szczęścia.-głaskałem delikatnie zwierzę, nie spuszczając oczu z tego hipnotyzującego chłopaka.
-Wejdź.- odsunął się nieznacznie, robiąc mi przejście, ale i tak kiedy go mijałem byliśmy bardzo blisko siebie. Drogie perfumy dotarły moich zmysłów, a ja uśmiechnąłem się, wcale tego nie ukrywając. Ten zapach idealnie pasował do wykreowanego pomysłu na jego osobę. Odrazu wydał mi się bardzo otwarty i bezpośredni. Wie czego chce i nie przejmuje się czymkolwiek. Robi to, na co ma ochotę. Aktualnie zaczął ze mną bardzo interesującą grę.
-Swoją drogą, to ciekawe imię wybrałeś dla tego jakże uroczego zwierzaczka.- odparłem, idąc z chłopakiem długim korytarzem. Chłopak był bardzo zgrabny i trochę niższy ode mnie. Miał czarne włosy, które, jak się domyślałem podkreślają jego charakter.
Chłopak zatrzymał się nagle, po czym znacznie się do nnie zbliżył, obdarzając mnie wręcz wyzywającym spojrzeniem i seksownym uśmiechem. Oblała mnie fala gorąca w tym klimatyzowanym pomieszczeniu, więc to wcale nie było zbyt przyjemne. Czułem buzującą w moich żyłach adrenalinę.
-Zaraz przekonasz się, jak słodka jest zemsta za znieważenie tego kota, kotku.-chłopak nie przerywał kontaktu wzrokowego, a i ja nawet o tym nie myślałem. To było wręcz podniecające, ale nie mogłem pokazać po sobie wszystkiego naraz. Z taką osobą warto się trochę pobawić.
-Naprawdę?- zapytałem, głaszcząc małego, a on jak porażony prądem wbił mi pazury w klatkę piersiową i wspiął się na ramię, raniąc moją skórę. Skubany. Syknąłem, dotykając małych szram, na co czrnowłosy spojrzał na mnie jakby z politowaniem.
-A nie mówiłem? Chodź, odkażę ci to.-chwycił mój przegub, prowadząc w głąb domu. Był ogromny, urządzony na biało z kremowymi i brązowymi dodatkami. Byłem lekko oszołomiony tym wszystkim. Rozumiem, być ślicznym, seksownym chłopakiem, mieć dom trzy razy większy od tego, w którym aktualnie mieszkam, to co mogło się wydarzyć, że aż ja tutaj jestem?
-Jak masz na imię?- zapytałem doskonale wiedząc, ale musiałem stwarzać jakieś pozory.
-Luhan, A ty?- spojrzał na mnie zapraszając mnie gestem ręki do najlepszej łazienki w jakiej miałem okazję być przez całe moje życie.
-Sehun.-usiadłem na murku obok wanny, na co chłopak stanął między moimi nogami z apteczką w rękach.
To było dziwne, ale nie czułem nic, co mógłbym odebrać, jako opór przed tym wszystkim. Nie miałem poczucia, że robię coś wbrew sobie, czy swoim zasadom albo, że w pewien sposób oszukuję Tao. Nie wiem, dlaczego to wszystko było dla mnie takie łatwe. Przez kłótnie, moje rozmyślania na temat, co robić dalej?
Opuszkami palców jeszcze bardziej zsunął z ramienia moją koszulkę, muskając delikatnie moją skórę. Zgiętą nogę oparł na moim udzie, jakby chcąc być jeszcze bliżej mnie. Dla niewinnych i grzecznych osób taka sytuacja mogła wydawać się bardzo dziwna, ale to było normalne zachowanie osób, które pociągają się wzajemnie. Mają ochotę zdobyć tę drugą i spełnić wszystko, co urodziło się w ich głowach. Taki jest pierwszy cel, bo poznanie się lepiej zostaje odłożone na później. To nie jest głupi scenariusz. Jeżeli zaczniesz najpierw poznawać i coś ci nie przypadnie do gustu, to nawet nie ma szans na niezobowiązujący seks. A tak, wszystko jest jeszcze bardziej podniecające. Dotyk osoby, której nie znasz, jej reakcje na twoje ciało. Już można powiedzieć, że znasz jakąś stronę tej osoby, tylko jakby zaczynasz cały ten proces od innej strony. A dopiero później poznajesz jej cechy, jak się żyje z taką osobą i masz wybór: zostać przy niej albo pożegnać się, kończąc na kilku chwilach obustronnej przyjemności.
Tak było w przypadku Tao, jednak on, kiedy go poznawałem starał się na swój sposób być uczuciowy, jednak z czasem mu to przeszło. Każda moja próba wydobycia z niego jakiegoś gestu czy słów kończyła się jego wkurwieniem, a moją frustracją i rozżaleniem. To trochę bez sensu. A dziś zrozumiałem, że to chyba już się nigdy nie zmieni.
Uważnie patrzyłem na każdy ruch Luhana i jego skupioną, ale dalej seksowną twarz. Bez zająkania wytrzymałem szczypanie i pieczenie. Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie, sunąc delikatnie palcami po moich obojczykach i torsie. Odwzajemniłem gest, pozwalając sobie dotknąć jego uda, spoczywającego na moim. Uśmiech chłopaka zdecydowanie się poszerzył, był piękny kiedy to robił.
-Napijesz się czegoś?- zapytał, kończąc chwilę tej malutkiej przyjemności, odkładając apteczkę do szafki.
-Chętnie.- uśmiech praktycznie nie schodził mi z twarzy. Czułem się przyjemnie łechtany od środka. Odciąłem się od rzeczywistości, a zaczęła się dla mnie liczyć tylko chwila.
-A na co masz ochotę?- zapytał, a ja szedłem tuż za nim, podziwiając jego ciało.
-Myślę, że zdam się na twój gust.- odparłem, stając zaraz obok blatu, na którym wszystko przygotowywał.
-Nie znasz mnie, skąd możesz wiedzieć jaki mam gust? Może jesteśmy przeciwieństwami?- spojrzał na mnie zaczepnie, przerywając wszystko.
-Dlatego mam zamiar cię poznać. Bardzo dokładnie i szczegółowo.- przesunąłem palcem wzdłuż lini szczęki, zatrzymując się na brodzie. Oczy chłopaka błyszczały się, wpatrując się w moje. Luhan wcale nie był łatwy. Inaczej ja też musiałbym się tak nazwać, a zdecydowanie tak nie było. Czasem tak po prostu jest, że widząc osobę w pierwszym momencie ma się ochotę ją po prostu zdobyć.
-Brzmi bardzo kusząco.-uśmiechnął się powracając do przygotowywania jakiegoś chłodnego napoju.
-Bo ty kusisz.- odwzajemniłem gest, biorąc od niego szklankę.
-Ah, naprawdę? To wychodzi tak samoistnie.
-To współczuję wszystkim, którzy cię spotkali na swojej drodze.-zażartowałem, delektując się chłodem napoju.
-Dlaczego?- spojrzał na mnie pozytywnie zdziwiony, a ja zobaczyłem w tym spojrzeniu coś zwyczajnego. Jego osoba zainteresowała mnie jeszcze bardziej.
-Skoro wychodzi samoistnie, to większość musi się bardzo opierać, żeby się po prostu nie zatracić. A to może być bolesne.- wytłumaczyłem obserwując niższego, który słuchał mnie uważnie.
-A jak jest z tobą, hm?
-Nie mam zamiaru robić czegokolwiek przeciwko sobie.- uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
-Zaczekaj chwilkę.- odstawił szklankę, po czym zniknął za wolnostojącą ścianką. Westchnąłem cicho, mając kompletny bałagan w głowie. Wiedziałem tylko jedno, dziś zaczęło się coś nowego. Wypiłem do końca napój, czekając aż Luhan się pojawi. Wyłonił się po chwili z uśmiechem na twarzy. Bez słowa zbliżył się do mnie, patrząc mi prosto w oczy z niepowtarzalnym błyskiem.
-To powinno ci pomóc.- wspiął się na palcach do mojego ucha. Szepcząc te kilka słów, muskał mój płatek, a mnie oblała fala gorąca. Nagle poczułem jego dłoń zsuwającą się wprost do mojej tylnej kieszeni spodenek. Uśmichnąłem się, pozwalając sobie na małego całusa w policzek.
-Dziękuję za tę pomoc.- szepnąłem, ostatni raz uśmiechając się do Luhana. Pokierowałem się do wyjścia, czując na sobie wzrok chłopaka, jednak już się nie odwróciłem, tylko po prostu wyszedłem. Wystawiłem twarz do słońca, a po chwili ruszyłem w swoją stronę. Wsunąłem na nos okulary, a do uszu wsadziłem słuchawki, puszczając coś spokojniejszego. Sięgnąłem do tylnej kieszeni, z której wydobyłem wizytówkę czarnowłosego z dopiskiem: Pora nie gra roli. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym rzuciłem się w wir myśli. Musiałem podjąć jakąś decyzję, co do mnie i Tao. Męczył już mnie ten temat. Z każdym naszym zgrzytem miałem te same myśli. Czy my w ogóle powinniśmy trwać w tym związku, skoro tak często nie możemy ze sobą współgrać. Jednego byłem pewien, na pewno muszę z nim porozmawiać na temat jego stosunku do mnie. Bo jeżeli on nie widzi żadnego problemu, to raczej nie będziemy mieli o czym ze sobą dalej rozmawiać. Bo tylko dobrym seksem człowiek nie żyje.
Nie spieszyłem się do domu, po drodze kupiłem sobie pudełko lodów migdałowych. Zanim dojechałem z parkingu do domu minęło trochę czasu, bo jak zwykle o tej porze były korki. Słońce zdążyło trochę przygasnąć, a z prażącego uczucia została duszność. Ciężka i przygniatająca, jednak chłód naszego klimatyzowanego domu od razu sprawił, że poczułem się o wiele lepiej. Pierwszy krok do dowiedzenia się niezbędnych rzeczy na temat mojego celu miałem za sobą.
Tao spojrzał na mnie znad laptopa, od razu zwracając uwagę na moją szyję.
-Co ci się stało?- zapytał, podchodząc do mnie.
-Nic takiego, kot mnie podrapał.- odparłem, płukając ręcę w kuchni, po czym wyciąnąłem duży talerz.
-Jaki kot?
-Z domu faceta do pozbycia.- mruknąłem, próbując otworzyć pudełko. Siłowałem się z nim przez chwilę, ale w końcu mi się udało.
-Byłeś w jego domu?- spojrzał na mnie, jak na nic nie wiedzące dziecko, co zirytowało mnie jeszcze bardziej.
-A niby jak mam się dowiedzieć każdego szczegółu? Spokojnie nie widział mnie. A teraz mnie przepuść.- Stanąłem przed nim z pudełkiem na talerzu i wbitą łyżeczką w lody.
-Ale Sehun!- podniósł na mnie głos, a ja spojrzałem na niego wkurzony.
-Nie krzycz na mnie. Chcę odpocząć.- przecisnąłem się obok niego, kierując się do sypialni. Ułożyłem się wygodnie na łóżku, włączając jakiś film. Marzyłem o takiej chwili. Jeszcze nie byłem do końca gotowy na rozmowę, którą planowałem. Usłyszałem tylko głośne przekleństwo, a potem przyszli kumple. Wszyscy siedzieli w salonie, a ja nie wyłaniałem się z sypialni tak długo, jak było to tylko możliwe.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!

Tak jak pisałam pod V FL pojawiam się z pierwszą częścią tej krókiej historii. Czekam na Wasze opinie, które są dla mnie naprawdę ważne.

Kocham Was, pyśki! <3

Cichy ZabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz