XXIII.

413 37 2
                                    

Gdy się obudziłam, czułam się okropnie. Chciałam wymazać ten dzień z pamięci, zmienić go, przeprosić wszystkich albo zniknąć z tego miasta, kraju...zniknąć ze świata.

Podniosłam się z łóżka i poszłam pod prysznic. Nawet gorąca woda nie ogrzewała mojego serca tak, jak obecność Nataniela i Kastiela, ich słowa, gesty.
Nie wytrzymywałam już. Uderzając pięścią w ścianę rozpłakałam się i osunęłam na podłogę.

Całą niedziele spędziłam umierając z miłości i użalając się nad sobą. Większości wydawałoby się, że to wcale nie jest taki problem. Nie wiedząc o głebokości czyiś ran, łatwo jest powiedzieć "to nic takiego", "zignoruj to", "będzie dobrze", mimo że ranna osoba powoli się wykrwawia.

-Izzaaaaaa.. - ocknęłam się, w końcu zauważyłam Alexego stojącego przede mną i machającego do mnie ręką z dosyć przejętą miną - Wszystko dobrze?
-T-tak...Tak.
-Kłamczucha. - związał z przodu ręce i nadął policzki - Już wiem o wszystkim.
- Co? Ale jak?
- Ha! Widzisz? Sama się przyznałaś! - zaśmiał się chłopak - Dobra nooo o, droczę się tylko. Przyjaźnie się też z Natanielem i już mi się wylał.
- To wcale nie jest śmieszne.
- Skoro kochacie się obydwoje, to czemu to tak sobie utrudniacie? - zatupał w miejscu - W końcu uschniecie obydwoje z miłości do siebie i umrzecie.
- Ale...to wcale nie jest tak proste jak myślisz. - zaczęłam uciekać wzrokiem na boki - Zresztą...nieważne! - uśmiechnęłam się i pstryknęłam niebieskowłosego w nos - Chodź, bo nie chcę się spóźnić na lekcje.

Na szczęście w szkole nie pojawił się Kastiel. Siedzenie z nim w ławce na każdej lekcji nie byłoby dla mnie zbyt komfortowe. Natomiast Nataniel co jakiś czas rzucał mi puste spojrzenie. Zwykle był ciągle uśmiechnięty...teraz też tak było, ale nie był już takim słońcem, tylko burzową chmurą.

- Musimy porozmawiać. - nagle, gdy wychodziłam z klasy ktoś złapał mnie za nadgarstek. To był Nataniel, wyglądał na bardzo przejętego.
- N-Nataniel, ja...
- Spokojnie, nie musisz się tłumaczyć. - próbował się uśmiechnąć, ale wyszło mu to okropnie sztucznie - Już pogodziłem się z tym, że wolisz Kastiela ode mnie.
- A-ale..
- Rozumiem, nie chcę, żebyś się tłumaczyła. - przerwał mi i próbował odejść, ale go zatrzymałam
- Nataniel, czy możesz mnie w końcu wysłuchać do końca?!

KontrastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz