Wstałam ku mojemu zaskoczeniu o 5:55. Toby leżał słodko koło mnie, jednak wstałam, ponieważ już nie dałam rady zasnąć. Wziełam z mojego pokoju rzeczy i poszłam do łazienki umyć sie i ogólnie ogarnąć do szkoły.
Po skończonych czynnościach weszłam do pokoju szatyna upewnić się czy nadal śpi. Nadal spał słodko więc postanowiłam mu zrobić śniadanie, ponieważ już zaraz miałam wychodzić. Nie wiem ile siedziałam w tej toalecie, ale dochodziła już 7:50.
Szybko skończyłam robić mu śniadanie i napisałam mu karteczkę, że jestem w szkole.
*****
-A ja już myślałam, że mnie porzucisz.- westchnął Conor.
-Ej, nie przesadzaj.- pacnełam go w ramię.
-No co!! Przybiegłaś dokładnie 5 minut przed dzwonkiem co nie jest możliwe.
-Aj cichaj.
-A wiesz gdzie jest Lucas?- zapytał Luke.
-Wiesz on zaspał i chyba będzie na drugiej lekcji.
-Mhm, hej widzicie tego chłopaka przy kiblu dziewczyn?- zapytała Eli i machneła głowa w tamtą stronę. Spojrzeliśmy tam i rzeczywiscie byl tam taki chłopak. Przyznaje, był mega przystojny! Jest blondynem, grzywka lekko do góry, był napewno ode mnie wyższy. Nieśmiało na nas spoglądał. To było mega urocze.
-Podejdziemy do niego?- zapytał Conor.
-Nieee. Widzisz jak teraz stoi! Widać, że jest nieśmiały, a my go bardziej jeszcze nieośmielimy! Pomyślałeś ty idioto!- skrzyczała go Eli. Gdy się tak kłócili postanowiłam z Lucas'em podejść do niego.
-Hej! Jesteś tutaj nowy?- powiedziałam zaciekawiona.
-T-tak.
-A, w której jesteś klasie?
-2b.
-No i fajnie! Już masz dwóch znajomych. Też chodzimy do tej klasy. Ja jestem Luke, a to Hope.
-Isaac.
-Dobra chodź zapoznamy cię z tamtą dwójką, która się kłóci.- oznajmiłam i poszliśmy w ich stronę.- Słuchajcie, to jest Isaac, Isaac to jest Elizabeth, ale dla przyjaciół Eli, a ten chłopak to Conor.
-Cześć.- powiedzieli nie odrywając od siebie oczu i zaczeli się dalej kłócić.
-Zaraz... Ty przypadkiem nie jesteś z 64?- zapytała się po chwili moja przyjaciółka.
-No tak, a co?
-Tam mają najlepszych uczniów i na dodatek sportowców! Dlaczego się do nas przeniosłeś!!- rozpaczała blondynka.
-No wiesz... Musieliśmy się przeprowadzić, a moji rodzice nie lubią jak gdzieś muszę dojeżdżać więc się przeniosłem tutaj.
-Dobra chodź przedstawię ci reszte klasy.- zapoznawałam go po kolei z każdym dopóki nie zadzwonił dzwonek.-Hope.- wyczytał nauczyciel z dziennika sprawdzając obecność.
-Jaa.
-Isaac. O! Znowu ktoś nowy. Może coś nam o sobie opowiesz Isaac?
-Emm... Z tego co myślę to mam dość dobre oceny, lubię sporty, ale chyba najbardziej do mnie mówi lekkoatletyka i koszykówka. Lubię muzykę i co by tu jeszcze hmmm.... Nie, to chyba wszystko.- rzekł już pewniej niż na korytarzu blondyn. Na lekcji zauważyłam, że na nosie ma kilka piegów i niebieskie oczy. Akurat kiedy gadałam sobie z Conor'em i Isaac'iem wbiegł do sali Toby czyli Luke.
-Prze-przepraszam za.... Spóźnienie.- prawie, że wykrzyczał zdyszany do nauczyciela.
-Dobra, siadaj na swoje miejsce.💪Toby💪
Obudziłem się bez Hope przy mnie, ale pomyślałem, że jest w kuchni. Najpierw spojrzałem na zegarek w telefonie. Wskazywał on 8:09. Czyli szatynka jest w szkole i mnie nie obudziła. Zbiegłem do kuchni na śniadanie. Na stoliku była karteczka z kanapkami.
Toby przepraszam, że ciebie nie obudziłam, ale tak słodko spałeś, że nie miałam serca cię obudzić. Zrobiłam ci kanapki, bo sama bym nie zdążyła do szkoły jeśli bym zrobiła gofry. Mam nadzieję, że będą ci smakowały ;))
Hope.Taka była treść na kartce. Zjadłem szybko kanapki od mojej dziewczyny i poszedłem dalej się szykować. Na szczęścje w lesie istnieje skrót do szkoły, bo inaczej bym się zabiegał na śmierć.
Wszedłem do klasy cały zdyszany. Obok Conor'a siedział jakiś nowy chłopak. Czyli siedzę na angielskim teraz z Hope.
-Prze-przepraszam za.... Spóźnienie.- rzekłem do nauczycielki.
-Dobra, siadaj na swoje miejsce.- tak jak powiedziała nauczycielka tak zrobiłem... Prawie. Usiadłem obok Hope, która przywitała mnie szybkim przytulasem i pocałunkiem w policzek.
-Mam nadzieję, że smakowały ci kanapki.
-No oczywiście! Wszystko co zrobisz jest smaczne.
-No to dobrze c:
-A co to za chłopak co siedzi z Conor'em?
-Isaac. Jest tutaj nowy, przeniósł się z 64.
-Cooooooooooo. Czyli, że jest strasznym kujonem, ale dobrze wysportowanym.
-Kiedy opowiadał o sobie powiedział że ma dość dobre oceny, ale to tylko skromność.- pisaliśmy tak do siebie na karteczce dopóki nie musieliśmy odpowiadać na różne pytania które zadaje nam pani. Oczywiście z Hope prawie, ze nie słuchaliśmy, ale fartem nam się udało zdać na 4.Zadzwonił dzwonek, spakowałem się i podszedłem do tego Isaac'a.
-Hej, to ty jesteś ten Isaac co nie?
-Noo, a ty jesteś...
-A sorki. Jestem Luke.- odpowiedziałem.
-Ale dla swojej ukochanej jest Toby'm. Haha!- wtrąciła Eli.
-No właśnie. Jak chcesz możemy cię oprowadzić po szkole, a po lekcjach po terenie. Co ty na to?- zapytała Hope, Isaac'a.
-Ok.
-No to już mamy plany po lekcjach. A właśnie Luke... Muszę odwiedzić moich rodziców.
-No to wieczorem pójdziemy.- orzekłem i objąłem ramiona Hope i poszliśmy pod salę gdzie teraz mamy lekcje.Przepraszam że nie ma rozdziałów :c weny brak achh, ale coś jest więc cuchajcie ;-;
Pozdro, Wiku prawie miała bliskie spotkanie z podłogą xD
CZYTASZ
My Love Story~Ticcy Toby
FanfictionZwykła dziewczyna przyjeżdża z rodzicami do domku w górach na ferie. Jednak nie wie, że spotka tam miłość swojego życia i natury, której sama nie znała.