*Cameron POV*
Wiedziałem, że to właśnie Liam wysłał wiadomość Rose.
16 lat temu po śmierci moich przyjaciół postanowiłem dowiedzieć się kto za tym stoi, starałem się jak mogłem jedyne informacje jakie zdobyłem to imię sprawcy zdarzenia. Liam.
To właśnie on pragnął pozbyć się Justina i Ariany z tego świata.
Gdy byłem blisko poznania prawdy zdażyło się coś dziwnego, całe zdarzenie pamiętam dobrze.
Siedziałem w pokoju Liama przeszukując jego laptopa, odkryłem gdzie mieszkał.
Szukając potrzebnych mi informacji natknąłem się na folder ""Brat"" wahając się chwile, kliknąłem.
Widziałem jak poszczególne załączniki ładują się by następnie być gotowymi do otwarcia lecz po 2 sekundach otwierania laptop wybuchł. Tak, on wybuch.
Straciłem jakikolwiek dostęp do poznania prawdy i to kim tak naprawdę był Liam.
Wiedziałem, że po tym jak Rose otrzymała tą wiadomość jej życie jest zagrożone, w każdej chwili może stać się jej krzywda.
Pozostawienie jej samej jest głupotą dlatego też nigdzie jej nie wypuszczę dopóki nie dorwę Liama.
- Cameron powiesz mi od kogo ta wiadomość?
- Wróżka, pisze że widzi przed tobą kolorową przyszłość i zna imię twojego przyszłego męża.
- Oh naprawdę? - mogłem się spodziewać tego, że otrzymując charakter po ojcu nie uwierzy w moje kłamstwa.
- Tak naprawdę.
- W takim razie odeślij jej wiadomość, że chce poznać jego imię.
- To nie jest potrzebne.
- A to dlaczego?
- Wszyscy wiemy, że to ja będę twoim mężem i będę tym pierwszym, który odbierze ci dziewictwo.
- Okłamujesz mnie. Powiedz kto pisał!
- Nie krzycz na mnie! Będziesz grzeczna to ci powiem i rozkuje z kajdanek a do tego czasu sobie tutaj posiedź.
Zabrałem jej telefon, wyszedłem z sypialni.
Moim celem była biuro gdzie znajdował się laptop, chciałem namierzyć numer, z którego została wysłana wiadomość.
Szukanie karty z tym numerem było jak szukanie igły w stogu siana, została ona zniszczona od razu po wysłaniu wiadomości.
Po za sprawą Liama zastanawia mnie sytuacja związana z Mattem.
Dlaczego ukrywał tak bardzo Rose przed nami wszystkimi a tym bardziej mną, przecież wiedział, że byłem jednym z przyjaciół Justina.
Ufał mi, traktował jak brata, na pewno chciałby bym zajął się Rose i pokazał jej jak funkcjonuje nasz świat.
Patrząc na metody wychowawcze Matta sprawiły, że dziewczynka przez cały okres dzieciństwa i dorastania była zamknięta w domu pod kluczem, brak możliwości wychodzenia, spotykania się z ludźmi.
*Bling Bling*
*Bling Bling*
Telefon Rose wydał podwójny dźwięk oznaczający dwie nowe wiadomości.
Chwyciłem za urządzenie i dokładnie się przyjrzałem tekstom na ekranie.
Wujek Matt: Rose kochanie gdzie jesteś? Proszę wróć do domu bardzo się o ciebie martwię. Nie chciałem cię uderzyć wybacz mi przepraszam.
Nieznany: Nie uchronisz jej przede mną.
Wiedziałem, że ostatnia wiadomość była skierowana do mnie, Liam doskonale wiedział gdzie znajduje się Rose i co planuje.
Zaskoczę go ponieważ dziewczyna będzie od dziś jedyną rzeczą, którą będę się zajmował 24 godziny na dobę, nie pozwolę by coś jej się stało!
W sprawie sms'a od Matta postanowiłem porozmawiać z Rose.
Wchodząc do pokój zauważyłem przysypiająca blondynkę.
- Hej kochanie nie zasypiaj musimy porozmawiać.
- O czym?
- Matt cię uderzył?
- Skąd o tym wiesz?
- Przeprosił cię w wiadomości.
- Tak, uderzył mnie.
- Dlaczego?
- Nie twój biznes.
- Zapewne za twoja niewypaloną gębę. Sam mam ochotę coś ci zrobić ale jesteś za ładna na to. Odepnę ci teraz kajdanki ale pod żadnym pozorem nie waż się uciekać czy też bić jasne?!
- Tak.
Zrobiłem tak jak powiedziałem, dziewczyna po uwolnieniu swoich nadgarstków zaczęła je lekko masować.
Ściągnąłem spodnie i bluzkę, zostając w samych bokserkach.
Położyłem się obok Rose przykrywając się jednocześnie kołdrą.
- Co ty wyprawiasz?!
- Idę spać nie widać?
- Widać ale nie możesz spać gdzie indziej?
- Myślisz, że specjalnie dla ciebie będę spał na podłodze lub kanapie?
Spojrzałem na dziewczynę, wyraz jej twarzy wskazywał na to, że właśnie tak myślała.
- Otóż nie droga Rose życie to nie bajka. Dobranoc.