50.

810 42 7
                                    

Maya's POV

Minęło niecałe dwie i pół godziny, a ja już lądowałam w San Francisco. Nie powiem Michael mnie wystraszył z tym wypadkiem, dlatego jak najszybciej chciałam się tu znaleźć.

Po wejściu na halę przeraziłam się, że nie znajdę Michael'a. Jednak niewiele osób ma niebieskie włosy, więc dotarcie do chłopaka zajęło mi niecałe dziesięć minut.

- Minnie! - rozłożył ramiona, dając mi znak, że mam się przytulić.

- Mickey! - objął mnie szczelnie ramionami. Clifford w końcu mnie puścił i ruszyliśmy w stronę jego samochodu.

- Nie nacieszyłaś się Los Angeles, co nie?

- Będzie jeszcze okazja - wzruszyłam ramionami.

- Co jest? - spojrzał się na mnie.

- Patrz na drogę! Nic się nie stało, po prostu jestem zmęczona - westchnęłam i oparłam się o szybę.

- Jesteśmy - mruknął przygaszony chłopak.

- Wybacz, nie chciałam być wredna.

- Nieważne - powiedział i otworzył drzwi autokaru. I tu jest niespodzianka! Luke Hemmings! Tak, to ten sam, który rzekomo miał wypadek.

- Michael? - spoglądam na niego.

- Luke wszystko okej?

- Po za tym, że nawet zwykłej kanapki zrobić nie umie to jest z nim całkiem dobrze - przez pomieszczenie przechodzi Ashton.

- Czego on nie umie? - chyba to do mnie słabo dotarło.

- Tego - Luke uniósł rękę, ukazując plastry na palcach.

- A i to był ten wypadek? - przechyliłam głowę i spojrzałam na Michael'a.

- Zanim wyjechałem to jeszcze nie - zaśmiał się, ale trochę zbyt nerwowo.

- Więc...?

- Chodź - chwycił mnie za rękę i wyciągnął (dosłownie!) z autokaru.

- Michael! - krzyknęłam już zmęczona. Od dziesięciu minut mnie gdzieś za sobą ciągnie.

- Co?

- O co ci cholera chodzi? - chłopak stanął w pół-kroku i obrócił się przodem do mnie. Położył ręce na moich policzkach i po prostu mnie pocałował.

- Ty nie licz teraz na piękną miłość - zaśmiałam się, a on ze mną.

- Czemu niby?

- Primo nasze charaktery się o siebie mocno ocierają, secundo nie oglądaj już filmów, ty podły kłamco!

- Ja kłamco?

- Ty kłamco!

- Co ja ci zrobiłem?

- Luke miał wypadek? - uniosłam brew i spojrzałam na niego z wyrzutem.

- No miał!

- Ty cholerny szczęściarzu - prychnęłam tylko, a chłopak znów chwycił mnie za rękę i gdzieś pociągnął.

SMS//Clifford ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz