Gdy wyszliśmy z domu Josh'a, on poszedł do garażu, który znajdował się po lewej stronie domu. Po chwili wyjechał z niego czarnym Range Rover Sport. Nigdy nie widziałam takiego auta na własne w oczy. W Internecie czytałam trochę o tej marce i wiem, że takie auto kosztuje majątek. Josh zatrzymał się koło nas, uchylił szybę po stronie pasażera i powiedział żebyśmy wsiadali. Ja, Harry i Luke usiedliśmy na tylnych siedzeniach za to Tyler z przodu.
-Gdzie jest to ognisko? - zapytałam, bo nawet nie wiedziałam gdzie mnie zabierają.
-Nad jeziorem za miastem. - powiedział mój najlepszy przyjaciel.
Postanowiłam, że na ognisku wypije co najwyżej jedno piwo. Po około trzydziestu minutach jazdy Josh zatrzymał auto na tymczasowym parkingu. Wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się w kierunku tłumu pijanych i napalonych nastolatków.
Gdy dotarliśmy do ogniska, usiedliśmy na jednym z pni, które były ustawione na około jedynego źródło światła w pobliżu.
-Dobra ja idę po piwo, Joseph idziesz ze mną? - powiedział Harry.
-Jasne.
-Ok to ja idę poszukać dziewczyny na dzisiejszą noc. - oznajmił Hemmings.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że zostałam sama z Josh'em, który stał niedaleko ognisko oparty o drzewo. Kiedy tak na niego patrzyłam, nagle poczułam, że ktoś zarzuca mi rękę na szyję. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Luke, ale gdy odwróciłam głowę zobaczyłam całkiem mi obcego chłopaka. Odrazu odskoczyłam od niego i wstałam na równe nogi.
-Co Ty robisz? - spytałam oburzona.
-Księżniczko chciałem Cię tylko poznać. - powiedział oblizując usta. Ten koleś jest obrzydliwy.
-Nie jestem twoją księżniczką. A poza tym za wysokie progi mój drogi. - powiedziałam pewnym głosem w nadziej, że da mi spokój.
-Co powiedziałaś? Za wysokie progi? - powiedział wkurwiony w jednej chwili łapiąc mnie za ramie i ciągnąć mnie w nieznanym mi kierunku.
-Co Ty robisz?! Puść mnie to boli! - zaczęłam krzyczeć, ale przez muzykę i tak nikt mnie nie usłyszy. Zaczęłam się szarpać, kopać i drapać to rękach, ale nic nie dawało rezultatu.
-Błagam Cię puść mnie! Przepraszam! - krzyczałam cała zalana łzami.
-Zaraz będziesz krzyczeć co innego, gdy będę Cię pieprzył w tym lesie.
To już mój koniec pomyślałam.
- Proszę puść mnie! Pomocy! - zaczęłam drzeć się na całe gardło, lecz pomoc nie nadchodziła.Pov. Josh
Chłopaki cały czas nie wracali. Gdy spojrzałem w stronę ogniska gdzie nie dawno siedziała Klaudia, lecz jej tam nie zobaczyłem. Szczerze? Zacząłem się o nią martwić było ty pełno idiotów, którzy jak Luke szukają laski na jedną noc. Postanowiłem jej poszukać, gdy odszedłem kawałek od ogniska usłyszałem krzyk, udałem się w tą stronę zobaczyłem jakiegoś chłopaka, który szarpał za rękę... Klaudie. Po prostu odrazu wszystko się we mnie zagotowało. Czemu ja się przejumuje tą dziewczyną przecież nawet jej nie lubie? Wmawiaj sobie, tak wiesz, że Ci się podoba. Powiedziała moja podświadomość, i muszę przyznać jej rację. Ta dziewczyna cholernie podoba.
-Proszę puść mnie! Pomocy! - usłyszałem głos dziewczyny. No myśląc ruszyłem biegem w ich stronę. Odepchnąłem chłopaka, uderzyłem go w twarz, przewaliłem go na ziemię i dalej go biłem po twarzy. Przerwał mi zrozpaczony głos dziewczyny.
-Josh przestań on jest nieprzytomny. Zabijesz go zaraz.
Kiedy usłyszałem zapłakany głos. Coś we mnie pękło. Podeszłem do dziewczyny i przytuliłem ją mocno.Pov. Klaudia
Nigdy bym się nie spodziewała, że Josh mnie przytuli. Znałam go tydzień, a czułam się bezpiecznie w jego objęciach. Po chwili poczułam jak się spiął.
-Chodźmy poszukać Luke'a. - powiedział smutnym głosem?
- Ym, na dobrze. - czułam rozczarownie, on tak dobrze pachniał. Chciałabym żeby przytulał mnie codziennie. Po chwili spaceru, nagle zatrzymałam się w miejscu.
-Josh? - zapytałam niepewnie.
-Huh? - zapytał zamyślony.
-Czy... czy moglibyśmy nie mówić o tym Luke'owi? - powiedziałam łamiącym głosem.
-Dlaczego? Przecież to twój przyjaciel.
-Bo.. bo on będzie się martwił i obwiniał.
-I bardzo dobrze. Zostawił Cię i poszedł wyrywać jakąś laske. - powiedział wkurzony. Czy Josh się o mnie martwił? Nie, to nie możliwe. Josh o nikogo się nie martwi.
-Josh, proszę Cię. Nie mów mu nic.
-Niech Ci będzie.
-Dziękuję. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
Gdy znaleźliśmy chłopaków, ewidentnie mieli trochę wypite.
-Ej chłopaki. Odwiozę Klaudie do domu. - powiedział chłopak o wyblakłych czerwonych włosach.
-Nie, nie muszisz poczekam na wszystkich. - powiedziałam uśmiechnięta, ponieważ nikt nie może domyśleć się co stało się przed chwilą w lesie.
-Muszę. - powiedział stanowczo.
-Eh, okey. - Tak naprawdę bardzo chciałam, żeby Josh mnie odwiózł do domu.
Pożegnałam się z chłopakami i szłam za Josh'em do jego auta. Tym razem usiadłam na miejscu pasażera, oparłam głowę i szybę i myślami powróciłam do wydarzeń w lesie. Nawet niezorientowałam się kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Josh chyba też to zauważył bo po chwili powiedział coś czego nigdy bym się nie spodziewała.
-Hej księżniczko nie płacz. To nie twoja wina, tylko moja.
Na samo określenie jakiego użył ciepło rozlało się po moim ciele.
-Dlaczego twoja? Przecież nie zrobiłeś mi nic złego, uratowałeś mnie.
-Powinienem Cię pilnować.
W tamtym momencie nie wiedziałam co powiedzieć. Josh był taki kochany.
-Dziękuję.
-Nie ma za co księżniczko. - powiedział po czym, zabrał prawą ręke z kierownicy i otarł nią moje łzy. Poczułam w moim brzuchu stado motyli. Josh spojrzał mi w oczy, i wtedy zobaczyłam na jego twarzy smutek. Zabrał rękę z mojego policzka i skupił się na prowadzeniu. Po chwili zatrzymał się pod swoim domem. Wysiadłam z auta i po chwili obok mnie pojawił się czerwonowłosy.
-To ja już pójdę. - powiedziałam cicho. - Dzięki, za podwózkę. No i.... za pomoc.
-Jeszcze raz powtarzam, że nie ma za co. - powiedział uśmiechnięty.
-No to pa.
-Cześć. - odparł.
Skierowałam się do drzwi domu cały czas czując na sobie wzrok chłopaka.
![](https://img.wattpad.com/cover/65579617-288-k692284.jpg)
CZYTASZ
Perkusista
FanfictionOna jest zamknięta w sobie, bez oparcia w rodzinie. On pewny siebie z najlepszym przyjacielem u boku.