Czyżby przypadek?

310 32 2
                                    

Ji Min po chwili minął pokój, a ja sam zostałem tylko z Jun Hong'iem. Po paru minutach płaczu, spojrzałem na szatyna obejmującego moje ciało. Pociągnąłem lekko nosem i spojrzałem mu prosto w oczy. Zauważyłem troskę.
-Kookie.. Nie płacz już.. Będzie dobrze. -Jak zwykle ta sana gadka, ale tylko położyłem się na łóżku kładąc głowę na kolana młodszego chłopaka i przymknąłem powieki wzdychając cicho.
-Hong.. -powiedziałem szeptem. -Zostaniesz tutaj ze mną? Chociaż chwilę.. -zapytałem cicho opierając głowę na jego kolanach.
-Oczywiście. -Odpowiedział cichym i troskliwym głosem. Odetchnąłem cicho otwierając lekko zapłakane, opuchnięte powieki. -Guk. Co się stało? Kim był ten mężczyzna w mundurze, który wyszedł z pokoju? -zapytał nagle, jakby był zaskoczony czymś.
-To był mój brat. Nie widzieliśmy się długi okres czasu. -Szepnąłem patrząc przed siebie. -Myślałem, że nie żyje.
-Dlaczego poszedł? -spytał troskliwie Choi. Westchnąłem ponownie zamykając oczy.
-Nie wiem. Mam to gdzieś. -Powiedziałem dość oschle i podniosłem się odpychając lekko od siebie dłonie wyższego chłopaka. Podniosłem się z łóżka.
-Czekaj.. Gdzie idziesz?
-Nie wiem. Gdzieś. -Odpowiedziałem i wyszedłem z pokoju od razu skręcając w lewy korytarz. Nie usłyszałem za sobą żadnych kroków. Oznaczało to, że Jun za mną nie szedł. Nie wiem dlaczego, ale do moich oczu ponownie napłynęły łzy. Może dlatego, że nagle ujrzałem przed sobą Tae Hyung'a? A przynajmniej tak mi się wydawało. To był zupełnie ktoś inny.
-Jeon.. -Mruknął zatroskany Ji. -Będzie dobrze. -Spojrzałem uważnie na twarz starszego i zacisnąłem swoje zęby.
-Tak, kurwa. Będzie zajebiście! -warknąłem po tym biegnąc przed siebie. W jednej chwili poczułem jak jego ramiona obejmują moje ciało i przyciągają do siebie mocno. Próbowałem się wyrwać.
-Zostaw mnie! -krzyczałem bezsilnie. Chciałem, aby on mnie zostawił w spokoju. Nic z tego.
-Zaraz sobie sam krzywdę zrobisz. -Oznajmił chowając mnie mocno w swoich ramionach. Nie wytrzymywałem.
-Powiedziałem puszczaj! -krzyknąłem, tym samym obracając się w stronę twarzy Ji Min'a. I właśnie w tej chwili wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałem. Odległość między nami była żadna. Nasze usta złączyły się w jedną całość. Moje oczy otworzyły się bardzo szeroko, a dłonie zacisnęły w pięści. Szybko oderwałem się od Park'a i odsunąłem się od niego. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale po tym geście moja dłoń wylądowała z całej siły na jego bladym policzku, który po chwili stal się czerwony. Chłopak nawet nie pisnął z bólu, jaki mu pewnie zadałem.
-Min..
-Nic nie mów. -Szepnął cichym głosem. Spojrzałem na swoją dłoń i zadrżałem.
-Ja.. Nie chciałem..
-To nie twoja wina. -Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech i udał się w prawą stronę korytarza. -Trzymaj się. -Obserwowałem jak odchodzi. Wczesałem palce w swoje włosy i westchnąłem głośno osuwając po zimnej, białej ścianie. Cały czas nie mogłem sobie uświadomić tej sceny. To dotknąłem swoich warg, to biodra, brzucha. W tych właśnie miejscach czułem ogień. Jakby dłonie i usta Park'a płonęły i zostawiły na moim ciele ślady z ognia. Westchnąłem opierając głowę o ścianę. Po chwili na korytarzu znalazł mnie doktor Kim. Spojrzałem na niego zdezorientowany. Nie wiedziałem co się działo dookoła mnie. Miałem mentlik w głowie.
-Jeong Guk. Coś się stało? -zapytał stając przede mną. Nie powiedziałem nic. Zaprzeczyłem tylko głową. -Ah.. Właśnie widzę. -Mruknął dosiadając się do mnie. -Źle się czujesz? Coś Cię boli. -Pytał troskliwym głosem.
-Ah.. Nic mi nie jest, doktorze Chan. -Odpowiedziałem cicho.
-To dlaczego wyglądasz jak przeżuty przez psa?
-Ah.. Mam mentlik w głowie i tyle. -burknąłem cicho patrząc w bok. Doktor Kim położył dłoń na moim ramieniu, a ja tylko spojrzałem na niego trochę smutnym, zmieszanym wzrokiem.
-Jest ku temu jakoś powód? -Zapytał. Zaprzeczyłem głową. Skłamałem, bo chodziło o Ji Min'a.
-Nie, doktorze. To po prostu.. Muszę się jeszcze pogodzić ze swoim losem. -Powiedziałem coś na szybko. Zacisnąłem powieki uświadamiając sobie jaki to był głupi argument.
-Jeong.. -Zaczął. -Nie myśl teraz o tym. Robimy wszystko co w naszej mocy i naprawdę się staramy jak najbardziej przedłużyć twoje życie.
-Ale ja wiem, że to jest nieuleczalne. -Wtrąciłem. Doktor Kim Him Chan tylko westchnął cicho i uśmiechnął się delikatnie.
-Zobaczysz. Będzie dobrze. -Oznajmił. Po chwili się podniósł z podłogi i otrzepał swój biały kitel. -Ja muszę już iść zrobić badania. Trzymaj się.
-Ah.. Do zobaczenia. Dziękuję. -Powiedziałem, a po chwili mężczyzna zniknął za drzwiami swojego gabinetu. Jeszcze chwilę tutaj siedziałem. Po kilku minutach podniosłem się z podłogi i wróciłem do swojego pokoju. Ujrzałem w nim siedzącego na krześle Ji Min'a rozmawiającego z Jun Hong'iem. Oboje spojrzeli się na mnie. Miałem zamiar wyjść, ale przełknąłem głośno ślinę i wszedłem do środka siadając na swoim łóżku.
-Jeon.. -zaczął Jun. Okryłem się kołdrą. Nie chciałem z nikim rozmawiać. -Aish..
-Zostaw go. Pewnie jest zmęczony. -Zaczął brunet, a ja tylko schowałem się całkiem pod białą, puchową pościelą.
-Zostawcie mnie. Jestem wykończony. Nie mam ochoty na rozmowy. -Powiedziałem tylko i zamknąłem oczy. Nie trwało to długo. Zasnąłem mimo tego, że moje myśli były opętane przez to wszystko.

Otworzyłem oczy czując lekki ciężar na swoim ciele. Ujrzałem Park'a, który leżał na mnie i pochylał swoją twarz nad moją.
-Ji.. -szepnąłem patrząc na chłopaka. On tylko uśmiechnął się delikatnie i zbliżył się jeszcze bardziej do mnie.
-Nic nie mów.. -w jednej chwili złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Momentalnie poczułem jak moje serce przyspiesza. Leżałem bez ruchu zamurowany. Po kilku sekundach zacząłem reagować. Rozchyliłem swoje wargi i począłem oddawać pocałunek starszego. Moje dłonie zawędrowały tuż na jego łopatki i zsunęły się na biodra Ji Min'a. Nasz pocałunek stał się coraz bardziej namiętny. Poczułem jego język w swojej buzi. Westchnąłem głośno czując, jak pieści nim moje podniebienie i policzki od wewnętrznej strony. Zamknąłem tylko oczy reagując na jego pieszczoty. Wsunąłem dłonie pod koszulę starszego bruneta i swoim językiem zacząłem zaczepiać jego mokry mięsień. Mruknąłem niezadowolony, kiedy oderwał się od moich płonących z podniecenia warg, ale z moich ust wydostał się cichy, lekko stłumiony językiem jęk, ponieważ znalazł się z ustami na mojej niezwykle wrażliwej szyi. Czułem, że zaczynam odpływać. Otworzyłem oczy. Wszystko mi się przed nimi rozmazywało. Obraz znikał, a dookoła było słychać tylko jakieś szmery czy rozmowy.
-Jeon.. -usłyszałem czyjś głos. -Jeon.. wstawaj. -W tej chwili otworzyłem szybko oczy i podniosłem się spoglądając na osobę, która zaczęła mnie nawoływać. Był to Ho Seok.
-Aish.. -westchnąłem przeczesując swoje włosy. Okazało się, że to wszystko z Ji Min'em to był wytwór mojej wyobraźni, że to był tylko sen.

Stay With Me ||JiKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz