Nowy

80 24 3
                                    


- Ledwo, co się pojawił i Oli już przestał się mną interesować. Nie wiem jak to robi, ale jest pierwszym facetem, do którego on tak lgnie.

Maggie wzruszyła ramionami, nawet na nią nie patrząc. Odrzuciła kolejną kartę pacjenta na wielki stos formujący się na jej biurku, jednocześnie sięgając po kolejną nieco grubszą i większą. Nieco przydługa grzywka opadała jej na okulary, przez co cyklicznie, co kilkadziesiąt sekund odgarniała ją z czoła, by po chwili znów zsunęła jej się na swoje pierwotne miejsce.

Pracowały nieustannie od sześciu godzin. Zamknięte w czterech ścianach z jednym oknem wychodzącym na pobliski park, szklanymi drzwiami zamkniętymi na cztery spusty, biurkami zagraconymi kartotekami oraz dwoma kubkami z zimną kawą wyglądały bardziej jak więźniarki, albo raczej uczennice w szkolnej kozie niż szanowane w mieście lekarki. Ten widok, choć nierzadki mógłby wzbudzić współczucie w niejednej osobie, zwłaszcza, że z daleka widać było jak ich ruchy z każdą chwilą staja powolniejsze i mnie precyzyjne, co było oznaką narastającego w nich zmęczenia, gdyby tylko ta osoba nie znała ich jak reszta. Jak to się mówi, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz, dlatego każdy, kto przechodził koło ich gabinetu ograniczał się jedynie do przelotnego spojrzenia na nie oraz stosy makulatury na ich biurkach, szybko wracając do swoich spraw. Dzień, jak co dzień.

Maggie jak zwykle wyszukiwała jej ciekawe przypadki układając je w odpowiedniej kolejności na jej biurku, natomiast Mina brodziła w aktualnej kartotece jej pacjentów. Podczas jej tygodniowej nieobecności spowodowanej spontanicznym przyjazdem Jacka nagromadziła jej się masa roboty papierkowej, co po dołożeniu do zaległych prac odkładanych na ostatnią chwilę stanowiło niezły materiał do zrealizowania w zaledwie kilka godzin, nie licząc godzin otwartych, w których przyjmowała pacjentów z oddziału.

- Cholerne włosy, muszę je ściąć- mruknęła Maggie od nosem, odchylając się w tył na fotelu- Coś mówiłaś?- Uniosła brwi w górę wpatrując się w Minę z nad grubych szkieł.

- Zdominował mój dom. Oli chce go widzieć na śniadaniu, obiedzie i kolacji. Chce z nim wychodzić na spacery, chce by go odbierał z przedszkola i ciągle tylko mówi o wujku Jacku.

- To chyba dobrze.

Mina spojrzała na nią z wyrzutem, jakby dopiero, co przyjaciółka splunęła jej w twarz.

-Nie to nie jest dobrze- powiedziała przeciągając każdą sylabę- On ma dopiero trzy lata, powinien być zapatrzony we własną matkę i chcieć z nią spędzać każdą możliwą chwilę, zamiast lgnąć do kogoś, kto co chwila wyjeżdża i pojawia się w jego życiu kilka razy do roku- kolejny plik kartek poleciał na większą kupkę papieru.

-, Czyli jesteś zazdrosna o Oliego- stwierdziła Maggie, celując w Minę długopisem- boisz się, że Jack ci go zabierze i zostaniesz sama.

- Nie gadaj bzdur, nie o to mi chodzi.

-, Więc, o co?

- O to, że...- zawahała się na chwilę starając się poukładać swoje myśli w logiczną całość- Boję się, że kiedyś się zawiedzie. Poza tym może wziąć Jacka za kogoś, kim on nie jest i nie będzie.

- Masz na myśli ojca?- Nutka sarkazmu wkradła się do jej wypowiedzi, jeszcze bardziej irytując Minę.

- Mniej więcej o to mi chodzi- odburknęła zakładając ciemne włosy za ucho.

Maggie skrzywiła nieco, o czym westchnęła teatralnie, zakładając ręce na piersiach. Co bardziej zgryźliwi ludzie zapewne zaczęliby przyrównywać ją do strażnika teksasu. W sumie trochę racji by mieli- z wzrokiem zimnym jak lód oraz kamienna twarzą, w białym fartuchu, spódnicy z wysokim stanem i białej bluzce z dekoltem wyglądała jak ładniejszą i bardziej zadbana wersja Chucka Norrisa, oczywiście nie ubliżając w żaden sposób jej urodzie. Bardziej chodziło o jej postawę, pewne ruchy i ten ton jej wypowiedzi, jak gdyby od jej słów zależały losy ludzkości, albo, chociaż przyszłe decyzje jej przyjaciółki.

Na głębokich wodach [W trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz