- Chciałeś od nas uciec, Erneściku? – krzyknęła Kamila doprowadzając swoją siostrę do szaleńczego śmiechu. Wyrwały drut z nóg chłopaka, przyprawiając go o okropny ból. Nie miał już nawet sił krzyczeć, kilka sekund później stracił przytomność.
Karolina właśnie podbiegła do altany za domem i zawołała pozostałą trójkę gestem. Szybko tam dołączyli i ciągle pytali o resztę. Karolina jednak cały czas znajdywała inny temat i nie chciała poruszać dalej rozmowy o reszcie dzieciaków, z czego kilku już zginęło. Klaudia i Oliwka zostały właśnie zaprowadzone przez Filipa do tajemnej komnaty pod piwnicą. Miał tam wreszcie dokończyć dzieło i je zamordować. Później pozbyć się Ernesta, by na końcu wykończyć pozostałą trójkę.
- To wam się nie uda, idioci! – krzyczała głośno Oliwka. – Ktoś nas znajdzie i was zamkną. Na pewno rodzice zaczną nas wszystkich szukać! Pewnie już Policja o tym wie!
- Bardzo ciekawe... - przemówił delikatnym tonem Filip. – Wysłaliśmy z waszych komórek sms'y, że zostajecie na jeszcze jedną noc u Karoliny. Więc myślę, że z tym problemu nie będzie!
- Jesteście podli! – krzyczała jeszcze głośniej. – Zamorduję was!
Niestety nie miała takiej szansy, ponieważ – tak jak Klaudia siedząca cicho, ponieważ miała dość całej tej sytuacji – miała związane ręce i nogi i siedziała na podłodze obserwując poczynania psychopaty. Ten ostrzył nóż kuchenny i co chwilę uśmiechał się na zmianę do każdej. Ku zaskoczeniu Klaudia wydała z siebie tak głośny pisk, który trwał kilka sekund, że aż Filip zatkał uszy, a Oliwka jej pomogła i obie krzyczały. Kiedy zabrakło im tchu, przestały.
- ,Myślicie, że ktoś was usłyszy? Jesteście pod piwnicą, idiotki.
- Co chcesz z nami zrobić? – zapytała szeptem.
- To jest mój specjalny plan, dziewczyny. Już za chwilę się przekonacie.
Szybko podbiegł do Klaudii, podniósł ją i położył na wcześniej przyniesionym tutaj stole operacyjnym. Przytrzymując ją, związał ją teraz w taki sposób, że każdą kończynę miała uwięzioną oddzielnie i nie mogła się ruszyć. Uśmiechnął się standardowo i pokazał jej z bliska nóż. Dziewczyna nigdy wcześniej nie była tak niczym przerażona. Zaczęła głośno krzyczeć, jednak on się tym nie przejmował i po chwili rozciął ostrzem kawałek skóry na brzuchu. To tylko wzmocniło jej wrzaski. Zakleił jej usta kilkoma warstwami taśmy. Ciął dalej i głębiej. Oliwka nie mogła wstać, ponieważ ręce i nogi miała związane tak, że jeszcze jeden sznurek łączył dwa więzy, więc mogła tylko siedzieć, zamknąć oczy i czekać na śmierć. Nie mogła patrzeć, jak Klaudia cierpi i jak ten psychopata się przy tym cieszy. Krzyczała na niego, jednak na nic. Kontynuował swoje dzieło. Z Klaudii powoli uchodziło życie, ponieważ teraz ostrze wbijało się tak głęboko, że wnętrzności zaczęły dostawać się na zewnątrz. Ze stołu na podłogę kapało mnóstwo krwi. Wreszcie Filip odszedł od ledwie żywej dziewczyny i po drabince wdrapał się na samą górę. Po kilkunastu minutach udało mu się przez wejście w suficie wrzucić do pomieszczenia wannę na nogach, która wylądowała niedaleko wystraszonej Oliwki. Zaczęła podejrzewać, co chce zrobić, kiedy rozwiązał Klaudię i wrzucił ją do wanny. Rozciął jej cały brzuch i patrzył jak z oka dziewczyny leci ostatnia łza. Po chwili zamknęła powieki i umarła. Oliwka zaczęła płakać ze smutku i z przerażenia. Kiedy wlał do wanny całą krew i wnętrzności Klaudii (co zajęło mu trochę czasu), rzucił jej zwłoki w kąt i postanowił odciąć sznurek więżący Oliwię, tak, że mogła teraz spokojnie wstać, jednak dalej nogi i ręce miała związane. Zaczęła krzyczeć na niego, żeby jej nie dotykał, on jednak nie zamierzał jej słuchać. Rozwiązał jej ręce i nogi i chwycił za rękę. Dziewczyna nie miała już siły walczyć. Jednym ruchem wrzucił ją do wanny pełnej krwi i wnętrzności. Chwycił jej głowę i zaczął ją topić. Dziewczyna jednak się nie poddawała, jednak krztusiła się krwią i nie mogła złapać oddechu. Wykorzystując resztki sił wynurzyła nogę i z całej siły kopnęła Filipa w brzuch. Upadł na ziemię i nie mógł przez chwilę złapać tchu. Wyskoczyła z wanny i z całej siły przewróciła ją na mordercę, który został momentalnie zalany krwią. Wpadł w furię, chciał jak najszybciej ją złapać, jednak ślizgał się w krwi swojej ofiary. Udało jej się uciec. Wyglądała niczym Carrie na balu. Cała we krwi. Biegła jednak dalej, nie zastanawiając się, co robi. Nie interesowało ją już nic innego. Wybiegła z budynku i już kroczyła w stronę polany, kiedy poczuła mocne ukłucie w plecach. Odwróciwszy się zauważyła jedną z bliźniaczek stojącą kilkanaście metrów od niej i śmiejącą się. Nie mogąc się opanować pobiegła do niej, uderzając ją prosto w twarz z całej siły. Chwilę później kopnęła ją z kolana w brzuch a ta przewróciła się i upadła. Nigdy przedtem nie była w tak ogromnej furii i nie czuła w sobie tyle siły. Zaczęła ją okładać pięściami we wszystkie możliwe strony, krzycząc przy tym głośno różne wulgaryzmy. Biła z łokcia po twarzy i brzuchu, kopała ją i nie przestawała dopóki nie zauważyła, że leży już nie oddychając. W końcu ona mogła się pośmiać z tych psychopatów, którzy wyrządzili jej tyle krzywd. Kopnęła jeszcze na koniec martwe i ubrudzone krwią ciało i plunęła w tamtą stronę.
- Żegnaj, suko! – krzyknęła głośno z uśmiechem na ustach.
Niespodziewanie zauważyła drugą bliźniaczkę, która widocznie nie widziała jeszcze, co się stało z jej siostrą. Póki co biegła uśmiechnięta z nożem do Carrie numer dwa. Potknęła się o zwłoki, i kiedy uświadomiła sobie o czyje ciało i jak dla niej ważne, zaczęła krzyczeć w niebogłosy i płakać.
- Iga, nie! Błagam, tylko nie ty!
Oliwka stała tam i zamiast uciekać, przypatrywała się całej tej sytuacji. Była w szoku, że oni też mają uczucia i nie są do końca pozbawieni miłości. Przez chwilę zrobiło jej się żal drugiej siostry, jednak przypomniała sobie, co zrobili z resztą jej przyjaciół. Kamila podniosła się cała zapłakana i wzrokiem tak wściekłym i szalonym, jakiego jeszcze nikt nie widział spojrzała na Oliwkę, by po chwili zatopić ostrze noża w jej piersi. Z jej ust poleciała kropelka krwi, której nie można było zauważyć z daleka, ponieważ cała była w tej substancji. Złapała bliźniaczkę za nadgarstek i po chwili upadła na ziemię z wbitym nadal ostrzem. Kamila rzuciła się na trawę i doczołgała się do nieżywej już siostry. Przytuliła ją i postanowiła zostać tak, nie zważając, co się dzieje z Ernestem, który leży obwiązany kolczatką niedaleko niej. Nie zważając na nic. Straciła, co najważniejsze w życiu. Swoją jedyną rodzinę. Pozostali wyrzekli się tej dwójki po morderstwie, jakim dokonały kilka lat temu. Zaczęła głośno szlochać.
Ernestowi nie pozostało nic jak tylko leżeć nieruchomo i czekać, aż ktoś mu pomoże. Każdy jego ruch powodował bolesne wbicie kolejnego kolca w ciało, którego nie chciał. Zaczął więc krzyczeć najgłośniej jak mógł. Usłyszała to Julka, która siedziała z Miccello, drugą Oliwką i Karoliną nadal przy altance. Podniosła się i zapytała resztę:
- Słyszeliście to?!
- Co? – Miccello się zdziwił.
- Słyszałam, że ktoś woła o pomoc. Stamtąd!
Wskazała palcem na polanę, na której znajdował się obolały chłopak.
- Musimy tam iść!
- Nigdzie nie idziecie! – krzyknęła Karolina wyjmując nóż z tylnej kieszeni spodenek.
Machnęła nim i popatrzyła groźnie na resztę.
- Nikt mu nie pomoże, rozumiecie?! – krzyknęła. – Zaraz każdy z was umrze, pokraki!
Właśnie w ich stronę zmierzał w ubrudzonym krwią kitlu Filip. W obu rękach trzymał piłę mechaniczną. Kiedy podszedł do trzech wystraszonych ofiar, zapytał:
- No to kto pierwszy?
CZYTASZ
Few Days in Asylum
HorrorCała ta grupa poznała się na portalu społecznościowym. Kiedy udaje im się spotkać w opuszczonym budynku, w którym niegdyś mieścił się szpital psychiatryczny, czterech z nich ma swój własny plan zamordowania każdego z pozostałych. Tylko jaki jest ich...