7. Orion

108 10 2
                                    

   Żeby jasne było. Rozdział jest pisany z perspektywy Oriona.

Rozdział nie sprawdzony.

" Z cho­robą jest tak jak ze śmier­cią. Jest fak­tem. Nie jest żadną karą. „

     Powinni już dawno wpakować mnie w kaftan bezpieczeństwa. Nie wiem co takiego ich zmusza by mnie nie wywalić z tego zasranego domu dziecka. Do cholery. Za tydzień mam urodziny, już dziewiętnaste a nadal mnie tutaj trzymają. Po tym jak spędzam prawie całe dnie poza sierocińcem kazali jakiejś dziewczynie za mną łazić bo akurat chodzimy do tego samego liceum. Kurwa.
     — Przestań w końcu za mną się uganiać. — warknąłem przez zęby do idącej za mną Carol. Nie widać nawet po niej, że jest przedstawicielką płci przeciwnej! Cycków brak, kłaki obcięte i najlepiej to by w spodniach ciągle łaziła. Już dosłownie bardziej kobiecy to jestem ja albo Noeś a nie ona.
     — Pani Thomas kazała mi się Tobą zaopiekować. — odpowiedziała spokojnie. Zbyt spokojnie ! Ten brak ekspresji całkowicie wywraca mnie z równowagi.
     — A ty się kurwa słyszysz ? — spojrzałem na tomboy'a* za ramienia. — smarkacz będzie mnie pilnował. No trzymajcie mnie !
    — Jakbyś nie był taki nie posłuszny i agresywny pewnie bym spędzała teraz czas z koleżankami a nie za tobą się uganiała. — Teraz będzie obwiniać mnie ? Haha. — Nie wiadomo gdzie znikasz na tyle godzin. Jakbyś chociaż powiedział Panu Nelson wszystko byłoby w porządku. Pani Thomas ostatni raz nawet zażartowała, że zabijasz ludzi.
     — Tak. Zabijam i to z okrucieństwem ! — przyśpieszyłem kroku. — Noeś pewnie się o mnie martwi. — Rysy mojej twarzy złagodniały. Od dawna go obserwowałem, widziałem każde jego cierpienie i ból. Pamiętam nawet to jak głośno się śmiał kiedy nauczył się jeździć na rowerze. I pamiętam jego minę kiedy Gilbert został przejechany. Ale on mnie najwyraźniej nie pamięta mnie. Po tym jak się wyprowadził do bloków przez pewien czas nie widziałem go. Ale po tym jak mój kochany braciszek pozabijał matkę i ojca zmusili mnie do zamieszkania w domu dziecka a Jake poszedł za kraty. Mam nadzieję Noeś , że historyjka jaką ci naopowiadałem spodobała Ci się. Nie martw się, niedługo poznasz prawdę. Zauważyłem, że niedaleko mieszka właśnie mój skarb. Trudno było go obserwować na dodatek kiedy Noeś mieszka na trzecim piętrze. Cieszę się jednak, że jego rodzice nie chcieli mieszkać na dwudziestym piątym w tedy to bym nic nie zdziałał.
— Kim jest Noeś ? — zapytała Carol wyjmując mnie z delektowania się wspomnieniami. — Nie mów mi, że znalazłeś se dziewczynę ? — podniosła brwi do góry.
— Ha ? Coś w tym dziwnego ? Kto by nie chciał mieć takiego słodziaka za kochanka ?
— Chyba nikt — wybuchła śmiechem. Gdzie jest ta spokojna Carol ? — Dziewczyny wolą bardziej umięśnionych. Nie masz szans u żadnej.
— To powinieniść na siłowanie. Wiesz. No chyba, że chcesz zostać starym kawalerem. — fuknąłem. Dziewczyna zmarszczyła brwi i najwyraźniej zaprzestała dalszej próby porozmawiania ze mną, bo już się nie odezwała ani słowem.
Chciałem jedynie iść do Noesia i go przytulić. Ma takie kruche ciałko, całkiem chudziutkie. Ostatnio nawet jak go przytuliłem mogłem z łatwością delektować się dotykiem jego lekko wystających żeber. Usta wydają się sine jednak kiedy lepiej się przyjrzeć miały odcień dojrzałej wiśni. Ah. Noeś, mam nadzieję, że niedługo pozwolisz mi skosztować swoich słodkich warg. Chciałbym cały czas trzymać cię za rączkę kiedy bym wchodził w twoje ciasne wnętrze. Aah. Noeś, jak mogłeś mnie w sobie tak rozkochać i wzbudzić tak olbrzymie porządnie ?
Wpadłem w słup. Dosłownie. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię kiedy dzieciaki z podstawówce przystanęły i zaczęły się ze mnie, biednego Oriona śmiać.
— Zamknijcie ryje, pierdolone bachory ! — wrzasnąłem i z wykrzywioną miną ruszyłem dalej. Rozejrzałem się szukając Carol ale jej nigdzie nie było. Mniejsza z tym, mam ją gdzieś.
— Gdzie Carol ? — zapytała się gruba blondyna, jedna z nowych opiekunek, Pani Hunter.
— A nie wiem. Znikła gdzieś — wzruszyłem ramionami a kobieta przeszyła mnie zielonymi oczami na wylot. Tak by się wydawało, każdy by zmiękł pod wpływałem jej ciała ale nie oczów a napewno nie ja. — Dzisiaj też czekają mnie jakieś konsekwencje ? — warknąłem przez zęby. Hunter polowała przecząco głowa i stanęła w drzwiach najwyraźniej czekając na dziewczynę, która się miała ze mną zaopiekować. Dobre mi sobie.
Poszedłem do swojego pokoju, którego dzieliłem z trojką innych przedstawicielki płci męskiej. Nie było ich dlatego z wielką ulgą i uśmiechem na twarzy rzuciłem się na łóżko na pierwszym piętrze. Rozciągnąłem się i wyjąłem z kieszeni telefon komórkowy z zamiarem napisania do Noesia.

17:24
« Hej, Noe ! Co ty na to żeby się gdzieś jutro wybrać ? :3 »

Kochanie ❤️ , 17:25
« Może być. A gdzie chciałbyś tak dokładniej ? » To jak szybko odpisujesz... Zawsze mam wrażenie, że jedynie czekasz na to żebym w końcu napisał. Ale to pewnie jedynie moje marzenia.

17:25
« No nie wiem, do parku gdzieś może ? :3 Do kawiarni też możemy iść ! ^u^ » Noeś. To specjalnie dla ciebie zachowuje się tak uprzejmie. Samo myślenie sprawia, że mam ochotę się uśmiechać.

Kochanie ❤️ , 17:25
« Dobrze. O której ? » Jutro Cię zobaczę. Przytulę. Tak. Przytulę. Znów cię dotknę, znowu zliże z twojego kubka twoją ślinę, wypije resztki twojej kawy a ty mojej czekolady. To się nazywa bezpośredni pocałunek, prawda ?

17:26
« Może po 16 przed twoim blokiem ? :3 »

Kochanie ❤️ , 17.26
« OK »


___________

Uprzejmy Orion jednak tak naprawdę jest chamski i agresywny w stosunku do innych. Chociaż chyba można było się tego spodziewać po incydencie z Alexem i Emilem.
No i ma "małą" obsesje na punkcie Noe. Małą to za mało powiedziane. :P

__________.
Tomboy — chłopczyca , jakby ktoś nie wiedział.

It's Hurts ||yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz