I.

2.3K 148 8
                                    

Uwaga! Zawiera spoilery!

-Doreah! Sprowadź kobiety! - ryknął ser Jorah. W jego szaro-zielonych oczach kryła się rozpacz i strach. Patrzył z niepokojem, jak służka z twarzą zaczerwienioną i mokrą od łez nawołuje Uzdrowicielek, krążąc wokół namiotów i walczących Dothraków. Ziemia zabarwiła się od krwi rannych.

- One uciekły, panie! - zaszlochała. - Twierdzą, że khaleesi jest przeklęta.

- Owczarka! Zanieście ją do niej! - krzyknął Aggo, patrząc z przerażeniem na Daenerys, jej twarz oblaną potem i zroszoną łzami cierpienia, ciało wstrząsnane spazmami bólu.

- Maegi nie może odebrać dziecka! Nie widzisz, co dzieje się w namiocie khala? Nie widzisz cieni tańczących na ścianach? Nie słyszysz zwodzenia kapłanki? - wrzeszczał Mormont. - Nie pozwolę jej tam wnieść! To maegi! Włada mroczną magią!

- Umrze, jeśli ktoś nie odbierze porodu! - powiedziała cicho Lysenka. W jej głosie słychać było głeboki smutek. Zrezygnowana pokręciła głową.

Daenerys czuła, jak Rhaego toruje sobie drogę wewnątrz niej. Pragnęła krzyczeć, jednak z jej gardła wydobył się tylko cichy, bolesny jęk. Dotarł on jednak do uszu ser Joraha.

- Doreah! Wezwij Irri i Jhiqui. Może wam trzem uda się przyjąć Rumaka na świat. Khalakka dothrae! Książe jedzie! - z jego oczu biła determinacja. Jest gotów uczynić wszystko, by khaleesi żyła.

-Jhiqui! Irri! Pomóżcie wnieść khaleesi do namiotu! Przynieście wody! Khalakka dothrae! - zarządziła służka, odgarniając srebrzyste włosy z oblanej potem twarzy Dany. Skóra pod jej palcami była wilgotna i gorąca.

Chwilę potem u jej boku zjawiła się Irri z kawałkiem jedwabiu nasączonym wodą. Woda była ciepła, ale twarz Daenerys lekko rozluźniła się, gdy służąca pozwoliła jej spływać po targanym falami bólu ciele. Zaraz jednak księżniczka wydała z siebie okrzyk pełen cierpienia. Towarzyszył jej ochrypły śpiew Mirri Maz Duur. Do namiotu nieśmiało wkradła się Eroeh. Rzekła ledwie słyszalnym szeptem:

-Byłam wcześniej przy narodzinach dziecka. Znam tajemnicę łoża narodzin. Mogę pomóc Khaleesi...

Tylko Jhiqui zerknęła na nią ukradkiem i skinęła szybko głową. Eroeh zbliżyła się i uklękła koło Dany.

-Qoy. Krew. Zaczęło się... Khalakka dothrae! - powiedziała, sięgając ku nogom khaleesi.

                                                                                  *****


Tej noc cały khalasaar rozbrzmiewał krzykami bólu, mrocznymi śpiewami Maegi, rżeniem koni i wrzaskami jeźdźców, wyjeżdżających w mrok nocy. Gdy równinę oświetliły pierwsze promienie słońca, umilkły wszystkie głosy prócz jednego. Głosu nowonarodzonego dziecka...

Zrodzona o brzasku [Gra o Tron]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz