rozdział 9

31 6 0
                                    

Po 2 godzinach na polane weszło nie pięciu ale 2 porywaczy. Był to wysoki blądyn i brodacz który spowodował wypadek. Kiedy doszli na środek polany stanęli jak wryci.
-Patrz!
-Powiedział brodacz. Pokazywał na napis.
-NIGDY WAM SIĘ TO NIE UDA!
-Przeczytał blądyn.
-To musiała być ona! Ale skąd nas tu znalazła? Jak? Czy to jest napisane krwiom? Bendziemy mieli problem z tą psychopatką.

-Dziewczyna postanowiła że to bendzie odpowiedni moment na ujawnianie się.
- Tak to ja.
- Porywacze mieli takie miny jagby zobaczyli jakiegoś strasznego potwora.
-Co ty tu robisz?
- Zapytał blondyn gniewnym głosem.
-Jak się tu dostałaś?
-Przyszłam odwdzięczyć się za moich rodziców.
- Kornelia wyjeła scyzoryk i nóż.
-Ani mi się wasz! Nawet do nas nie podchoć!
- No co jest boicie się mnie?
- Jasne że nie! Co nam może zrobić taka mała dziewczynka jak ty?
-Nie jestem żadną małą dziewczynką!
-Wrzasneła Kornelia. Zbliżyła się o dwa kroki.
-Stój!
- A co mi zrobisz jak podejdę?
-Chcerz się przekonać?
-Dziewczyna zrobiła jeszcze pare kroków mierząc nożem w blądyna. Nagle poczuła że ktoś wyrywa jej nóż z ręki. Scyzoryk zdąrzyła schować do kieszeni. Jakieś ręce chwyciły ją w pasie i podniosły do góry. Kornelia zaczęła wymachiwać rękami i nogami, wrzeszczeć i walić w ręce tego kto ją trzymał.
I co dziewczynko nadal uwzrzasz że sobie z ni poradzisz?
-Porywacze włożyli ją na tył busu i podali jej jakiś środek usypiający. Chwile musieli się przy tym nawalczyć bo dziewczyna była oporna ale w końcu się udało.
Kiedy wychodzili blondyn powiedział jeszcze.
- Dobranoc dziewczynko.
- I zamknął drzwi. Kornelia od tego momentu przestała wiedzieć co się dzieje i powoli zasypiała, zasypiała aż zasnęła głembokim snem..

Ten Jeden DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz