XXI.

454 37 5
                                    

-Kiedy wreszcie ten frajer da sobie spokój. - warknął Kastiel
-Co?
-Sama wiesz o czym mówię. - Nagle się zatrzymał i odwrócił się do mnie - Jesteś moja i jak tylko spróbuje mi odebrać moją księżniczkę, to mu nogi z dupy powyrywam.
-Co?! - warknęłam na niego i puknęłam się w głowę - Chyba oszalałeś! Nie jestem twoją własnością. - okropnie się rozzłościłam i szybko ruszyłam w kierunku domu. Nie do końca wiedziałam co o tym myśleć.

Gdy już miałam złapać za klamkę i wejść do domu, nagle Kastiel złapał mnie za przedramie.
-To jednak nie chcesz mojej pomocy? - uśmiechnął się jak zawsze ironicznie - I tak nie musisz się ukrywać. Przecież wiem, że coś do mnie czujesz. - był dosyć bezczelny, przez dłuższą chwilę zastanawiałam się jak mu odpowiedzieć.
-No dobra, chodź. - westchnęłam - Nazmyślamy coś mamie i zmywasz się stąd, zrozumiano?
-Ależ oczywiście, księżniczko. - ukłonił mi się i otwirzył mi drzwi.

Okropnie irytowało mnie jego zachowanie. Nie dość, że był zbyt pewny siebie i zbyt bezczelny, to jeszcze wszystko co mówił i co robił wobec mnie, wydawało się okropnie ironiczne.

-Gdzieś ty się tyle podziewała?! - nagle zza progu wyskoczyła rozzłoszczona mama - I kim jest ten chłopak?!
Chciałam jej jakoś odpowiedzieć, wytłumaczyć się, ale nagle wkroczył Kass. -Dzień dobry pani. - posłał jej swój łobuzerski uśmieszek - Jestem chłopakiem Izabelle, a noc spędziła u mnie, ponieważ zasłabła. Ale spokojniee, nie zrobiłem jej krzywdy, a wręcz zadbałem o nią. - co do tego "nazmyślania mamie", to Kastiel wziął sobie chyba te słowa za bardzo do serca. Miałam ochotę go rozszarpać. Mogłam przewidzieć, że to się tak skończy.
-CO?! - wystrzeliła mama - Precz mi stąd! A ty, Iza, do swojego pokoju marsz! Jeszcze sobie pogadamy!
-Ale proszę panią, przecież mi nic ta... - próbował wytłumaczyć czerwonowłosy
-Mówiłam precz! - pokazała stanowczo drzwi, a ja pognałam do swojego pokoju.

Słyszałam jeszcze przez chwilę jakieś próby negocjacji Kastiela z mamą, ale raczej nie były one udane. Było mi okropnie wstyd!
Po chwili, do pokoju weszła mama, była wyraźnie rozgniewana.
-Pogadamy później. Teraz muszę iść do pracy. Ale ty nigdzie dziś nie wychodzisz. - pogroziła mi palcem i wyszła.

Wciąż nie miałam zielonego pojęcia, jak jej to wytłumaczyć. Chciałam krzyczeć w niebogłosy, zniknąć, zapaść się pod ziemię. Rozpłakałam się jak głupia.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi pokoju. Czy to mama czegoś zapomniała? Na pewno nie, ona nigdy nie puka.

KontrastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz