Mike
Minęło kilka dni od tamtej kłótni chłopaków. Atmosfera była napięta i z domu zniknęły wszystkie ślady wesołości. Każdy siedział zamknięty w swoim pokoju albo wychodził samotnie, nikomu nic nie mówiąc. Nie jedliśmy razem, nie oglądaliśmy wspólnie filmów, a na próby chodziliśmy z przymusu. Wszyscy już na pierwszy rzut oka widzieli jak bardzo psuła się relacja między Ashtonem a Luke'm. Było to zagrożenie dla naszego zespołu, bo fanki zaczęły to zauważać. Zabrakło tych wygłupów i powoli miałem tego dość. Na początku Calum chciał to wszystko jakoś załagodzić, ale widząc, że nie ma to jakoś większego sensu, zaprzestał prób uratowania tej sytuacji. Od tamtego wieczora Ada ze mną nie rozmawiała, tylko razem z Gabie przesiadywała w sypialni albo wychodziły gdzieś we dwie i wracały późno. To co działo się między nami było nie do zniesienia, a ja już nie miałem pojęcia co zrobić.
Cztery dni ciszy.
Dwa dni do wyjazdu w trasę.
W tej chwili nie wyobrażałem sobie, abyśmy mieli gdziekolwiek pojechać. W takim stanie? W takich nastrojach? Co mieliśmy zamiar dać fanom... stypę? Po południu, tego czwartego dnia postanowiłem, że nie może być tak jak teraz. Byliśmy przyjaciółmi, a Gabriella stała się nam bliska. Nie mogłem pozwolić, aby wszystko potoczyło się w złym kierunku... Luke zaczął znikać, nie wiedziałem gdzie jest i co robi, ale wracał dosyć późno. Postanowiłem uderzyć do Irwina, który z nas wszystkich, miał najbardziej podły nastrój. Wziąłem głęboki wdech i przeczesałem dłonią swoje niebieskie włosy, po czym otworzyłem drzwi, prowadzące do pokoju mojego przyjaciela. Nie chciało mi się bawić w pukanie i czekanie na głupie "proszę". Ash zapinał koszulę, kiedy wszedłem do jego sypialni. Spojrzał na mnie kątem oka, nie mówiąc ani słowa.
- Stary, chyba musimy pogadać - powiedziałem, opierając się bokiem o szafę i splatając ręce na klatce piersiowej.
- Mamy o czym? - rzucił, niby to od niechcenia, a ja zmarszczyłem brwi.
- Gdyby tak nie było to nie przyszedłbym do ciebie - odparłem cicho, wbijając w niego natarczywe spojrzenie. Irwin westchnął i podszedł do mnie, unosząc pytająco brwi. Nie widziałem na jego ustach uśmiechu od kilku dni i było to momentami przerażające.
- O co chodzi? - spytał, a ja uniosłem kącik ust, w myślach ciesząc się, że zgodził się ze mną porozmawiać.
Byłem gotowy zamknąć go w jakiejś piwnicy, żeby przemówić mu do rozumu.
- Chciałbym z tobą porozmawiać o Luke'u i Gabie - przyznałem się bez bicia.
Spojrzałem na niego niepewnie. Szatyn zacisnął na chwilę oczy i wziął głęboki wdech, po czym spojrzał na mnie z wyraźnym poirytowaniem.
- Któreś z nich cię do mnie wysłało? - prychnął, a ja pokręciłem spokojnie głową.
- Nie, to wszystko jest wyłącznie z mojej inicjatywy - odrzekłem. - Zaczęła mnie denerwować ta cała sytuacja, a nie chcę, żeby jedna z naszych pierwszych tras była ponura. Wyobrażasz to sobie? - spytałem retorycznie.
- Zaczynam wierzyć, że nikt z was nie rozumie po co była ta cała umowa - Ashton wymamrotał niewyraźnie - mieliśmy kilka przypadków, jeżeli chodzi o dziewczyny, które umawiały się z Luke'iem...
- Może nie były odpowiednie? - skomentowałem jego słowa, może Hemmo miał rację, mówiąc, że one to przeszłość.
- To były nasze przyjaciółki. Lucas wprowadził je w nasze środowisko, wykorzystał, a potem to wszystko... Rose była podobna do Gabrielli - odpowiedział mi, odchodząc kawałek dalej i siadając na łóżku. Wbił wzrok w ziemię, a ja zacisnąłem usta w wąską kreskę.
CZYTASZ
• My friend's sister • L. H. ✓
Fiksi Penggemar" - Dobra, chłopaki - powiedział szatyn, wchodząc do ich wspólnego salonu, w którym siedziała pozostała trójka. Ashton rzucił kartkę papieru na stolik do kawy. - Podpisać się pod tym. - Co to jest? - spytał Calum, spoglądając na przyjaciela z zaskoc...