10.

61 9 0
                                    

" - Smutne - powiedział mały chłopiec patrząc na przejechanego kota. Wzruszył jednak ramionami, wyszeptał - Przecież każdy tak skończy - i odszedł ignorując zapłakaną dziewczynkę ze swoją matką, które kucały przed rozjechanym czworonogiem. "

           Nie byłem pewny o czym myślałem. Czy o tym co mnie spotkało czy - wręcz przeciwnie - co ma zamiar mnie spotkać za chwilę. Całkowita pustka w głowie była tak normalna, że nie sprawiała żadnego dyskomfortu. Wzrokiem odprowadziłem biedronkę, która powolnym kroczkiem wędrowała na chodniku obok mnie w stronę trawy. Wzbiła się jednak zaraz w powietrze, a może jednak była to inna biedronka ? To zabawne jak bardzo chcę odwrócić swoją uwagę od będących przede mną dużych drewnianych drzwi. Prowadziły one do sierocińca... Ale czy Orion nadal tam był ? W trakcie mojego odcięcia od świata miał urodziny, nie mieli go przypadkiem w tedy wyrzucić? I tak przybywał tutaj o wiele za długo niż powinien. Jeżeli tak było istnieją małe szanse, żeby opiekunowie sierocińca wiedzieli co się z nim stało. Przecież ich już to nie interesuje.
            Sam nie wiedząc czemu zawahałem się przed naciśnięciem klamki, wszedłem powoli do środka rozglądając się.
             - Już, chwila! - usłyszałem z sąsiedniego pokoju by zaraz ujrzeć przed sobą kobietę o blond włosach i puszystym ciele. Ta z lekkim zdziwieniem w oczach patrzyła na mnie by po chwili na jej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. - Jestem Eve Hunter, miło mi jest pana poznać - przedstawiła się z lekkim skinięciem głowy. - W czym mogę panu służyć ? Bo chyba nie masz zamiaru nikogo adoptować, prawda ? - zachichotała z przymrużeniem oka. Zakłopotany podrapałem się po policzku i rozejrzałem się. W końcu skierowałem swój wzrok na kobietę i kiwnąłem przecząco głową.
             - Racja, nie mam zamiaru nikogo adoptować - uśmiechnąłem się miękko. - Szukam kogoś. Kilka tygodni temu miał urodziny i zapewne już go tutaj nie ma jednak pomyślałem, że może państwo wiedzą o jego teraźniejszym miejscu pobytu.
            - A o kim mowa jeżeli mogę wiedzieć ? - Mówiąc to nie poczułem ani nutki ironii w głosie kobiety.
             - O-oh. Orionie. - wyjąkałem niedbale. Kobieta ze zdziwieniem otworzyła oczy jak i usta. Wydawało się nawet, że w błękitnych tęczówkach pojawiło się przerażenie.
             - Dlaczego taki chłopiec jak ty go szuka ? Zrobił Ci coś ? - szarpnęła mną nagle, obróciła wokół własnej osi oglądając mnie uważnie z każdej strony. Z o wiele mniejszym spokojem odsunęła się o maleńki krok ode mnie.
             - Orion ? Wydaje się, że nie potrafiłby skrzywdzić nawet muchy. - wyszeptałem. Nie rozumiałem Pani Eve, tego co mówi jak i reakcji na słuch o imieniu srebrnookiego. Ta słysząc moje słowa nieomal zakrztusiła się własnym śmiechem.
            - Nie wiem co ten chłopak Ci nagadał ale proszę - kobieta położyła swoją dłoń na moim ramieniu. - Nie próbuj go szukać. - Patrzyła uważnie w moje oczy jakby próbowała wyryć mi te słowa w umyślę, żebym potraktował je naprawdę poważnie.
             Wyszedłem z budynku, nie żegnając się z personą z którą przed chwilą rozmawiałem. Przeszły mnie prawdziwe dreszcze kiedy nagle zimniejsze niebieskie oczy się zatapiały w moich. Tak, nie potraktowałem słów kobiety poważnie, nie zadręczałem się już nimi. Nic nie zmieni faktu, że uważam Oriona za swojego przyjaciela.
              Z coraz większym zrezygnowaniem wędrowałem po uliczkach miasta szukając w najróżniejszych miejscach popielowowłosego. Nie ominąłem kawiarni w której spotkaliśmy się po tym małym "napadzie". Aczkolwiek Tom od tamtej pory nie szuka ze mną zaczepki, Alex jak i Emil z rzadka ze mną rozmawiają. Nie spodziewałem się jednak spotkać tam Oriona, zacząłem nawet myśleć, że te całe "szukanie" jest bez celowe. Przecież nie znałem jego " ulubionych miejsc " , tylko ta kawiarnia... Wystukałem jeszcze raz zapisany numer telefonu, który miał należeć do Oriona, ponownie usłyszałem, że podany numer jest nieosiągalny. 
           Z wielkim bólem w sercu jak i zmartwieniem ospale szedłem w stronę swojego domu. Z jednej strony nie chciałem tam wracać, jednak nie miałem zamiaru również szwendać się po mieście nie wiadomo ile. Mógłbym skorzystać z pomocy Judy, która pewnie z wielką chęcią by mi podarowała jednakże nie chciałem robić sobie u nikogo długów. Nie mógłbym nawet sobie wyobrazić jak dziewczyna by zareagowała widząc mnie po miesięcznej rozłące. Byliśmy prawie jak rodzeństwo, a rodzeństwo potrafi na siebie nawrzeszczeć. Pewnie siedziałbym u niej na podłodze na której został rozsypany groch i wysłuchiwał jej zmartwień. To miłe z jej strony, przez nią czuję się chociaż trochę potrzebny. 
             Zdziwiony spojrzałem w stronę mojego bloku pod którym stał nie kto inny jak Orion. Jego zobaczyć się spodziewałem najmniej. Jednak to właśnie jego szukałem dlatego też szybko podbiegłem do niższej ode mnie postaci. Z lekka zdyszany oparłem dłonie o kolana. Czułem na sobie srebrne oczy chłopaka, swoim wzrokiem mógłby nawet wypalić mi dziurę w plecach. 
           - Noe.. Co ty tutaj robisz ? - zapytał zmartwiony głos. Wyprostowałem się i spojrzałem na swojego przyjaciela. 
            - Szukałem cię. - odparłem szybko. - Chciałem Ci to wszystko wytłumaczyć. 
            - Nie trzeba, rozumiem. - uśmiechnął się delikatnie i kocio. Złapał za mój nadgarstek i zaczął ciągnąć w przeciwną stronę niż moje miejsce zamieszkania. 
            - Gdzie Ty mnie ciągniesz ? - zapytałem nie protestując ani trochę. 
            - Przyszedłem tutaj aby Ciebie zabrać. A, że akurat na siebie wpadliśmy nie musiałem wdawać się w konfrontacje z Twoim ojcem czy matką czy kimkolwiek tam. - machnął niedbale ręką. Wydawał się mieć inny ton głosu niż zazwyczaj. Nie był już taki miękki i uroczy a wręcz przeciwnie. Pokazywał, że chłopak skończył swoje dziewiętnaście lat. Zauważając, że nadal czekam na odpowiedź na swoje pytanie przystaną ale nie puścił mnie. - Myślałem, że nie chcesz wracać do domu po tym co się stało... - podrapał się w tył głowy. - A ja wynająłem mieszkanie więc pomyślałem, że prześpisz się u mnie z dwie czy trzy noce... czy jak będziesz chciał nawet dłużej. - 
               Zachowanie Oriona mogło mieć inne znaczenie w oczach moich rodziców. Nie zważałem jednak na żadne konsekwencję i się zgodziłem. 

________________

Rozdział krótki za co was najmocniej przepraszam. 
Pierwszą połowę pisałam z jakiś miesiąc temu i dopiero dzisiaj udało mi się ją dokończyć. 
Wybaczcie za błędu jeżeli jakieś są, interpunkcje czy cokolwiek co tam jest źle postawione. Dzisiaj nie mam humoru na sprawdzanie tego wszystkiego.

It's Hurts ||yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz