Ernest pobladł, zaczął uciekać mu grunt pod nogami, chwilę później bezwładnie upadł na ziemię z hukiem i stracił przytomność. Oskar wpadł w panikę i powoli wycofał się w tył. Kiedy był już odpowiedniej odległości od morderców pobiegł na schody i szybko wdrapał się na sam ich szczyt. Otworzył drewniane drzwi wysadzane mozaiką, i tuż przed nim stanęła jedna z bliźniaczek. Nawet nie wiedział, kiedy udało jej się wejść na górę. Nie mógł wydusić ani słowa. Stanął na końcu pierwszego stopnia i dalej już nie mógł się wycofać, ponieważ Filip zdążył już czekać na drugim końcu schodów.- I co teraz, Oskar? Iga została przejechana tym stołem i jest z nią ciężko, ale mnie tylko drasnąłeś.
Dopiero teraz chłopak zauważył ranę na jej szyi. Popatrzył przez barierkę na dół
i już wiedział, co zamierza zrobić. Powiedział delikatnym głosem, w którym czuć było nutkę zniewagi i ironii:
- To się nie skończy w ten sposób.
- Znowu planujesz jakąś gierkę? - dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Może.
- To się nie uda, Oskarku. Za chwilę nie zostanie z ciebie nic.
- Ja radziłbym się na twoim miejscu nie dać powtarzać...
- O co ci chodzi?
- Dwa razy spaść ze schodów?
- O czym ty mówisz...?
Bez zastanowienia obrócił się w bok, łapiąc przy tym zdezorientowaną Kamilę za bluzkę i zepchnął ją całą siłą ze schodów. Nie czekając dłużej szybko uciekł, zamykając za sobą drzwi na zamek. Niepewnie chodził w ciemnościach, nie wiedział, na co ich jeszcze stać. Może Iga gdzieś się tutaj czai? A może zaraz któreś z nich się tutaj znajdzie? Co się dzieje z Ernestem? Gdzie jest reszta grupy? Te myśli nie dawały mu spokoju. Usiadł na podłodze, opierając się o jakieś drzwi. Siedząc tak chwilę usłyszał głosy dobiegające zza owych drzwi. Otworzył je, a jego oczom ukazała się trójka jego przyjaciółek. Oliwka, Klaudia i Dominika były przywiązane do haków wiszących na ścianie. Miały również zakneblowane usta. Natychmiast pomógł Oliwce, a z jej pomocą uwolnił z więzów dwie pozostałe.
- Co się tu do cholery dzieje? - Oliwka wydawała się być wściekła i wystraszona w jednym. Przeczesała dłonią swoje blond włosy i przetarła jeansową kurtką swoje okulary.
- Też chciałabym wiedzieć! - krzyknęła Dominika.
- Nie krzycz! - upomniała ją Klaudia.
- Oj, przepraszam! - zdenerwowała się jeszcze bardziej. - I tak nas zabiją, nie rozumiesz?! Nie ma drogi ucieczki!
- Ernest został na dole... Musimy go odbić i uciekać. Co z resztą?
- Nie wiem. Justyna jest gdzieś w tym budynku. Miccello, Oliwka i Julka nie dotarli?
- Nie... - odpowiedział chłopak. - I mam nadzieję, że nie dotrą. Przynajmniej trzy osoby przeżyją. Plan jest taki. Wychodzimy stąd, drzwi od lewej są zamknięte, szukamy wyjścia po prawej. Każdy bierze jakiś przedmiot do obrony, widzicie coś tutaj?
- Widziałam na korytarzu wazony... - odpowiedziała Dominika.
- Idziemy! - powiedziała zdeterminowana Oliwka.
