Rozdział 2

1.1K 68 39
                                    

Następne dni były jakieś znośniejsze dla mnie. Przestałam przejmować się dokuczaniem mi przez innych. Na dodatek Sumin stawała często w mojej obronie. Jak jej nie było to przerwy spędzałam z Jinkim. Z czasem zaufałam tej dwójce. Wspierali mnie w zaaklimatyzowaniu się w nowym kraju i na tych kursach. Spędzałam często też z nimi weekendy lub popołudnia. Tylko Sumin miała wiecznie mało czasu. Nigdy nie mówiła gdzie, ale zawsze gdzieś się spieszyła. Czasami to zastanawiało mnie bardzo, lecz nawet nie miałam odwagi ją o to zapytać. Bo w końcu ona dużo mówiła o sobie i powiedziałaby to, gdyby chciała.

Coraz częściej inni zauważali to, że zadaję się z JJ'em. Dziewczyny gapiły się na nas jak sępy, co ciężko było nie zauważyć i na dodatek mnie niepokoiło, bo nie chciałam, żeby przestali lubić Koreańczyka przeze mnie. Nie byłam też do końca pewna jego intencji względem mnie. Często mnie komplementował, dodawał otuchy, wspierał. Nie wiedziałam jedynie czego ode mnie oczekuje. Jego podrywy złagodniały po wypadzie na lody i czułam się z tym bardziej komfortowo, bo wtedy było dla mnie zdecydowanie za szybko na takie kroki. Niemniej miałam wrażenie, że wkrótce jednak pójdzie ta relacja do przodu, a może nawet sama zaczęłam w tamtym momencie na to liczyć?

Szybko zaczęły pojawiać się odpowiedzi na nurtujące mnie myśli. Raz po zakończeniu wszystkich wykładów udałam się jak zwykle pod jego salę. On natomiast wybiegł z sali pospiesznie z nerwowym wyrazem twarzy i zauważając mnie zatrzymał się.

— Wybacz, niestety dzisiaj nie możemy razem wracać. Ojciec po mnie przyjechał, bo muszę gdzieś z nim się udać. Natomiast jutro rano będę czekał przed twoim domem i przyjdziemy tu razem. Dobrze?- odrzekł z uśmiechem.

— Nie za bardzo. Ja jutro mam na godzinę później. — Przypomniałam mu o tym łagodnie.

— W takim razie jutro widzimy się między wykładami — rzekł puszczając do mnie oczko, a ja jakoś nie umiałam zareagować. Czyżbym była zawiedziona?

— Dobrze — odrzekłam z obojętnym wyrazem twarzy.

— Hej, nie pozwól mi odejść bez zobaczenia twojego uśmiechu. — Na te słowa już nie potrafiłam być neutralna i zarumieniłam się jednocześnie delikatnie się uśmiechając. Nie mogłam mu nigdy odmówić tego, gdy o to prosił. — I tak lepiej, papa mój słodziaku.

Po swojej wypowiedzi, która nie zaskoczyła mnie jakoś specjalnie dostałam od niego buziaka w policzek. To wydarzyło się tak nagle, że nie zdążył nawet zauważyć, jaki szok na mojej twarzy zostawił wraz ze swoim odejściem. Nie umiałam dojść do tego w swojej głowie, czy "mój" znaczyło coś więcej? Czy ten buziak coś sugerował? Tyle pytań, a on po prostu sobie poszedł. Z drugiej strony i tak bym mu ich nie zadała, mimo to mógłby coś dodać.

Czułam się dziwnie, bałam się, że nakręcę się na coś po takiej sytuacji, więc starałam się o niej myśleć, z drugiej strony nie dawało mi to spokoju. Polubiłam go w ostatnich dniach i naprawdę ucieszyłabym się jakby na takim etapie jasno wyraził, czy jest mną zainteresowany. Oczywiście, niejedna marzyłaby być w tamtym momencie na moim miejscu, niestety nie byłam pewna siebie na tyle, by uwierzyć, że Jinki chciałby być ze mną. Dlatego próbowałam rozwiać moje przypuszczenia.

***

Następnego dnia było niby jak zawsze, ale jednak jakoś inaczej. Jinki stawał bardzo blisko mnie, kilka razy głaskał moją dłoń, ja nie wiedziałam znowu, czy to coś znaczy, a nie potrafiłam zacząć tego tematu, liczyłam, że może on go poruszy. Sumin bacznie nas obserwowała. Musiała widzieć, że mnie to krępuje i że zaszła jakaś zmiana. A na dodatek nie wiedzieć czemu, znowu pojawiały się we mnie też wątpliwości, czy mogłam mu ufać. Nie wiedziałam, czemu to do mnie wracało tak często, przecież wiele ostatnio zrobił, by udowodnić mi, że ma dobre intencje, zaś z drugiej strony wiedziałam, jacy potrafią być ludzie zakłamani. Przecież po swojej mamie też niczego się nie spodziewałam... Nie chciałam nawet w głowie sobie przypominać nic o niej...

Nowy początek [EXO -1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz