15

357 25 4
                                    


LUKAS
Najgorsze jest czekanie i myśl, że to przeze mnie Ivy jest w takim stanie. Może gdybym był przy niej w tamtej chwil, to nie stałoby się nic takiego. Może gdybym był tam wcześniej, mógłbym temu zaprzestać. Może wtedy padło by na mnie. To wszystko moja wina. Tak cholernie żałuję swoich decyzji. Zachowałem się jak totalny idiota. To nie jej wina, że mam takiego 'kumpla'. Kurwa, gdybym mógł teraz cofnąć czas...
*trzy godziny później*
- Lukas, wstawaj - powiedział Louis.
-Ivy! - zawołałem podbiegając do jadącego łóżka.
- Proszę się odsunąć - powiedział lekarz - to nie jest odpowiedni moment.
- Proszę mi powiedzieć co się dzieje?
- Jej stan jest ciężki, ale w tej chwili jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Proszę podać mi...
- Co oznacza 'w tej chwili'?! - krzyknąłem.
- Proszę Pana, to nie jest miejsce na takie rozmowy. Proszę się nie unosić.
Mógłby mi Pan podać dane rodziców dziewczyny? - zapytał lekarz.
Nie odpowiedziałem nic. Nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowa. Nagle podeszła do nas Clara i wyciągnęła kartkę z jakimś napisem.
- Tutaj jest numer do jej rodziców - podała białą karteczkę i wróciła na swoje miejsce.
- Czy mogę ją zobaczyć? - zapytałem.
- Ehh - zaczął lekarz, ale nie skończył. Widocznie zauważył, że skierowałem się w stronę sali, w której leżała Ivy.
Spojrzałem przez szklane drzwi prowadzące do sali. Leżała tam nieprzytomna. Była strasznie blada, podłączona do aparatury. Ciężko mi było na to patrzeć. Ile ja bym dał, żeby to się nie wydarzyło... Ile bym dał, abym to ja tam właśnie leżał, nie ona. Nie zasłużyła sobie.
Z trudem nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Chwyciłem za krzesło i przestawiłem je bliżej łóżka. Usiadłem na nim i delikatnie dotknąłem jej ręki. Była zimna. Zimna jak lód.
- Słyszysz mnie Ivy? - zapytałem - Kocham Cię najmocniej na świecie. Jesteś dla mnie więcej, niż wszytskim. Nie chcę żyć bez Ciebie. Nie potrafił bym tak. Jesteś powodem mojej radości. Dzięki tobie zmieniłem się na lepsze. Jestem teraz innym,lepszym człowiekiem. Potrzebuję Cię. Potrzebuję Cię, kochanie. Wiem, że mnie słyszysz. Dasz radę. Wszystko będzie dobrze. Kocham Cię, skarbie.
- Proszę już wyjść. Nie można jej przemęczać. Jest jeszcze na to za słaba - powiedziała pielęgniarka.
- Jestem przy tobie - powiedziałem, po czym, za prośbą pielęgniarki, wyszedłem z sali.
- Ej! - zawołał Mike - zaczekaj.
- Czego chcesz?
- Chcę z tobą pogadać. To nie tak jak myślisz.
- Nie mamy o czym gadać. Zostaw ją w spokoju. Ivy nie jest Ciebie warta - powiedziałem i usiadłem na krześle.
- I jak? - zapytała Clara.
- Nie jest dobrze - odpowiedziałem przygnębiony.
- Będzie dobrze. Wyjdzie z tego.
- Mam taką nadzieję.
Clara przysunęła się bliżej mnie i oparła głowę na moim ramieniu.
Pół godziny później siedzieliśmy tak samo. Pozostając na miejscu i w zabójczej ciszy. Nagle nasz spokój przerwało głośne wołanie pielęgniarki. 'Doktorze Swain, doszło do zatrzymania pracy serca!'
Natychmiast wstałem. Przemyslałem wszystkie możliwe opcje.
- IVY! - krzyknąłem, ale widocznie było już za późno...

Witajcie po długiej przerwie. Wiem, że strasznie długo mnie nie było,przepraszam. Postaram się dodawać częściej. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i gwizazdki! ;**

Remember meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz