ASHTON
- Odejdź, Ashton! - krzyknęła, zatrzaskując mi drzwi przed nosem. Wziąłem głęboki wdech, czując się tak, jakby kopnęła mnie w krocze. Zamrugałem kilkakrotnie oczami, jakby nie mogąc przyjąć do świadomości tego, że kazała mi odejść. Mi. Swojemu przyjacielowi, osobie, której żaliła się, że Luke się nią tylko bawi, osobie, która spędzała noce na pocieszaniu oraz na wspólnym rozmawianiu. Przez sekundę poczułem się tak, jakby wbiła mi w serce nóż.
Uniosłem zaciśniętą dłoń i niepewnie zapukałem w drewnianą powłokę. Miałem gdzieś, że była teraz roztrzęsiona, załamana i zdesperowana. Potrzebowała mnie. A ja potrzebowałem jej. Odpowiedziała mi cisza. Zagryzłem dolną wargę, czując gulę w gardle.
- Rose, proszę, otwórz drzwi - rzuciłem, przykładając policzek do drzwi. Wyglądałem jak totalny kretyn i jeszcze się nad sobą użalałem. Słyszałem szuranie, a potem szloch. Ten dźwięk łamał moje serce, cały czas, od nowa i od nowa.
- Odejdź. Zniknijcie z mojego życia. Wszyscy - wychrypiała i odkaszlnęła, bo od płaczu miała zachrypnięte gardło.
- To wina Luke'a - wymamrotałem łamiącym głosem.
- Ashton, błagam, po prostu cię błagam odejdź - otworzyła drzwi i spojrzała mi w oczy, ostatni raz. Ostatni raz poczułem jej zapach i zobaczyłem jak jej oczy błyszczą - Odejdź. Wynoś się.
_ _ _ _ _ _ _ _
MICHAEL
- Rosalie, chcesz ze mną zagrać? Calum znowu się na mnie obraził - zapytałem dziewczynę, która zeszła ze schodów, kierując się w stronę kuchni. Spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem i smutno pokręciła głową. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się co jest nie tak. Kiedy tu przyszła to wydawała się być w dobrym humorze. Powędrowałem za nią wzrokiem, odprowadzając ją aż do kolejnego pomieszczenia. Ciche chlipanie.
Nie poruszyłem się z miejsca nawet na sekundę, nasłuchując dźwięków dochodzących z kuchni. Po chwili Rose wyszła ze szklanką wody w jednej ręce.
- Wszystko w porządku? - zapytałem kolejny raz, czując się odrobinę niepewnie. Na co dzień nie zachowywała się w ten sposób. Była wesoła, optymistyczna, kochająca i pełna energii, a dzisiaj była totalnym przeciwieństwem tego wszystkiego.
- Tak, Mike - wyszeptała, dopijając wodę, a potem odłożyła ją na biurko - Przekażesz Luke'owi, że źle się poczułam i poszłam do domu? - spojrzała na mnie prosząco.
Mruknąłem porozumiewawczo, bo najzwyczajniej w świecie mnie zatkało. Rosalie chwyciła swoją kurtkę i bez słowa opuściła nasz dom.
_ _ _ _ _ _ _ _
CALUM
- Dlaczego zrobiłaś mi babeczki? - zapytałem, kiedy Rose podała tackę muffinek - Zazwyczaj je robisz, kiedy mamy się długo nie widzieć - spojrzałem na nią badawczo. Wiedziałem, że bardzo przeżywa swoją relację z Luke'm, który ostatnimi czasy zachowywał się jak kompletny kretyn.
- Chciałam po prostu, żebyś się ucieszył i kojarzył mnie zawsze z babeczkami - uniosła kąciki ust, choć ten uśmiech nie dosięgnął jej oczu. Odebrałem od niej tackę, biorąc do ręki jedną z muffinek i wgryzłem się w nią.
- Muszę iść - powiedziała - Idę porozmawiać z Hemmo.
- Powodzenia. Ma dzisiaj paskudny humor - wywróciłem oczami - Widzimy się potem?
Rosalie nic nie odpowiedziała. Więcej jej nie zobaczyłem.
_ _ _ _ _ _ _
LUKE
- Mówiłem ci, że nie pakuję się w związki - powiedziałem sucho, patrząc na Rosalię z wyrzutem. Nie wierzyłem, że miała zamiar mi teraz robić scenę zazdrości. Na samym początku naszej znajomości, wyraźnie zaznaczałem, że nie chcę bawić się w te całe randki.
- To nie znaczy, że możesz mnie traktować jak szmatę - rzuciła, a jej oczy w sekundę zrobiły się mokre. Wywróciłem oczami, chociaż moje serce troszkę szybciej zabiło. - Emilie odrzuciła cię dawno. Mam wrażenie, że chcesz iść jej śladami, że nie pogodziłeś się z jej odrzuceniem i przez to krzywdzisz innych.
- Nie, po prostu nie jestem osobą, która będzie ci codziennie nosiła kwiaty, czekoladki i czytała wiersze - prychnąłem.
- Mogłam wybrać Ashtona - powiedziała cicho, a po jej policzkach już swobodnie płynęły łzy.
- Mogłaś, a tymczasem widzisz, straciłaś kilka miesięcy swojego życia.
- Nienawidzę cię - wysyczała. Nigdy nie widziałem w niej tyle jadu. - Jesteś najgorszą rzeczą, która mnie spotkała.
~*~
Hej, hej! Dzisiaj to taki nie-rozdział. Chciałam poprzez te fragmenty pokazać Wam, że Rose była ważna dla każdego z chłopaków i wniosła wiele do ich historii. Powyżej macie ostatnie razy kiedy chłopcy widzieli Rosalie. Kolejny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Pod ostatnim zrobiliście niezłą rozpierduchę! Kocham takie komentarze i kocham Was! x
CZYTASZ
• My friend's sister • L. H. ✓
Fanfiction" - Dobra, chłopaki - powiedział szatyn, wchodząc do ich wspólnego salonu, w którym siedziała pozostała trójka. Ashton rzucił kartkę papieru na stolik do kawy. - Podpisać się pod tym. - Co to jest? - spytał Calum, spoglądając na przyjaciela z zaskoc...