- 5 -

38K 2.5K 397
                                    

*perspektywa Luke'a*

- Mógłbyś wreszcie oderwać te gały od swojego telefonu? - usłyszałem po swojej prawej stronie. Przewróciłem oczami, ignorując komentarz przyjaciela, który ostatnimi czasy wydawał się być nieco przewrażliwiony. Mówiąc "ostatnimi czasy" mam oczywiście na myśli moment, w którym przyjechała do nas jego siostra.

- Lu-Luś strzelił focha? - parsknął czerwonowłosy, wchodząc do salonu. Było chwilę po północy i razem z chłopakami siedzieliśmy w salonie, oglądając jakiś nudny horror. Nie wierzę, że ktoś mógł przyporządkować ten film do tego gatunku. Wzruszyłem lekceważąco ramionami i zablokowałem telefon.

- Co znowu? - spytałem, opierając wygodniej głowę o poduszkę, którą jakiś czas temu sobie podłożyłem. - Znowu dasz nam jakąś umowę do podpisania? - burknąłem, nieco zgryźliwie, ale nie mogłem zrozumieć po co Ashton bawił się w te całe zasady. Gabie nie była dzieckiem i chyba umiała o siebie zadbać, prawda? Chociaż może się myliłem, w końcu nie znałem jej. - Nie wiem dlaczego w ogóle się na to zgodziłem. - pokręciłem głową z dezaprobatą.

Ashton chyba myślał, że jest w stanie zamknąć swoją siostrę w klatce. Strasznie mnie to irytowało, bo miała siedemnaście lat, życie się dopiero przed nią otworzyło, a Ash próbuje ją od tego wszystkiego odsunąć. Jest młoda i powinna sięgać po to co chce, a jeżeli podoba jej się któryś z nas to dlaczego ma się czuć ograniczona?

- Ty chyba ciągle nie rozumiesz, dlaczego ja to wszystko zrobiłem. - szatyn spojrzał na mnie i zmrużył oczy, jakby wyniuchał jakiś podstęp. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, bo lubiłem gdy się denerwował. Zachowywał się wtedy jak przewrażliwiona staruszka. - Bo znam ciebie. - wskazał na mnie palcem, a potem  kolejno na Caluma i Mike'a. - I ciebie, i ciebie też. - po chwili stając przed nami, splótł ramiona na klatce. - Wiem do czego jesteście zdolni, jeżeli chodzi o dziewczyny!

- Nie żeby coś, Ashie... - zacząłem, a głupi uśmiech nie schodził z moich ust.

- Ja pierdole, przestańcie tak do mnie mówić. - jęknął, a ja zaśmiałem się szczerze. Od kiedy brunetka do nas przyjechała i nazwała tak swojego brata, każdy z nas zaczął używać tego zabawnego określenia.

- ... ale ty nie jesteś lepszy od nas. - dokończyłem i uniosłem brwi, czekając na jego odpowiedź. Chłopak przeczesał dłonią włosy i skrzywił się.

- Wiem, ale nie chcę, żeby ktoś ją skrzywdził. - zaczął i oklapnął na miejsce obok mnie. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Pierwszy raz widziałem, żeby tak bardzo zależało mu na czymkolwiek. - Ona jest strasznie wrażliwa, gdyby coś jej się stało... Nie darowałbym sobie.

Zamilknąłem, spuszczając wzrok na swoje dłonie, splecione na brzuchu. Chyba nie powinienem mówić o naszym zbliżeniu na próbie. Nie powinienem był tego robić, ale siedziała tam tak sama, rysowała coś i wydawała się taka niewinna, smutna, że nie mogłem po prostu zostawić jej samej. Z drugiej strony ciągle trzymałem ją na dystans z powodu Irwina, a poza tym, nie była dziewczyną dla mnie. Była taka spokojna, że momentami było to przerażające, ale byłem tak bardzo jej ciekawy... Przygryzłem wargę, dosyć sfrustrowany.

- Ja ją lubię. - powiedział Mike, opierając się o framugę drzwi. - Dobrze mi się z nią rozmawia, poza tym zrobiła nam śniadanie i wydaje się być naprawdę spoko. - wzruszył ramionami. - Ale to trochę denerwujące, że nie mogę jej nawet przytulić. W końcu nie co dzień kobieta robi ci jedzenie. - rzekł, a Cal pokiwał głową, zgadzając się z nim.

Spojrzałem na tą dwójkę, a potem na Ashtona, zastanawiając się czy nie wybuchnie zaraz jakaś wojna, ale szatyn tylko milczał.

- Dobra, może przesadziłem z tym zakazem zupełnego dotykania. - powiedział niechętnie.

- Alleluja! - krzyknąłem, unosząc dłoń w geście zwycięstwa. Irwin przewrócił oczami i wytknął w moją stronę język. Dzięki Bogu, że chociaż to go oświeciło. Podniosłem się z kanapy i chwyciłem poduszkę, po czym walnąłem nią Astona. - Masz wstrząs? - spytałem głupio.

- Zaraz ty będziesz miał wstrząs jak jeszcze raz mnie dotkniesz - powiedział Ash, a po chwili poczułam jak ktoś przyłożył mi w bok. Odwróciłem głowę w daną stronę i zobaczyłem Caluma z wielką poduchą. 

- Zawsze marzyłem, żeby to zrobić. - zaśmiał się, a ja chwilę potem zawtórowałem mu. 

- Chyba powinniście iść spać, bo trochę wam mózgi parują. - powiedziałem i zanim którykolwiek zdążył mi znów przyłożyć i wybiegłem ze śmiechem na korytarz, uderzając w coś, a raczej w kogoś. 

 Dziewczyna zachwiała się i prawie upadła do tyłu, gdybym jej nie przytrzymał wolną dłonią.

 - Nie ładnie tak się skradać. - mruknąłem w jej stronę i mimowolnie spojrzałem na jej krótką piżamę.  

• My friend's sister • L. H. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz