Dobra to był głupi pomysł. Może i w jedną stronę było ok... Ale teraz idę sama, przez jakieś ciemne podejrzane uliczki i modlę się, żeby nikt mnie nie zabił. Może i mam zbyt wybujałą wyobraźnię, ale w dzisiejszych czasach nie wiadomo czy nikt nie wyskoczy na ciebie z łopatą.
Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam najgłośniej muzykę jak tylko można było. Chciałam jakoś odwrócić swoją uwagę od tego, że spaceruje samotnie grubo po 23 po ulicach Brooklyn'u jak i umilić sobie ten czas.
Pochłonęła tym zajęciem oddałam mu się całkowicie dopóki na swoim nadgarstku nie po czółam czyjejś dłoni. Szybko podniosłam głowę do góry i ujrzałam postać w kapturze. Mam kłopoty? Dobra przypomnij sobie co uczyli cie na samoobronie. Co ja gadam ja na nią nie chodziłam o Boże... to chyba był jedyny mądry pomysł mojego brata.
-Morgan? Cześć.- Usłyszałam męski głos. Przyjrzałam się chłopakowi, który stał przedemną i okazało się, że to Jacob wysoki brunet ze starszej o rok klasy. Kapitan naszej drużyny piłkarskiej. Z kąd to wiem? Ari mi o każdym po trochu opowiedziała. Przynajmniej tyle, że nie będę musiała uciekać i walczyć o życie, choć już sobie wyobrażam jak by to wyglądało. Zdecydowanie byłabym na straconej pozycji.
-Um... Hej. Co tam?
-Wszystko w porządku, ale to chyba ja powinienem cię o to zapytać. Jesteś tu sama? Wiesz, że to raczej nie jest dobry pomysł, żeby tak spacerować o tej godzinie.
-Tak, przed chwilą sama też do tego doszłam. Byłam odprowadzić Ariane.
- Ja zrobię to samo tylko z tobą.
- Nie trzeba. Nie chce ci przeszkadzać.
-Daj spokój i tak idę w tamtą stronę. - zmarszczyłam pytająco brwi. - No jesteśmy tak jakby sąsiadami, mieszkam na początku ulicy, taki biały dom z ceglanym ogrodzeniem.
- Nie wiedziałam.
-Nie mieliśmy okazji się poznać, więc teraz to nadrobimy sąsiadko. Chodź.
Całą drogę do naszych domów przegadaliśmy, to znaczy ja słuchałam a on mówił. Jacob odpowiadał mi dużo o swoich znajomych i o sobie bardzo dobrze się z nim bawiłam. Kiedy dotarliśmy pod mój dom widziałam samochód Max'a i nie tylko. Mamy gości? Nie zapowiada się dobrze, mówił, żebym nigdzie nie wychodziła. No ale to była wyższa konieczność. Pożegnałam się z chłopakiem i udałam w paszcze lwa.
Wiedziałam, że konfrontacji z Max'em nie unikne dlatego odrazu poszłam do salonu. I tam go też zostałam, ale oczywiście nie samego. Był w towarzystwie Ethan'a i jeszcze paru chłopaków ,których postanowiłam zignorować.
-Cześć, jak było w pracy? - szybka zmiana tematu może zapomniał, że mnie nie było. Tak wmawiaj sobie.
-Wiesz która jest godzina?
-Poźna? -patrzyłam wszędzie tylko nie na niego.
-Nie rób ze mnie debila Skyller. - on rzeczywiście musi być zły, użył mojego pełnego imienia. - Gdzie byłaś?
-Odprowadzić Ariane. Ale spokojnie nie wracałam sama. To znaczy po części. Po drodze spotkałam Jacoba wiesz tego co tutaj nie daleko mieszka, oprowadził mnie pod sam dom. Nic mi nie jest, wszystko na swoim miejscu. Żyję.- usmiechnełam się potulnie, ale to nic nie dało. Nadal patrzył na mnie swidrującym wzrokiem i sprawdzał czy aby na pewno nie kłamie. I gdzie tu zaufanie?
Do rozmowy nie proszony włączył się Ethan i u raczył mnie najwredniejszym i najbardziej chamskim tekstem z drugim dnem jaki słyszałam.
-Zastanowił bym się czy wszystko na swoim miejscu stary. Sprawdź czy twoja siostra niczego nie straciła. Nie nie wiadomo jakimi uliczkami szli.
Popatrzyłam na niego niedowierzająco, a mój głupi braciszek się roześmiał a razem z nim całe męskie grono. Potwierdzając tym samym płytkość tej idiotycznej docinki. Gdzie ten Ethan, którego lubię? Może nie ma go często, ale poproszę go z powrotem.
Popatrzyłam mu w oczy, na twarzy malował mu się uśmiech ,który w tym momęcie miałam ochotę wydrapać. Zaczynałam go lubić. Ale skończyłam wraz z wypowiedzianym przez niego zdaniem.
-Już przynajmniej wiem za kogo mnie uważasz.- Patrzyłam cały czas w jego oczy, które straciły swój wyraz.
Później mój wzrok przeniosłam na Max'a, który już spoważniał- Idę do siebie. Przepraszam powinnam zadzwonić nie chciałam, żebyś się o mnie martwił.
****
Ci na dole chyba świetnie się bawią bo muzyka nie przestaje grać a jest już czwarta nad ranem! Nie zamrużyłam oka,nie dało się, nie tyle co przez dźwięk co ruszał całym domem ale przez ich ciągłe krzyki. Koniec tego dobrego panowie.Wyszłam ze swojego pokoju ubierają na swoje nogi kapcie króliczki. Nie oceniacie mnie po prostu one były na przecenie.
Jak petarda zleciałam po schodach. Na dole siedzi gromada nie wyższych dziewietnastolatków,a ja idę do nich w samych majtkach i koszulce Max'a, która ledwo zasłania mi tyłek czemu w życiu nie jest tak jak w tych filmach gdzie dziewczyny paradują w za dużych koszulkach swoich braci, ale taki jest plan...Tylko czas go wdrożyć.
Cała banda siedziała przed telewizorem na kanapie, a na podłodze walały się puszki po piwie i mocniejszych trunkach. Czyli będzie łatwiej.
Specjalnie przeszłam przed nimi, żeby w jakimś stopniu zwrócić na siebie ich uwagę, co nie było trudne. Usatysfakcjonowana weszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki. Tą samą drogą wróciłam tyle, że się zatrzymałam i zajęłam wolne miejsce pomiędzy Ethan'em a jakimś chłopakiem.
-Max nie przedstawisz mnie kolegom?
-Tak jasne kolega po prawej Nick , naprzeciwko Damien. A teraz mogłabyś pójść do siebie i się ubrać. - powiedział już groźniej. Działa. Zbiłam ze sobą piątkę w myślach ale to jeszcze nie koniec.-Pewnie. Nie chciałbym rozpraszać twoich kolegów. -... którzy z resztą patrzą się na mnie jakby dziewczyny nie widzieli.
Powoli podnosiłam się z miejsca upijając przy tym napój. Ale niestety jestem niezdarą i zupełnie 'przypadkowo' rozlałam ciecz na spodnie chłopaka. Widziałam wzrok wszystkich na naszej dwójce. Nick, wybacz, ale chyba nie wejdziesz już do tego domu, będę się potem za to smarzyć w piekle.
-O matko! Przepraszam. - zaczęłam wycierać nogawkę chłopaka rękoma co pogorszyło tylko efekt.
-Nic się nie stało. - uśmiechnął się do mnie, no weź jesteś facetem wysil się chłopie potrzebuje zgranego partnera. - Może pójdziemy na górę i tam sobie jakoś poradzimy z tym problemem. - dzięki ci a już zaczynałam się martwić.
Na reakcję nie musiałam długo czekać tylko dlaczego jako pierwszy zareagował Ethan? Bracie nie spisałeś się.
-Ona nigdzie z tobą nie pójdzie.- odpowiedział ostro, tym samym pociągną mnie za rękę, że stałam za nim. -Max sądzę, że czas kończyć imprezę, odprowadź znajomych do drzwi a ja zrobię to z twoją siostrą.
-No to cześć Nick -westchnęłam teatralne, mój brat chyba połapał się o co w tym chodziło bo zaczą się śmiać - Miło było no i wogóle... - mówiłam pod nosem.
Zaczęłam się oddalać w stronę swojego pokoju zadowolona z wykonanej akcji. Oczywiście nie paradowałam już pół naga tylko narzuciłam na siebie koc który leżał na kanapie.
Byłam już na piętrze kiedy ktoś wciągną mnie do łazienki.
________________Przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne czy też powtórzenia staram się, żeby ich nie było, ale nie zawsze wszystko wyłapuje. 🌹
CZYTASZ
My Brother Best Friend
Fiksi Remaja"Zobaczysz wszystko inaczej i owiele lepiej oczami, które wylały łzy." -Oddawaj!- Krzyczałam nadal wiercąc się w miejscu. Usłyszałam ciche jęknięcie chłopaka siedzącego podejmą. Dopiero teraz zorientowałam się co zrobiłam. Nieświadomie ocierałam si...