10

371 31 3
                                    

2 tygodnie później...
- Nareszcie wakacje! - krzyknęła Clara wybiegając ze szkoły.
- Dzięki Bogu! - powiedziałam.
Byłam taka szczęśliwa. Po pierwsze są wakacje, a po drugie jutro wieczorem spotkam się z Lukasem. Dziękuję mojej kochanej mamie, która pozwoliła mi jechać. Oczywiście było jakieś ale. Musiałam zabrać ze sobą Clarę, która by mnie pilnowała. Jest pół roku starsza, ale to wcale nie znaczy, że jest dorosła. Nie chciałam się na to zgadzać, ponieważ Clara jest bardzo.. Jest inna i szybko pakuje się w jakieś kłopoty. Mogłam wybierać : albo nigdzie nie jadę, albo zabieram ze sobą Clarę. Oczywiście, że wybrałam to drugie. Clara zgodziła się od razu i była ogromnie podekscytowana...
Wróciłam do domu i zaczęłam się pakować. Nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. To aż dwa tygodnie poza domem.
Wieczorem zadzwoniłam do Clary.
- Gotowa na przygodę życia? - zapytałam.
- Pewnie - powiedziała Clara - już sobie to wyobrażam, zakupy, plażowanie, chłopcy, imprezy. Czego można więcej chcieć?
- Hmm - powiedziałam śmiejąc się.
Clara również zaczęła się śmiać i z niewiadomych powodów obydwie byłyśmy całe czerwone od śmiechu. Gadałyśmy tak jeszcze dobrą godzinę, bo nie mogłyśmy się doczekać wspaniałego wyjazdu.
W końcu dokończyłam pakowanie moich rzeczy i rzuciłam się na łóżko. Byłam okropnie zmęczona, ale postanowiłam jeszcze pogadać z Lukasem. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na skype'a. Szybko odebrał połączenie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Ivy, ślicznie wyglądasz - powiedział.
Nie wyczułam w jego głosie żadnego sarkazmu, ale czy zaspana dziewczyna z worami pod oczami i mokrymi włosami wygląda ładnie? Nie wydaje mi się. Na jego komplementy zawsze odpowiadałam uśmiechem i tym razem zrobiłam tak samo.
- Też miło Cię widzieć - powiedziałam.
- Wiesz co, Ivy?
- Hmm?
- Muszę już lecieć - powiedział ukrywając swój śmiech.
- Nie denerwuj mnie - powiedziałam ze wściekłością.
- No dobra, żartowałem, ale kocham patrzeć jak się złościsz - powiedział.
- Nienawidzę Cię - parsknęłam śmiechem.
- I tak wiem, że mnie kochasz.
- Tylko Ty tak uważasz - powiedziałam obrażona.
Uwielbiałam się z nim tak 'bawić' przez cały czas. On jest mega uroczy i zabawny. Dlaczego akurat wybrał mnie? Tego chyba nikt nie wie.
O północy stwierdziłam, że czas już spać, z tego powodu zakończyliśmy naszą rozmowę. Chwilę po tym dostałam SMS'a.

Od : Lukas :*
Dobranoc kotku :**

Do : Lukas :*
Dobranoc :* Jutro się widzimy <3

Od : Lukas :*
Już nie mogę się doczekać księżniczko.

Do : Lukas :*
Ja też. Idź już spać lepiej, bo jutro Ci wjeżdżamy na chatę i będzie BANG!

Nie dostałam już żadnej wiadomości. Może poszedł spać, ale jakoś w to wątpię. Prawie zawsze o 2 w nocy wstawia snapy, więc teraz pewnie też tak będzie. Po tych przemyśleniach zasnęłam....

- Ivy, wstawaj - krzyknęła mama z dołu.
Nie wiem czy wspominałam, ale mieszkam w domku jednorodzinnym i mój pokój jest akurat na górze.
- No już wstaję - krzyknęłam.
Słowo 'już' u mnie znaczy 'zaraz', a 'zaraz' znaczy 'później'. 'Później', jak się pewnie domyślacie znaczy 'nigdy'.
Tak tylko mówię informacyjnie.
Minęło sporo czasu zanim wstałam z łóżka, ale gdy już to zrobiłam, poszłam się ubrać. Wybrałam moje ulubione dżinsy i białą bluzkę. Nic nadzwyczajnego. Na nogi ubrałam białe conversy. Pomalowałam się delikatnie, chociaż tego nie lubiłam. Mus to mus..
Zeszłym na dół na śniadanie i otrzymałam SMS'a od Mike.

Od : Mike
Będę za 5 minut

O kur*a - pomyślałam. Przecież jeszcze nie zjadłam śniadania, a on już zaraz tu będzie!

Do : Mike
Ok, czekam.

W tej samej chwili usłyszałam dzwonek. Szybko podbiegłam do drzwi poprawiając włosy. Chyba każdy tak robi, mam rację?
Otworzyłam je i zobaczyłam Clarę.
- Uff, to ty - powiedziałam z ulgą.
- Miło Cię widzieć powiedziała i mnie uścisnęła.
Szybko zaprosiłam ją do środka i zjadłam śniadanie. Znowu dostałam powiadomienie.

Od : Mike
Już jestem

Do : Mike
już wychodzimy :D

Ostatni raz przytuliłam mamę.
- Gdyby coś się działo to dzwoń do mnie - powiedziałam.
- Ty też córeczko - powiedziała uśmiechając się.
- Kocham Cię mamo - pocałowałam ja delikatnie w policzek i wyszłam.

Przed moim domem stał samochód Mike'a. Czarne BMW wyglądało jak milion dolarów. Z auta wyłoniła się postać ubrana na czarno. Był to oczywiście Mike.
- Zapraszam panienki - powiedział i otworzył nam drzwi. Chwycił za nasze walizki i wsadził je do bagażnika. Był z nim kolega, który również mu pomógł. Clara od razu się nim zainteresowała. Z nią zawsze tak jest..
Całą drogę Clara flirtowała z kolegą Mike'a.
- Jednak pojedziemy od razu do Lukasa - powiedział Mike.
- Nie ma problemu - odpowiedziałam.
- A czy możemy zjechać do tego największego centrum handlowego w mieście? - zapytała Clara.
Warknęłam na to co powiedziała, ale ona odpowiedziała mi z wyrzutami sumienia.
- Pewnie, że możemy - powiedział uśmiechnięty Mike.
Po 4 godzinach w końcu dojechaliśmy. Mike zrobił tak jak poprosiła go Clara i zaparkował przed galerią. Wszyscy wyszliśmy z samochodu kierując się w stronę drzwi wejściowych.
- Moja była tu jest - powiedział zamyślony Mike - dasz radę udawać moją dziewczynę?
- Jasne - odpowiedziałam.
Nie chciałam tego, ale dzięki właśnie temu chłopakowi jestem tutaj gdzie jestem. Wszystko zawdzięczam jemu.
Gdy wchodziliśmy złapałam go niechętnie za rękę, tak jak mnie prosił.
- Możemy pójść coś zjeść? - zapytałam - umieram z głodu.
- Pewnie. Chodźmy do maka.
McDonald znajdował się na górze, dlatego też musieliśmy pojechać ruchomymi schodami. Spotkaliśmy tam setki psychicznych fanek, które dotykały go całego. I to dosłownie całego. Ja odebrałam kilka wrogich spojrzeń od 'mikinators', które były zazdrosne, że to ja trzymam go za rękę. Nim się spojrzałam Clary już nie było. Pewnie pobiegła gdzieś do sklepu. Mówiłam wam, że jest nienormalna, prawda?
Czekaliśmy w kolejce po jedzenie. Wtedy Mike zauważył koleżankę Hailey (tak ma na imię jego była). Chłopak złapał mnie za rękę i wyciągnął z kolejki. Wiedział, że ona gdzieś tu jest. Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. No nie powiem, niezły jest. Całkowicie odpłynęłam. Wtedy znalazła się moja zguba. Ukochana Clara, która przyprowadziła Lukasa. Podobno podpisywał autografy w dolnej, prawej części centrum.
W końcu Mike się ode mnie odessał, a ja spojrzałam na prawo. Kto tam stał? Lukas!
- Lukas! To nie tak - wydusiłam z siebie te słowa, bo łzy uniemożliwiały mi normalną mowę.

I jak wam się podoba? Jutro będzie kolejny rozdział 😊 pamiętajcie, zostawcie jakiś ślad! 👀 Uwielbiam was! ❤

Remember meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz