Rozdział 18

472 43 18
                                    

Siedziałam już długo sama w pokoju ocierając łzy. Bałam się wyjść do reszty. Miałam zepsuty humor. Ktoś włączył muzykę. Pewnie zaczęli się dobrze bawić. Drzwi się niespodziewanie otworzyły. To był Luhan. Ulżyło mi, że akurat go zobaczyłam.

— Czy ty płakałaś? — rzekł przerażony, a ja zaczęłam szybko wycierać twarz w rękawy bluzki. Musiało to wyglądać żałośnie. — Amelia, co się stało? — Wraz z tym pytaniem położył dłonie na moich ramionach i patrzył mi prosto w oczy.

— Namjun, ona bardzo chce być Yixingiem. Nie mogę z nią konkurować — wyjaśniłam smutnym głosem.

— Słyszysz ty siebie? — oburzył się.

— Ona jest ładną Koreanką, pewną siebie — mamrotałam dalej, a on kręcił głową na to.

— A co to ma do rzeczy? Lay czuje coś właśnie do ciebie. — Próbował mnie tym uspokoić.

— To może się zmienić. Ona się o to postara, a ja nie będę potrafiła nic zrobić. — Czułam się taka bezsilna.

— Mam dość. Jesteście okropni.

Wyszedł i trzasnął za sobą drzwiami, co mnie przestraszyło. Czy ja go zdenerwowałam? Za chwilę jednak ponownie je otworzył i wychylił tylko głowę, by coś powiedzieć.

— Ty do salonu marsz. Ja idę pogadać z Yixingiem. — Chciałam się jakoś wykręcić, nie mogłam wyjść w takim stanie. Wyczuł chyba moje wahanie. — Ani mi się waż sprzeciwiać. Nie będziesz tu siedzieć sama.

Stwierdziłam, że go posłucham, bo nie chciałam go bardziej rozjuszyć. Bałam się trochę co by wtedy zrobił. Przebrałam się, otarłam ostatnie łzy i wyszłam do salonu. Wszyscy się tam śmiali i wygłupiali. Jedynie Sumin zauważyła chyba, że coś jest nie tak i podeszła do mnie pospiesznie.

— Coś się stało? Wyglądasz jakbyś płakała — wyszeptała, by nie zwracać uwagi innych.

— Wcale nie płakałam — odparłam, bo nie chciałam już o tym rozmawiać.

Sumin jeszcze próbowała coś ze mnie wyciągnąć, a ja nie słuchałam. Skupiłam wzrok na Luhanie, który coś nerwowo tłumaczył Yixingowi. Co on mógł mu mówić? Pewnie coś o mnie, więc mnie to delikatnie stresowało. Gdy Laya wzrok podążył w moją stronę, speszyłam się i zaczęłam obserwować swoje kapcie.

— Co tak długo? Nudziłam się. Musimy się przejść. — Usłyszałam głos Namjun i pospiesznie spojrzałam na nią. Mówiła to do niego...

— Nigdzie nie idziemy — rzekł oschle, a ja byłam zadowolona, że ją zbywał. — Bardzo zależy mi na rozmowie z kimś w tej chwili. — A gdy to powiedział podszedł do nas oraz przysiadł obok niespodziewanie. Sumin ucichła dopiero w tamtym momencie.

— Czyżbyście mnie obgadywały, że tak nagle ucichłyście? — Zaśmiał się, a ja tak się cieszyłam, że był obok.

— Nie, po prostu omawiałyśmy damskie sprawy — wyjaśniła mu moja przyjaciółka spokojnie.

— Przeszkadzam więc? — zmieszał się biedny.

Już się zbierał do wstania z kanapy, lecz Sumin przyciągnęła go na nią z powrotem. Całe szczęście, bo nie chciałam, żeby poszedł od nas.

— Zostań i posiedź z Amelią. Ja muszę powoli zająć się obiadem — oznajmiła, a mnie tym przestraszyła. Sam na sam z nim bałam się zostać, by nie zaczął się niewygodny temat dla mnie.

— Pomogę ci — wyrwałam.

— Wolę byś siedziała na miejscu i bez protestów. Lay zajmij się nią, proszę cię. — Po tym zdaniu mrugnęła do niego okiem, a ja zrozumiałam, że tworzyła nam okazję do rozmowy. Ja nie wiedziałam, czy byłam gotowa na to.

Nowy początek [EXO -1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz