Teraz
Tym razem lato było chłodne. Pomimo dość optymistycznych prognoz nadawanych na terenie miasta od kilku miesięcy, przez cały lipiec temperatura nie przekroczyła dwudziestu stopni a nieustające deszcze uniemożliwiały mieszkańcom relaks na świeżym powietrzu. Nieczęste przebłyski słońca większość wykorzystywała kosząc zarośnięte trawniki, bądź ratując ostatki ze swoich ogródków. Letnie sandałki zostały zastąpione masywnymi kaloszami oraz innym typem obuwia odpornego na taki typ warunków. Choć taki obrót spraw nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem, od dobrych kilku lat pogoda płatała mieszkańcom figle nie tylko w lato, ale i w jesień, zimę oraz wiosnę sprowadzając nieodpowiednie opady, bądź niechciane przymrozki, ciepłe fronty i inne tego typu zjawiska w najmniej oczekiwanych momentach, to i tak większość miejscowych załamywała ręce tłumacząc te anomalie jako rodzaj pokuty bądź plagę za grzechy popełnione w ostatnim czasie.
Mocniejszy podmuch wiatru uderzył w okna wychodzące na pasy startowe lotniska. Kilka osób, wartujących się w odlatujące samoloty bądź niebo spowite ciemną poświatą zapowiadającą burzę, co zresztą i tak nie miało znacznie, liczyło się tylko to że stali przy oknie i czego by przy nim nie robili, machinalnie odsunęło się w tył, mrucząc pod nosem niezrozumiałe wywody na temat przewrotności losu. Jakkolwiek uzasadnione ich zachowanie wydało się Minie śmieszne. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, niepohamowane parsknięcie wymsknęło się jej z ust, gdy jeden z mężczyzn przestraszony nagłym hukiem odskoczył w tył o mały włos nie potykając się o przydługie nogawki swoich spodni. Dyskretnie zerknęła na niego i upewniwszy się, że jednak uniknął jeszcze większej kompromitacji znów wbiła wzrok w szybę, skupiając się na odległym punkcie gdzieś w dali.
Gdyby kiedyś ktoś jej powiedział, że po dziesięciu latach z krzywego chuderlaka wyrośnie na osobę, którą niektórzy mogliby nazywać atrakcyjną, o ile ktoś lubi wysokie kobiety z burzą ciemnych kłaków zwijających się na karku w loczki nieskalanych farbami oraz innymi środkami teoretycznie służącymi upiększeniu, choć w rzeczywistości przyczyniających się do zniszczenia włosów, blada cerą oraz dużymi, zielonymi oczyma patrzącymi na świat spod wachlarza krótkich rzęs uwydatnionych henną, zapewne w pierwszym odruchu wyśmiałaby go. Mało tego, możliwe, że za takie żarty mogłaby pokusić się o delikatną, aczkolwiek dość dobitną wymianę zdań na ten temat, dyskusję, która prowadziłaby w przekonaniu innych do nikąd, a jej samej dającą satysfakcję z zaprzeczania i wyśmiewania danego delikwenta, który odważył się jej to zasugerować. Oczywiście, gdyby należała do grona normalnych dziewczyn, przyjęłaby to jako komplement, jednak zważywszy na zdarzenia mające miejsce w tamtym okresie, nikt nie zaliczyłby jej do grona przeciętnych. Mięśnie wyrobione podczas regularnych wizyt na siłowni, delikatnie rysowały pod ubraniami nie pozostawiając wyobraźni wielkiego pola do popisu.
Pomijając jej wygląd, zmienił się także jej charakter. Ukształtowany na przestrzeni lat, poprzez studia, nowe znajomości i inne tego typu wydarzenia znacząco wpływające na jej życie w niewielkim stopniu pasował do dziewiętnastolatki jaką kiedyś była. Ciężka praca jaką musiała włożyć w swoją edukację, związana z wieloma nieprzespanymi nocami, ciągnącym się za nią pasmem porażek, nieodstępującym jej stresem w końcu zaowocowała dobrym startem w przyszłość, wyrobieniem specyficznego podejścia do życia oraz sceptycznej oceny rzeczywistości, co w jej zawodzie było dobrze widzianą umiejętnością. Medycyna była jednym z najtrudniejszych kierunków, większość nie wytrzymywała napięcia oraz rosnącej z każdym rokiem presji. Dodatkowo specjalizacja, którą wybrała, nie należała do najłatwiejszych zwłaszcza dla kobiety. Ortopedia stanowiła dla niej wyzwanie, a fakt, że była jedną z nielicznych kobiet na roku dodawał jej motywacji oraz siły. Przez czas spędzony na uczelni, a było to trochę ponad siedem lat jeśli doliczyć rok który poświęciła na dodatkowym szlifowaniu swoich umiejętności, nieco spoważniała, nabrała pewności siebie, której brakowało jej za młodu o ile mogła tak powiedzieć. W końcu dla niektórych nadal była młoda, a sama siebie za starą też nie uważała.
CZYTASZ
Na głębokich wodach [W trakcie poprawy]
Romance~ przekonaj się sam Okładka by yenneferslut EDIT: Poprawki dotyczą zarówno treści jak i samej ortografii oraz interpunkcji. Fabuła się zbytnio nie zmieni, co najwyżej zostanie rozbudowana i delikatnie dopieszczona. Niemniej jednak sens opowieści po...