Wracając zmęczona z treningu marzyłam tylko o łóżku (ha! prysznic już zaliczony w szatni, więc nie wali ode mnie na kilometr). Stwierdziłam,że po co mam iść jeszcze 30 minut skoro mogę skrócić sobie drogę do 15 ( czyli, że aż o połowę krócej. Jeeej). Skręciłam w odpowiednią ulicę i już przemierzałam park. Oczywiście nie obawiając się niczego założyłam słuchawki na uszy i zatonęłam w myślach.
Moje rozmyślania przerwała skończona playlista. W ciszy pobrzmiewającej w moich uszach rozległy się kroki. Mogłabym przysiąc, że ktoś idzie za mną. Przyśpieszyłam i nasłuchiwałam, po kilku sekundach ten ktoś za mną także przyśpieszył. Zaczęłam się bać, ale uświadomiłam sobie, że może to być tylko przypadek, tak więc skręciłam w rzadziej uczęszczaną alejkę, którą otaczały wysokie krzewy. Moje serce zaczęło głośno dudnić w piersi gdy okazało się, że ta osoba także skręciła. Zaczęłam biec.
Zaczęło mi brakować tchu, a za mną słychać było głośne sapanie. Jeszcze nie wybiegłam z alejki i bałam się, że mój prześladowca mnie dogoni. Widziałam już koniec alejki, moje wybawienie przed osobą, która była tuż za mną, gdy potknęłam się o wystający korzeń i runęłam na ziemię. Poczułam szarpnięcie za ramię i zostałam postawiona do pionu, a moje ręce wykręcone boleśnie z tyłu pleców.
-Nie ruszaj się ani nie krzycz to nic ci się nie stanie, kochanie- usłyszałam chrapliwy, męski głos cuchnący alkoholem i drapanie brody na moim policzku.
Głośno przełknęłam ślinę i wyszeptałam:
-Jeśli chce pan pieniędzy to nic nie mam, a rodzice nie mają pieniędzy na okup. Nie wzbogaci się pan na mnie.
-Złotko, masz coś czego pragnę bardziej niż pieniędzy- powiedział obleśnym tonem i w mig zrozumiałam o co mu chodzi. Nie chciałam tego. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach wartkich strumyczkiem.
-Proszę, nie- wychrypiałam, ale na nic się to nie zdało, bo mężczyzna wziął mnie brutalnie za ramię i pociągnął w krzaki rosnące obok dróżki. Wiedziałam co mnie czeka, więc próbowałam się wyrwać, ale on trzymał mnie za mocno. Ostatnim aktem rozpaczy była próba wezwania ratunku:
-Ratun...- niestety moje próby zostały przerwane jego dużą dłonią na moich ustach.
-Jeszcze raz spróbujesz się odezwać to odetnę ci palec. Jeden za każdą próbę- syknął wyjmując nóż zza pasa. Byłam przerażona nie na żarty, a łzy leciały coraz szybciej i obficiej.
Gdy byliśmy już w ukryciu on rzucił mnie na ziemię i zerwał ze mnie moje dresy wraz z bielizną. Usłyszałam dźwięk rozrywanej paczki z prezerwatywą i rozpinanie zamka. Wtedy gwałtownie pchną a ja krzyknęłam z bólu. Nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz. On szybko się wycofał i wziął do ręki nóż. Nachylił się nade mną i szepnął:
-Mówiłem, że za każdy krzyk będę pozbywał cię palca, więc lepiej powstrzymuj się, suko.
Błysnęła stal i nim się zorientowałam nie miałam małego palca, a on trzymał go w ręce. Zdusiłam krzyk, choć ból był niewyobrażalny. Nadal nie widziałam jego twarzy, bo było zbyt ciemno, ale była pewna, że się szczerzy.
-A teraz siedź cicho, dziwko- syknął i znów zaczął.
Czułam ból. Przeraźliwy ból. To było tak jakby mnie rozrywał. Nie robił tego delikatnie ani cicho. Był brutalny i sapał jak podczas pościgu. Gdy głośno oddychał, pluł mi na twarz, ale nie miałam odwagi się poruszyć. Nadal czułam tępe pulsowanie w miejscu gdzie kiedyś znajdował się mój mały palec. Miałam nadzieję, że nie wda się zakażenie. Ale w tym momencie marzyłam, żeby skończył i zostawił mnie tu. Wtedy może doszłabym do domu. A teraz byłam sparaliżowana strachem i bólem. Okropnym bólem.
Wreszcie głośno odetchnął i byłam pewna, że skończył. Gdy tylko usłyszałam jak zapina rozporek pomyślałam, że może jest jakaś nadzieja dla mnie. Niestety on poderwał mnie z ziemi i kazał się mi się ubrać. Robiłam to powoli i delikatnie, bo wszystko mnie bolało i byłam o krok od omdlenia. On chciał coś powiedzieć, ale usłyszałam, że ktoś biegnie alejką, obok której się znajdowaliśmy. Chwilę później zobaczyłam mężczyznę, który biegł, więc w rozpaczy krzyknęłam:
-RATUUUUUNKUUUUU!!!!!!!
Biegacz zwolnił i gdy mnie zobaczył, wyciągnął wolno telefon, chyba chciał zadzwonić po pomoc, ale on wybiegł z krzaków z nożem i rzucił się na mojego niedoszłego wybawiciela. Widziałam jak on robi parę pchnięć nożem i jak biegacz osuwa się na ziemię. Wokół plama czarnej cieczy powiększała się. Byłam pewna, że to krew i że rany były śmiertelne. Byłam pewna jeszcze jednego, że niedługo podzielę los biegacza. On schylił się i wziął ciało (mniej więcej) dwudziestolatka i zaciągnął w krzaki, z których właśnie wyszliśmy. Wtedy też zauważyłam twarz mojego oprawcy. Czarne oczy bez wyrazu, lekko siwe włosy na skroniach. Niezadbana broda i dziki, szalony wyraz twarzy. Był przerażający.
-Spójrz na niego! To twoja wina! Przez ciebie musiałem go zabić! Gdybyś nie krzyczała on by żył! Ty mała suko, zniszczyłaś wszystko! Teraz poniesiesz karę!- Zbliżał się do mnie z każdym słowem.
Gdy tylko stanął przede mną wyciągnął przed siebie nóż i nim cokolwiek poczułam, moja dłoń jakby rozpłynęła się w eterze. Krew zaczęła mi spływać po kikucie ręki. Wrzasnęłam. Darłam się, a on patrzył. Zaczęłam się drzeć głośniej. On uśmiechnął się dziwnie i uderzył mnie. Zemdlałam.
***
Nad ranem w parku znaleziono rozczłonkowane ciało nastolatki. Dziewczynę trudno zidentyfikować, ponieważ brak palców uniemożliwia pobranie odcisków, a twarz jest zbyt zmasakrowana by rodzina mogła ją rozpoznać. Obok ciała dziewczyny znaleziono zwłoki biegacza, Jamesa Caina. Wiadomo też, że nastolatka przed śmiercią została brutalnie zgwałcona. Sprawy się łączą. Poszukiwany jest sprawca. Jeśli ktoś coś wie lub może pomóc proszony jest o zgłoszenie się na najbliższy komisariat.
Pewien mężczyzna z czarnymi oczami i skołtunioną brodą po przeczytaniu tego artykułu uśmiechnął się chytrze i wyszedł z kawiarni, by udać się na swój pociąg do innego miasta oddalonego od tego miasteczka o 500 km.
***
Okay, udało się! Jeeeej! Mam nadzieję, że się podoba i że nie zwaliłam niczego. Tematyka została dostosowana do życzenia jednej z czytelniczek. Mówiąc szczerze to nie wiem czy kontynuować ten zbiór opowiadań. Napiszcie co o tym sądzicie. Mam pomysł na fajną, krótką książkę, więc może niedługo się ukaże. Do następnego ;)
CZYTASZ
Each word gets lost in the echo
JugendliteraturJeszcze do końca nie wiem, co tu będzie, ale raczej będą to moje przemyślenia, spostrzeżenia czy jednoczęściowe opowiadania. Nie zawsze będą z mojej perspektywy, nie zawsze będą prawdziwe. Będą krótkie albo długie. Będą ciekawe albo nudne (mam nadzi...