Rozdział 3

1K 58 31
                                    

Minęło kilka dni. Nie chodziłam w nie na kurs, zbierałam siły do powrotu. Nie byłam gotowa od razu tam iść i jednocześnie wiedziałam, że w końcu się zbiorę, by nie pokazać, że jestem tchórzem. Miałam dość lekceważenia mojej osoby.

Niestety wypoczynek nie był prosty. Płakałam co wieczór, ciężko było mi zasnąć, a jak już umiałam tego dokonać w snach śnił mi się on. Ta sama scena co noc. Wiedziałam, że to zostawiło we mnie jakąś traumę. I że musiałam ją jakoś pokonać. Póki co nie radziłam sobie z lękiem przed tym człowiekiem i tym, że patrząc na niego mogę czuć ponownie upokorzenie i strach przed skrzywdzeniem.

Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie schodziłam myśląc, że to ktoś do ojca, bo przecież kto mógłby do mnie przyjść. Ale głos słyszany z dołu mnie zaskoczył, doskonale go znałam, należał do Sumin.

Bardzo zaskoczona podskoczyłam szybko do mojej szafy z lustrem by się przejrzeć w nim. Wyglądałam beznadziejnie. Roztrzepane włosy, podpuchnięte oczy, a na dodatek byłam cała blada. Nie wiedziałam, czy ktoś powinien mnie w takim stanie widzieć. Niestety usłyszałam tupot na schodach, co pewnie oznaczało, że tata ją wpuścił. Nie był to bowiem jego chód, który znałam doskonale. Pewnie miał nadzieję, że ona mnie pocieszy, gdzie ja nie chciałam nikogo jeszcze widzieć. Nie było wyjścia, bo w drzwiach do pokoju pojawiła się wtedy Koreanka.

— Witaj — rzekła przyjaźnie, jednocześnie robiąc niepewny krok do pokoju.

Wyglądała tego dnia przeuroczo. Pofalowane regularnie włosy, połyskiwały od światła wpadającego przez okna do tego pomieszczenia. Miała krótką miniówkę w kratkę i pończochy do tego. Bluzkę za to miała z zespołem, który doskonale kojarzyłam. EXO. Dziwiło mnie tylko, bo zdjęcie nie wyglądało na takie, które można było zobaczyć w internecie.

— Cześć — odpowiedziałam jej trochę cicho i po długim czasie, ponieważ się na nią zapatrzyłam.

— Przyszłam dowiedzieć się, co się z tobą dzieje. Wiem, że tamten tydzień byłaś podobno chora, jednak jakoś niepokoi mnie to, że akurat znikłaś po randce z Jinkim.

Zatkało mnie, gdy wymieniła jego imię. Dodatkowo miałam wrażenie, że coś podejrzewała. Bałam się co działo się na uczelni, gdy mnie nie było.

— Nie chcę o nim mówić. — Wyrzuciłam to z siebie bardzo szybko. Naprawdę nie byłam na to gotowa. Nie ufałam już chyba nikomu w tym kraju, choć wiedziałam, że Sumin nie dawała mi powodów do tego, a dodatkowo wyglądała na zmartwioną o mnie.

— Jak to? Co się stało? Podszedł raz do mnie i spytał, czy jesteś w szkole. Powiedziałam, że jesteś chora a on od prychnął „Jasne". Co się stało? Nie rozumiem waszego zachowania. Chciałabym, żebyś mi zaufała. Jestem twoją przyjaciółką, czyż nie? — powiedziała to całkiem szybko, a ja czułam strach. On o mnie pytał, więc czego jeszcze chciał?

— Chyba tak... — szepnęłam niepewnie. Podobało mi się to, że chciała pomóc, lecz naprawę nie potrafiłabym tego z siebie wydusić.

— W sumie, jak możesz wierzyć, że jestem twoją przyjaciółką, a ty nic o mnie nie wiesz. Mam plan. Usiądę na chwilę, opowiem coś o sobie, a ty potem możesz mi wyjaśnić co się stało. Dobrze? Do niczego cię nie zmuszam, jednak chciałabym móc ci jakoś pomóc.

Wiedziałam, że mówiła szczerze. Kiwnęłam więc, czekając na jej historię, którą bardzo chciałam znać. Nie byłam nigdy wścibska i czekałam, aż każdy mi coś o sobie opowie, a Sumin wydawała się jedną wielką tajemnicą, bo nie za wiele mówiła o sobie wcześniej.

— Będę trochę mówić, to będziesz miała czas na zastanowienie się. — Zaskoczyła mnie tym zdaniem, ale postanowiłam jej nie przerywać. Ona zaś usiadła obok mnie na łóżku, na którym niedawno spoczęłam, nawet sama nie zauważając tego. — Nie wiem gdzie zacząć. Moi rodzice... Ja ich nie znam. Zmarli jak byłam malutka, prawdopodobnie mieli wypadek i nikt inny z rodziny mnie nie chciał. Jedna moja ciocia sama przyprowadziła mnie do Domu Dziecka. — Nagle mój problem zaczynał maleć w mojej głowie przy opowieści Sumin. — Nie patrz tak... — zaśmiała się. — To było dawno i już to przepracowałam. A dodatkowo pamiętam to tylko przez to co powiedzieli mi moi obecni rodzice, ja dzieciństwa nie pamiętam. Mam rodziców zastępczych i kocham ich jak własnych. Nie mogli mieć dzieci, więc gdy tylko usłyszeli moją historię w Domu Dziecka nie mogli się oprzeć, żeby mnie właśnie wybrać. Mimo tego jestem szczęśliwą osobą. W końcu jestem szczęściarą, nikt nie dostał tego dnia, kiedy rodzice mnie zabrali takiej samej szansy, inne dzieci zostały. To ja zostałam wybrana.

Nowy początek [EXO -1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz