Rozdział 10

754 55 17
                                    

— Chyba zwariował. — Czułam, że Yixing się zaczynał denerwować. — Zamknął nas tutaj.

— Czemu to zrobił? — spytałam, choć ja się domyślałam. Nie powiedziałabym jednak tego nigdy wprost Lay'owi.

— Chyba dla żartu. — Do tego zdania wzruszył ramionami.

— Będę musiała z nim potem porozmawiać — uznałam, że nie mógł aż tak przesadzać i nas zmuszać do niezręcznej sytuacji.

— Ja też, tylko po tym, to nie będzie miła rozmowa. — Trochę dziwiło mnie jego aż tak silne zdenerwowanie. Może Luhan mylił się?

— Nie podobał ci się taniec? — zaniepokoiłam się. — Kilka razy cię nadepnęłam. To dlatego? — Jakoś zaczęłam się martwić, że faktycznie się pomylił. Czyżbym żywiła jakieś nadzieje w związku z tym?

Go chyba trochę zatkało. Wyglądał na zmieszanego moimi pytaniami. Może niepotrzebnie je zadałam.

— Taniec był cudowny, lecz zamykanie nas nie jest śmieszne — wyjaśnił, a mi znowu zrobiło się przyjemnie.

— Racja. A co jeśli... — Bałam się dokończyć to co miałam zamiar powiedzieć. Chyba nie miałam odwagi poruszyć tego tematu.

— Jeśli co?

— Wiem, że podobam się jednemu z was. A Luhan powiedział mi ostatnio, że jest też druga osoba — wystrzeliłam niespodziewanie i nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam. Serce mi znowu przyspieszało.

— Powiedział ci kto to? — Przeraził się, widziałam to po nim. Nie chciałam go speszyć i obawiałam się, że się i tak wyprze. Musiałam wybrnąć z tematu nie osaczając go.

— Nie, ale ja się domyślam — dodałam tajemniczo.

— O kim myślisz? Kto to według ciebie? — Panikował, więc coraz bardziej wierzyłam w to...

— Sam Luhan — skłamałam, by nie męczyć go dłużej, pomyślałam, że jak będzie gotowy sam mi to powie.

Widziałam jak odetchnął z ulgą.

— Skąd ten pomysł? — zapytał, a ja musiałam coś na szybko zmyślić.

— Bo widzisz. On na początku poprosił, żebym została jego przyjaciółką. Uznałam, że to może pretekst do zbliżenia się do mnie. Nie wiem dlaczego miałabym się mu podobać, lecz skoro komuś się podobam, to właśnie jego najbardziej podejrzewam. Myśli, że łatwo się nie domyślę, pewnie dlatego właśnie, że z nim się przyjaźnię.

Lay się zaśmiał, co nie było wcale dziwne. Gadałam bzdury. Lu przecież nie kazałby mi tańczyć z nim w takim wypadku.

— O co chodzi? — zapytałam niepewnie, nie chciałam zdradzić się z tym co naprawdę myślałam.

— Po prostu jakoś mnie to rozśmieszyło. — Po tym zdaniu spojrzał na mnie i spoważniał trochę. — Wiesz co? Ktokolwiek to jest, wiem dlaczego mu się podobasz. Jesteś piękna, nie tylko na zewnątrz. Jesteś dziewczyną, z przepiękną duszą.

Zadrżałam, bo dotknęły mnie te słowa. To był najwspanialszy komplement jaki kiedykolwiek słyszałam o sobie, choć nie było ich dużo. Mimo to poczułam się wyjątkowo dzięki niemu. I miałam już pewność co czuł Yixing. To o nim na pewno mówił Luhan.

— Skoro mu się podobasz, to czemu chciał żebyś zatańczyła ze mną? — wyskoczył nagle, czym mnie bardzo zdezorientował.

— To mnie właśnie zastanawia. Czy wstydził się sam mnie poprosić? A może chciał zobaczyć, czy się na to zgodzę, a potem odbić mnie w tańcu, a jak nas zobaczył... Wtedy jak się przytuliliśmy, to zrobiło mu się smutno i zrobił nam na złość i nas zamknął? — Plotłam co mi ślina na język przyniosła, by nie odkrył, że go przejrzałam.

Nowy początek [EXO -1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz