Zawsze zastanawiałam się jak bardzo można być głupim żeby się okaleczać. Zastanawiałam się jak bardzo głupie trzeba mieć powody żeby to robić.Zerwałaś z chłopakiem? Co za problem znaleźć nowego, lepszego? Masz złe oceny? Zacznij się uczyć, a nie siedź na facebooku. Uważasz, że jesteś gruba? Zapytaj się o to koleżanki (nie przyjaciółki, przyjaciółka zawsze powie, że jesteś piękna), a ona odpowie szczerze, najwyżej zrzucisz z pięć czy pięćdziesiąt kilo. Masz problemy w domu? Wyjdź na zewnątrz, wtedy będziesz miała problemy o ogrodzie.
Zawsze myślałam, że aby się ciąć trzeba być tlenioną dziwką z problemami typu zerwał ze mną chłopka, złamałam paznokieć (czy paznokcia:/). Naprawdę tak myślałam. Do czasu...
Do czasu kiedy JA zaczęłam się ciąć. I możliwe, że wyolbrzymiałam problemy, ale wiecie, bycie dręczonym, bitym, wyzywanym, jest trochę poważniejsze od uszczerbku w paznokciu. Tak samo jak to, że rodzice mają cię za rozpuszczonego bachora, który siedzi i się nie uczy, a ty kujesz, i kujesz, ale za cholerę nic nie pamiętasz. I jeszcze, jak wisienka na torcie, utrata przyjaciela. Niby głupia kłótnia, a nie rozmawiacie od paru miesięcy.
No, ale wracając do cięcia, nie było to tak, że od razu wzięłam żyletkę i po chwili mój nadgarstek wyglądał jak mięso mielone. O, nie. Na początku się boisz, że ktoś się dowie i weźmie cię za psychicznego ( później masz to gdzieś, czy ktoś widzi czy nie) i chcesz mieć nad tym kontrolę. Aby ją mieć, zaczynasz od ostrych rzeczy, ale nie drastycznie ostrych, żebyś miała szansę się wycofać. Bierzesz więc taką zwykłą igłę do szycia czy, pożal się Boże, cyrkiel i robisz płytkie nacięcia.
Po jakimś czasie, sięgasz po ostrzejszy przedmiot, ale jeszcze nie żyletkę. Najczęściej wybiera się jeden z noży kuchennych matki. Nóż daje ci ukojenie, łagodzi zszargane nerwy, ale ty, nawet nie zdając sobie sprawy, uzależnisz się coraz bardziej i tracisz kontrolę.
Kiedy masz wrażenie, że nóż już nie spełnia swojego zadania, nadchodzi wielkimi krokami, punkt kulminacyjny, szczyt góry, wisienka na torcie, wtedy pojawia się nowa przyjaciółka, żyletka. Już od pierwszej chwili, pierwszego nacięcia, pierwszej kreski, stajesz się jej niewolnikiem. Już nie ma odwrotu. Już nie możesz przestać, potrzebujesz pomocy, ale wmawiasz sobie, że to jest dobre. Często jest tak, że będąc w szkole (bo mniej więcej w takim wieku zaczyna się okaleczać) nie możesz się na niczym skupić, nie słuchasz nauczycieli, o, nie. Twoje myśli są skierowane w stronę małej szkatułki czy pudełka, ukrytego pod poduszką, w którym znajduje się przedmiot twojego ukojenia, żyletka.W takim wypadku pozostają dwie opcje: okaleczanie się, aż do końca swoich dni, albo przyśpieszenie tego końca. Mam na myśli samobójstwo, takie wyjaśnienie dla wszystkich, którzy nie załapali.
Przez rytą psychikę, rytą już od najmłodszych lat, liczba samobójstw i liczba ludzi, którzy się okaleczają ciągle rośnie, a ja, niestety jestem jedną z nich.
Jedną z ludzkich cieni.
Jedną z żywych samobójców.
Jedną z tych, którzy wybrali takie życie.
To był mój wybór, teraz cierpię i przez to umieram każdego dnia od nowa.
Nie popełniaj mojego błędu.
CZYTASZ
Each word gets lost in the echo
Teen FictionJeszcze do końca nie wiem, co tu będzie, ale raczej będą to moje przemyślenia, spostrzeżenia czy jednoczęściowe opowiadania. Nie zawsze będą z mojej perspektywy, nie zawsze będą prawdziwe. Będą krótkie albo długie. Będą ciekawe albo nudne (mam nadzi...