Wyszli z pokoju i ruszyli ciemnym korytarzem. Udało im się znaleźć drugie drzwi, a za nimi... szok. Druga część budynku wyglądająca dość podobnie. Znajdowali się na pierwszym piętrze. Jednak w pierwszej części budynku, gdzie widniały drzwi wejściowe było tylko jedno jedyne piętro. Tu natomiast oprócz tego, gdzie teraz byli stały jeszcze dwa piętra. To wyjaśniało, dlaczego z zewnątrz jedna część budynku jest większa. Musieli poszukać Justyny, znaleźć Ernesta i uciec. Kiedy Oliwka wpadła na pomysł, żeby zadzwonić, przypomnieli sobie, że telefony po przybyciu zostawili w głównym pokoju, żeby nie psuć zabawy i z nich nie korzystać. Dobrze wszystko zaplanowali... Kiedy przeszukali dwa pozostałe piętra nie wiedzieli, dokąd się udać. Nie mogli przecież zejść na dół. Oczywiście każdy z nich trzymał w ręce długi, szklany wazon i mogli się bronić, jednak ci psychopaci byli o wiele bardziej przebiegli. Kiedy stanęli przy barierce na najwyższym piętrze, Klaudia przemówiła:
- Może się rozdzielmy? Ja i Dominika pójdziemy tędy na parter i poszukamy wejścia, a ty z Oliwką pójdziesz z powrotem przez korytarz i przez lekko uchylone drzwi zbadacie sytuacje?
Tak zrobili. Dziewczyny zeszły po cichu na dół, a Oskar i Oliwka ponownie przeszli do ciemnego korytarza. Szli powoli nie wydając żadnych dźwięków. Kiedy chłopak chciał przekręcić zamek w drzwiach, ktoś złapał go za rękę.
- Oliwka, co robisz? - szepnął.
- O co ci chodzi?
- Dlaczego łapiesz mnie za rękę?
- Ale to nie ja! - krzyknęła przerażona.
Nagle pomieszczenie rozświetliła szpitalna lampa widniejąca na suficie. Biały poblask padł na wszystkie strony. Oskar podniósł wzrok i zauważył, przez kogo jest uciskana jego ręka. Filip promiennie uśmiechnął się do niego, po czym szepnął:
- Nie uciekniecie!
Oliwka krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. Puściła się w bieg w stronę drugiej części budynku. Oskar wyrwał się z uścisku i zrobił to samo. Wbiegł na ostatnie piętro. Zorientował się po chwili, że Filip go nie goni. Zauważył jednak Oliwkę piętro niżej. Dziewczyna zaczęła panikować i wskazała za niego. Obrócił się zauważając rozhihotanego psychopatę.
- I co teraz, Oskarku? - zaczął się głośno śmiać.
- Odwal się, idioto.
- Umrzesz jak Mary Eunice...
Z nerwów opuścił szklany wazon, który spadł za barierkę i roztłukł się. Filip chwycił go za ramiona, po czym przechylił za barierkę bez żadnego problemu. W jednej sekundzie cała nadzieja i całe życie Oskara runęło w gruzach. Z rozłożonymi ramionami zanurkował w głąb korytarzy.
*Inspiracja i wyobrażenie śmierci Oskara*.
Wylądował na podłodze z trzaskiem, by po chwili zatopić się w kałuży krwi. Nie było już żadnych szans. Oliwka krzyknęła głośno i zaczęła płakać. Filip jednak nic sobie z tego nie robił, po chwili wyjął z kieszeni nóż i krzyknął:
- Hej, Oliwka! Pobawmy się w super grę! Przybiję cię do ściany nożami!
Dziewczyna zaczęła szybko zbiegać ze schodów, chłopak rzucił ostrzem, jednak trafił w ścianę. Kiedy udało jej się zbiec na dół zobaczyła kątem oka martwego Oskara w wielkiej kałuży krwi. Po chwili jednak zniknęła w ciemnościach.
CZYTASZ
Few Days in Asylum
HorrorCała ta grupa poznała się na portalu społecznościowym. Kiedy udaje im się spotkać w opuszczonym budynku, w którym niegdyś mieścił się szpital psychiatryczny, czterech z nich ma swój własny plan zamordowania każdego z pozostałych. Tylko jaki jest ich...