Rozdział 2

47 0 0
                                    

Pip. Pip. Pip.

Na dźwięk budzika zerwałam się na równe nogi. Super 6:10 mam 15 minut do wyjścia. Może Willamsowie mają 20 minut do parku, ale ja do niego mam 40 minut a chcę być tam przed Ash'em. Otwieram szafę i wyciągam krótkie spodenki, koloru czarnego z białym paseczkiem z boku i do tego krótki top z długim rękawem, w kolorze czarnym i białym napisem "FLAWLESS", co po polsku znaczy "Bez skazy". [(zdjęcie w multimediach)] Szybko się przebrałam i wypiłam kawę. Założyłam jeszcze białe conversy i ruszyłam w stronę parku, uprzednio zamykając dom na klucz. Wolnym krokiem dotarłam do celu. W około nie było widać żywej duszy, nic dziwnego gdyż świat dopiero budzi się do życia. Zrobiłam krótką rozgrzewkę i ruszyłam truchtem wokół parku. Nie przerywając biegu spojrzałam na telefon z zamiarem sprawdzenia godziny, co było błędem. Poczułam że wpadam na coś lub kogoś i lecę do tył. W ostatniej chwili ten toś mnie złapał przed upadkiem.

- Um... przepraszam. Nie widziałam cię. - Powiedziałam cicho spoglądając w stronę osoby na którą wpadłam.

- To nie tylko twoja wina. Gdym się nie zamyślił nie doszło by do tego. - Odpowiedział mi słodki chłopak. - Co tu robisz tak wcześnie? Nigdy wcześniej cię o tej porze tu nie widziałem.

- No raczej się nie opalam. - Skomentowałam na co się za śmiał. Miał zaraźliwy śmiech przez to po chwili dołączyłam do niego. W pewnym momencie przypomnieliśmy sobie że nadal mnie trzyma, przez co z zażenowaniem odsuną się ode mnie. - Dziękuję.

- Nie ma za co. A tak przy okazji jestem Ash Willams.

- Ivi Moore. - Odpowiedziałam wyciągając rękę i przypominając sobie, że przecież to brat Ali!

- Miło mi cię wreszcie osobiście poznać! - Uśmiechną się, potrząsając lekko moją dłonią. - Nic ci nie jest?

- Nie, w końcu mnie uratowałeś! Czekaj, a gdzie mój telefon! - Rozejrzałam się spanikowana.

- O tu jest! - Powiedział, dźwigając go z ziemi. - No cóż, może tobie nic nie jest ale nie mogę tego powiedzieć o nim... - Powiedział podając mi telefon.

- Cholera! Może najnowszy nie był ale za to dobry! - Rzekłam, oglądając roztrzaskany telefon. - Widocznie to znak żeby zainwestować w nowy, w sumie i tak nie mam już wyjścia.

- Przepraszam.- Uśmiechnął się współczująco. - Odkupię ci!

- Nie musisz. W końcu to nie twoja wina.

- Mogę w jakiś sposób się zrekompensować?

- Owszem, możesz. Wystarczy że potowarzyszysz mi dzisiaj na imprezie.

- Załatwione. To o której i gdzie?

- Mam być o 19:30 u Ali, więc o 20 wyjdziemy z waszego domu, okej?

- No to do zobaczenia!

- Pa! - Zawołałam wychodząc z parku.

Wróciłam do domu wzięłam prysznic i zjadłam śniadanie. Ponieważ jest piątek postanowiłam odpuścić dziś szkołę, a zamiast to wybrać się na zakupy. O 10 byłam już w centrum. Weszłam do mojego ulubionego sklepu z ciuchami "Diakonar".

- Dzień Dobry. - przywitałam się z młodą ekspedientką.

- Dzień Dobry! W czym mogę Pani pomóc?

- hm... potrzebuję czegoś na wieczór. Wybieram się na dyskotekę z nowym znajomym więc nie chcę wyglądać z byt wyzywająco ani zbyt nudno.

- Czyli coś szałowego ale nie do przesady. A w jakim rozmiarze i do jakiej cenny by sobie pani życzyła?

- Rozmiar M, wzrost 172 cm, rozmiar buta 38/39.

Poznaj siebie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz