Rozdział 14

5.6K 386 36
                                    

Siedziałam spokojnie jedząc śniadanie przygotowane przez Camerona, powoli zaczynam go lubić przekonał mnie do siebie swoim zachowaniem, nie należy do tych typowych gangsterów, których tak naprawdę w życiu na oczy nie widziałam i nie poznałam.
Jedyne czym mogłam się kierować w wyobrażeniu sobie typowej groźnej osoby, chcącej wszystkich zabić była moja wyobraźnia.
Cameron wobec mnie był miły, opiekuńczy, należał do osób z ogromnym poczuciem humoru i chodź wiem, że jego żarty są czasem beznadziejne jego radość w trakcie mówienia i ekscytacja sprawia, że mimowolnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
Skończyłam jeść śniadanie, odłożyłam talerz do zmywarki, postanowiłam się trochę odświeżyć.
Mam przeczucie, że 'właściciel' tego domu ma również swoje zasady, mogłoby się to źle dla mnie skończyć gdybym je złamała, będę się pilnować uznam, że zasady obowiązują podobne jak u wujka Matta.
Idąc powolnym krokiem po schodach patrzyłam na swoje stopy, należę do grupy osób z dwoma lewymi nogami nie potrafię iść spokojnie i nie potknąć się, upaść czy też złamać nogę.
Za każdym razem wspinając się na piętro u wujka zaliczałam upadek na twarz/ręce.
Chwyciłam za klamkę od sypialni Camerona, chciałam otworzyć drzwi dzielące mnie od wnętrza pokoju lecz zostałam pociągnięta za druga rękę.
Na skutek mocnego szarpnięcia moje ciało poleciało w kierunku tej osoby.
Wpadając brutalnie w ramiona mężczyzny przed moimi oczami ukazał się sen z zeszłej nocy.
Rozpoczęłam atak obronny, wyrywałam się, kopałam, biłam, moje pieśni były wszędzie tylko nie na twarzy Camerona?
Tak to właśnie był Cameron.
On mi nie zrobi krzywdy.
Uspokój się Rose!
Rozluźniłam swoje mięśnie, mój umysł oczyścił się z złych obrazów tamtego snu, mężczyzna chcący odebrać mi życie znikł jak mgła zdmuchnięta przez ciepły a zarazem mocny wiatr.
- Cameron tak bardzo mnie wystraszyłeś.
- Już się mnie nie boisz? - jego ton głosu był bardzo dziwny i straszny.
- Nie nie boje się, jesteś dla mnie dobry, nie skrzywdzisz mnie.
- Oh czyżby?
Wypowiadając te słowa chłopak zaczął wykonywać niebezpieczne ruchu, był coraz bliżej mojego ciała, że nie zmieściłaby się między nami kartka papieru.
Oddech miał ciepły, wzrok stanowczy, mrożący krew w żyłach.
Mięśnie napięte, wyglądał jak lew gotowy zaatakować swoja ofiarę.
Jaki miał w tym cel?
Dlaczego miałabym być jego ofiarą?
Kolegowaliśmy się prawda? Źle coś odebrałam?
- Cameron co się z tobą dzieje?
- Ze mną? Skarbie czujesz się za swobodnie tutaj nie uważasz?
- Przepraszam... Myślałam, że mogę - byłam nauczona od dziecka by przepraszać jeśli postąpię źle lecz również uczyli mnie tego jak stwarzać pozory grzecznej dziewczynki by zaatakować z zaskoczenia.
- Zapomniałaś kim jestem Rose. Jestem morderca, należę do najniebezpieczniejszego gangu w tym mieście.
- Nie wydajesz się groźny dla mnie.
- Zobaczymy zaraz czy gdy będę cię rżnął też tak będziesz uważać.
- Nie zrobiłbyś tego.
- Przekonajmy się.
Chwycił za moją koszulkę i szybka ją zerwał, powodując przy tym zaczerwienienia na moich ramionach po przez mocne otarcie materiału o skórę.
Pchnął mnie na ścianę, przerwa między nami nie trwała długo wystarczyły mu 2 sekundy by na nowo do mnie się zbliżyć na cholernie bliską odległość.
Mój oddech był przyspieszony i ciężki, przez stres jaki spowodowało zachowanie Camerona nie mogłam złapać oddechu.
Dłonie chłopaka dotykały mojego brzucha, piersi, błądził opuszkami palców również niedaleko guzika od moich spodni.
Chwycił moje ciało mocno w tali po czym popchnął w stronę drzwi od jego sypialni gdzie jeszcze pare sekund temu chciałam spokojnie wejść, teraz jestem wpychana i brutalnie traktowana przez osobę 'dobrą' dla mnie.
Przypiął moje nadgarstki kajdankami do ram łóżka, ręce miałam nad głową co uniemożliwiało mi jakikolwiek atak nimi, jedyne co mogłam robić to bronić się nogami.
Chłopak usiadł na mnie okrakiem, rozpoczął ściąganie ze mnie spodni, po chwili już leżałam półnaga pod nim.
Jedyne co chroniło mnie przed całkowitym obnażeniem była bielizna, lecz jak mogłam się domyślać jeśli szybko nie zareaguje jej też pozbędzie się bardzo szybko.
Próbowałam kopać nogami, wykonywać ruchy, które w nawet najmniejszym stopniu uchronią mnie przed gwałtem.
- Cameron proszę wiem, że nie chcesz tego zrobić..- mój głos powoli się załamywał, naprawdę byłam aż tak słaba?
Rose! Jesteś córka Justina Biebera nie możesz być słaba! Wymyśl coś!
- Oczywiście, że chce by mój penis znalazł się w twojej cipce kochanie.
Po tych słowach mimowolnie z moich oczu popłynęły nieliczne kropelki łez.
Szybko analizowałam wszystkie drogi ucieczki od tego człowieka.
Pobicie go?
Odpada mam związane ręce.
Kopnięcie go?
Odpada moje nogi są przygniecione przez jego tyłek.
Naplucie mu w twarz by zyskać sekundy jego nieuwagi?
Odpada z moim szczęściem oplułabym samą siebie zyskując przy tym jeszcze kompromitacje w jego oczach.
Wiem co muszę zrobić!
Wykonując manewr jak codziennie rano zwlekając się z łóżka powinno mi wyjść.
Wygięłam swoje plecy w łuk przez co chłopak lekko osunął się na moich nogach, nadal kurczowo trzymał ręce na mojej bieliźnie.
Korzystając z jakiejkolwiek wolności moich nóg odepchnęłam Camerona od siebie.
Upadek na ziemie nie powstrzymał go przed ponownym powrotem na moje uda, tym razem byłam szybsza.
Jednym ruchem uderzyłam w krocze chłopaka przez co upadł na łóżko zwijając się w pół.
Upewniając się, że na pewno nie powróci do próby gwałtu kopnęłam go w twarz, usłyszałam tylko jęk wydobywający się z jego ust.
Wiedząc, że szanse na to by się podniósł są nikłe a przynajmniej przez kolejne 2 minuty, szybko sięgnęłam palcami od stóp po kluczyk do kajdanek, który przyczepiony był do jego spodni.
Korzystając z moich zdolności gimnastycznych bez problemu podałam sobie samej kluczyk do rąk, odpięłam kajdanki i natychmiast chwyciłam dłoń Camerona przypinając ją w miejsce gdzie pare sekund temu znajdowała się moja.
Odsunęłam się na bezpieczną odległość, obserwowałam każdy jego ruch.
Gdy jego ból minął na twarzy zagościł uśmiech, lekko zachichotał i spojrzał w moją stronę.
- Co cię tak bawi?
- Wiedziałem, że sobie poradzisz.
- Poradzę?
- Musiałem cię sprawdzić.
- Jak to sprawdzić?!
Złość przejmowała kontrole nad moim ciałem.
- Chciałem się przekonać czy odziedziczyłaś spryt i chęci walki po ojcu.
- I co wywnioskowałeś?
- Że odziedziczyłaś te cechy plus posiadasz ogromną siłę w nogach, moja szczęka chyba nie jest złamana ale cholernie boli.
- Przepraszam?
- Powinnaś. Teraz rusz dupę i pomóż mi z tą wargą, którą mi rozcięłaś.
- Żartujesz? Chciałeś mnie zgwałcić a teraz oczekujesz pomocy?
- Tak.
- Oh no tak, przepraszam oczywiście, że udzielę ci jej wiesz w jaki sposób?
- Opatrzysz mnie i będziesz seksowną pielęgniarką?
- Nie. Wyjdę z tego pokoju, zostawiajac cię w takim stanie, wnioskuje że dobrze ci to zrobi. Do zobaczenia.
Zamykając za sobą drzwi usłyszałam jeszcze
- Suka.
Mam nadzieje, że przemyśli swoje zachowanie.
-----
Cameron jest moją fav postacią 😂
Jak wrażenia po rozdziale?
Hejka :)
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba.
Chciałabym zapytać się was czy wolicie by rozdziały były takiej długości jak ten lub dłuższe (min. 1000 słów) ale pojawiały się raz na tydzień czy zostawić tak jak do tej pory rozdziały krótsze pojawiające się spontanicznie?

Córka mordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz