9

749 48 9
                                    

👌👌pw Hope👌👌
Obudziłam się chyba pierwsza, bo nikogo nie słychać. Toby słodko spał wtulony we mnie. Nie chcąc go budzić ostrożnie wzięłam poduszkę z pod mojej głowy, wzięłam ręke Toby'ego i ją podniosłam, włożyłam poduszkę obok chłopaka, delikatnie opuściłam ręke Toby'ego i po cichu wyszłam z pokoju. Kierowałam się do kuchni, gdy zobaczyłam jak połowa past śpi zaśmiałam się pod nosem. Ben z Clock wisieli do góry nogami na żyrandolu, Pupetter spał pod kanapą (nie wiem jak tak można), jakieś podobne istoty do papy spały w samych bokserkach wszędzie i nigdzie, Bloody painter spał w dziwnej pozycji. Był oparty o telewizor, głowę miał odchyloną do tyłu, nogi rozkraczone- jedna miał na krześle obok, a druga znajdowała się też za telewizorem jak głowa. Ominęłam pokój, w którym znajdowały się pasty i poszłam tam gdzie miałam w planach iść.
Czyli do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie i dla mojego księcia gofry i naleśniki. Nagle słyszę jakiś dźwięk dochdzący z przedpokoju. Postanowiłam zobaczyć kto to jest więc podeszłam w tamtą stronę. Zobaczyłam tam ładną dziewczynke, która na oko ma 8-9 lat. Miała długie, brązowe i falowane włosy, zielone oczy i lekko wysypane piegi.
-Kim ty jesteś?- zapytała się mnie podejrzliwie (nwm jak to się pisze cii xdd)
-Dziewczyną Toby'ego, a ty?
-Mhm... ja jestem Sally!
-Ciiiii inni śpią w salonie.- powiedziałam szeptem.
-Ajć sorki... robisz gofery? *^*
-Nom i naleśniki, chcesz kilka?
-Taaaaaak.- poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy razem gofry dla Sally i dla mnie.-Ale pyszneeeee.- nic dziwnego, dzieci lubią bitą śmietane z polewą czekoladową i posypką.
-Ehh to nic specjalnego z mojej strony, ale mi też smakuje.- usłyszałam dźwięk tupania po schodach i domyśliłam się, że to Toby.
-Zjemy dziś gofera!!?? No chodź zrobimy tooo!!!- zaśpiewał Toby.
-Nie.
-No to cześć :'(.
-No żartuje chodź wariacie!- zaśmiałam się, a Toby wrócił i mnie pocałował.
-Fuuj! Nie róbcie tego przy mnie!- rzekła Sally.
-Nie przesadzaj, sama kiedyś będziesz to robiła.- stwierdził Toby.
-Ja mam nadzieje, że nie będe tego robić.- rzekła szatynka i pobiegła pewnie do swojego pokoju.
-Dzieci heh.- zaśmiał się chłopak.
-Noo... no to co? Jemy?
-Taaaaaaaaaak.- nałożyłam mu gofry na talerz tak samo zrobione jak dla Sally.-A ty nie jesz?
-Nie, ja już jadłam.

💪pw Toby💪
Zjadłem jednego gofera i był przepyszny!! Nigdy takiego dobrego nie jadłem.
-Ale to do cholery dobre!
-Nie mów z pełnymi ustami, a poza tym wyglądasz jak chomik haha.
-Oj tam, oj tam.

🌌pw Masky🌌
Obudziłem się w naszym (Toby'ego, Hoody'ego i mojego) pokoju. Nie wiem jakim cudem bo film mi się urwał gdy Jeff z Liu kłócili się o to, który pierwszy poderwie Jane. Usłyszałem, że ktoś już jest na nogach i coś robi na dole. Poszedłem tam cicho, aby nikogo nie obudzić. W kuchni zauważyłem Toby'ego z Hope... całujących się. Strasznie mnie to zabolało, ponieważ od chwili gdy pierwszy raz zobaczyłem dziewczyne poczułem coś do niej.

W opowieściach Toby'ego jaka ona jest wyobrażałem ją trochę brzydszą, ale gdy weszła do naszej willi... ah co tu mówić, skradła mi serce. Wracając do naszego ranka 'założyłem' na siebie 'maskę' zadowolenia i trochę zmęczenia i poszedłem prosto do kuchni.
-Hej, jak się spało?- zapytała się szatynka.
-Zajebiście, wyszuwasz tu nutkę sarkazmu?
-Nie.
-Fajnie... co na śniadanie?
-Gofery *0*- rzekł Toby.
-No to poproszę 2.
-Już się robi!- zasalutowała zielonooka izabrała się za robienia gofrów.
-Co was taka ochota na moje, podkreślam MOJE gofery naszła?
-Po prostu.- rzekłem równocześnie z dziewczyną. Zaczęliśmy się śmiać i po 7 minutach śmiania się Hope skapneła się, że gofry się trochę przypalają.
-Wytrzymasz z takimi?
-Taaak.- stwierdziłem i zabrałem się za jedzenie. Pyszne było, ale jak to powiedziałem dziewczyna zrobiła przemęczoną minę. Widać było, że każdy kto jadł je mówił 'pyszne'.

💪pw Toby💪
Kurwa... zabiję Masky'ego! Jeśli się jeszcze raz tak spojrzy na Hope to pożałuje. Widać, że patrzy się na nią w 'ten' sposób, tak samo Hoody, ale oni się do tego nie przyznają, za dobrze ich znam.

Nagle nie wiadomo skąd wszystkie pasty znalazły się w kuchni.
-Czyli też ccecie gofra?- zapytała moja girlfriend, a wszyscy chórem powiedzieli 'tak'.

--timeskip--
Po południu poszedłem z Hope na spacer po lesie. Wytłumaczyłem jej gdzie dokładnie jesteśmy i pokazałem jej najszybszą drogę od jej domu do naszego, żeby np. się nie zgubiła, albo gdyby miała jakiś problem to może przybiec do nas odciąć się od swoich problemów. Tylko będzie problem. Slender.

👌pw Hope👌

--timeskip--
Mój pierwszy dzień szkoły. Od tamtej imprezy u creepypast bardzo się z nimi zaprzyjaźniłam, a szczególnie z Masky'm, Hoody'm, Jeff'em i Jane. Z rana gdy już miałam wychodzić napisałam na karteczce do nich, że jestem w szkole i kończe o 13:40 ( hue hue pozdro dla kumatych xD).

Położyłam karteczkę i poszłam do wyjścia, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam w nich uśmiechnięta Eli.
-To, w której klasie jesteś?
-2b, a ty?
-No to idziemy!!
-Ty jesteś ze mnom w klasie 0.0
-Da da da.
-Joj! Chociaż wiem z ki siedzieć na lekcjach.
-No widzisz.

--timeskip--
Jesteśmy już w szatni, Eli przywitała się z towarzystwem, która tam się znajdowało.
-A to jest Hope. Będzie z nami w klasie.- przedstawiła mnie przyjaciółka, a ja się ze wszystkimi przywitałam.
-No proszę. Nowa niezła laska do naszej budy dołączyła.- powiedział niebieskooki brunet.
-Wcześniej czy prędzej zobaczysz jaka jestem.- wymamrotałam pod nosem, aby nikt mnie nie usłyszał.
-Jestem Luke. Nie zwracaj uwagi na tego idiotę. On już po prostu taki jest.- stwierdził ciemny blondyn z postawioną grzywką do góry. Kiedyś to byłby ideał mojego faceta, ale teraz jest nim Toby.
-Nic nie szkodzi, już jestem przyzwyczajona do takich jak on.
-Ten 'on' ma imie.- wtrącił się brunet.
-Oj sorki masz na imie dupek?- na te słowa wszyscy obecni w szatni się śmiali.
-Ha ha ha wery fany.
-wery gud inglisz. Dobra już przestaje.
-No to dobrze, Conor jestem.- reszta też się przedstawiła i poszliśmy na lekcję.

-Larotta.
-Ja!
-Conor.
-Tu.
-Luke.
-Jestem panie profesorze (͡° ͜ʖ ͡°).
-Bez takich. Hope... Hope? Nowa dziewczyna w klasie?
-T-tak. Tutaj jestem.
-Może opowiesz nam coś o sobie?
-Lubie wszystko oprócz matematyki koniec.
-Dobra. Wracając do sprawdzania. Lucas.
-Nie ma go!- odezwał się zielonooki chłopak.
-Zajefajnie, przynajmniej spokój będzie. Dobra reszta....- nauczyciel jeszcze sprawdział 12 osób. Zastanawiałam się kto to ten Lucas. Dziewczyny mi mówiły, że jest mega przystojny i, że pasujemy do siebie. Ja tylko powiedziałam, że mam chłopaka stąd, a koleżanki tylko wydały z siebie 'uuuuuuuuu'.

--timeskip--
Lekcje minęły błyskawicznie jak na pierwszy dzień szkoły. Odprowadzała mnie prawie cała klasa, ponieważ mieszkali w tą samą stronę co ja. Gdy wróciłam do domu nikogo nie było. Rodzice na pewno w nowej pracy. Nie przejmowałam się tym więc poszłam zrobić sobie zupke chińską. Nagle usłyszałam coś na górzę. Postanowiłam tam pójść, ponieważ są tam pasty dla, których zostawiłam karteczkę na biurku. Oczywiście zastałam tam moich przyjaciół.
-Hej! Jak tam pierwszy dzień w szkole?- zapytała Jane.- Bo widziałam, że tam już grupke sobie znalazłaś.- szybko dodała.
-Coo?! Ty chodzisz do mojej szkoły?!
-Nooo. Jeff, Toby, Masky i Hoidy też chodzą do naszej szkoły, ale nie powiem ci jak wyglądamy. Dowiesz się w swoim czasie.- rzekła czarno włosa.
-Ehhh... A właśnie gdzie jest Toby?
-Nie wiem. Powinien być, ale chyba poszedł na wagary.
-Dziwne... jakiś kolesi z mojej klasy nie było dzisiaj.
-A jaka klasa?- zapytał Jeff.
-2b, a co?
-Zobaczymy się jutro na przerwie, bo jutro mamy koło siebie.- stwierdził Jeff z Jane.
-Spoko... Co robimy??
-Nie wiem, na przykład hmmm obejrzymy jakiś film?- zapytał Hoody.
-Ok!- powiedzieliśmy chórem anielskim i zaczęliśmy się śmiać.

Dawno rozdziału nie było :( przepraszam ogromnie za to, ale macie taki dłuższy niż ostatnio. Mam nadzieje, że się podobał, a jak tak to zostawcie gwiazdke i kom. To mnie bardzo motywuje tak szczerze. Mam nadzieje, że jeszcze wstawie dziś jakiś rozdział. Do zobaczenia miśqi ;**

My Love Story~Ticcy TobyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz