Aktualnie siedzę w samolocie do Ohio, przez moją głupią siostrę prawie się spóźniliśmy na samolot przez co każda z nas siedziała osobno, ja nie miałam nic przeciwko, w końcu nie muszę się z nimi użerać. Ja siedziałam w prawym rzędzie mniej więcej po środku, mama w lewym na samym początku, za to moja siostra w tym samym rzędzie co ja tylko na samym końcu przy toaletach.
"Dobrze jej tak"-pomyślałam, po czym włożyłam, słuchawki do uszu i włączyłam pierwszą piosenkę z mojej playlisty (piosenka w mediach). Posłuchałam jeszcze kilka piosenek i nawet się nie zorientowałam, że zasnęłam, dopóki nie obudziło mnie szturchanie w ramię, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam moją matkę, z tym jej wiecznym grymasem obrzydzenia do mojej osoby.
-Klaudia, dojechałyśmy, bierz swój bagaż podręczny i wychodzimy. - powiedziała tym swoim zawsze zimnym tonem.
-Chciałaś chyba powiedzieć doleciałyśmy, jakbyś nie zauważyła jesteśmy w samolocie. - odburknęłam. Pewnie sobie pomyślicie, że nie szanuje swojej rodzicielki, ale szczerze? Taka jest prawda, nawet kiedy byłam "normalna" to zawsze byłam przez nią w pewien sposób poniżana, "Martynka" zawsze była na pierwszym miejscu. Podejrzewam, że mnie traktuje w ten sposób tylko dlatego, że nie długo po moim urodzeniu ojciec od nas odszedł. W życiu widziałam go tylko raz na mojej i Martyny komunii. Od tamtego czasu wcale go nie widziałam.
-Jak ty się do mnie odzywasz, zawsze jesteś nie znośna!
-Właśnie! - Nie zdążyłam nawet zobaczyć, kiedy koło mamy pojawił się jej piesek o imieniu Martyna.
-Jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu. - odpowiedziałam, lekko wkurzona.
-Mamoo, wyjdźmy już z tego samolotu. - Powiedziała Martyna
-Już córuś idziemy, przez twoją siostrę, stoimy na końcu kolejki.
Jezuu, błagam chce już być w nowym domu i zamknąć się w swoim pokoju. Jak zwykle mam najmniejszy pokój, bo Martyna już sobie zarezerwowała największy zaraz po mamie, one widziały już zdjęcia i plany domu. Ja nie miałam takiej okazji, ponieważ robiły to jak wychodziły do kawiarni, pewnie robiły to specjalnie, żebym nie miała nic do gadania.
Gdy już opuściłyśmy lotnisko znalazłyśmy wolną taksówkę, mama podała adres kierowcy i pojechałyśmy do nowego domu. Był on w niewielkiej dzielnicy, były tu większe jak i mniejsze domki nasz był tym jednym z mniejszych. Było nas stać na taki domek tylko dlatego, że mama często wyjeżdża na jakieś delegacje, mi to pasuje, bynajmniej nie muszę się z nią kłócić.
Dom był zapewne kiedyś pomalowany na biało, ale teraz jest w szary. Pod domem są dwa maluśkie trawniki po obu stronach chodnika prowadzącego do drzwi wejściowych. Nasz dom jako jedyny nie miał ogrodzenia, ale jak dla mnie nie ma to większego znaczenia.
Weszłyśmy do przedpokoju był on średniej wielkości, po lewej stronie była kuchnia, na wprost były schody, a po prawej stronie drzwi do salonu, gdy weszło się do salonu były tam jeszcze jedne drzwi jak mniemam do sypialni mamy. Mama wzięła ten pokój tylko ze względu na to, że ma własną łazienkę, oraz jest największych rozmiarów, jak już wcześniej mówiłam. Po schodach na górę pierwsze drzwi po prawej były od pokoju mojej siostry, zaraz potem następne były moje cieszyłam się, że moje drzwi są na końcu korytarza przynajmniej nie będę tak bardzo słyszała jak ktoś schodzi po schodach, po lewej stronie korytarza jest wspólna łazienka. Gdy zwiedziłam wszystkie pomieszczenie został mi już tylko mój pokój, ściany miał szare, za to szafa, biurko, komoda, szafki nocne jaki i rama łóżka były białe. Łózko miało białą pościel z fioletową narzutą.Podoba mi się. Jest prosty, skromny taki jak najbardziej lubię.
Gdy spojrzałam na zegarek wskazywał godzinę 18:53, więc postanowiłam pójść wziąć odświeżającą kąpiel, ale jak się okazało musiałam poczekać, bo moja siostrzyczka też wpadała na taki pomysł i mnie wyprzedziła, więc postanowiłam rozpakować trochę rzeczy z moich dwóch walizek, tak dobrze usłyszeliście dwóch, bo moja kochana mama musiała mieć cztery, tak samo jak siostrzyczka. Ehh jak ja z nimi wytrzymałam tyle lat?
Po godzinie łazienka się w końcu zwolniła, więc mogłam się wykąpać. Po 45 minutach kąpieli postanowiłam, że od razu pójdę spać. To był zbyt męczący dzień.
CZYTASZ
Perkusista
FanfictionOna jest zamknięta w sobie, bez oparcia w rodzinie. On pewny siebie z najlepszym przyjacielem u boku.