IV.

1.4K 118 3
                                    

Gęsty, siwy dym leniwie unosił się nad obozowiskiem. Wraz z nadejściem zmroku przyszedł duszący smród palonych ciał. Wrzaski Mirri Maz Duur dawno już ucichły i na pustkowiu panowała głucha cisza, czasem przerywana trzaskiem płonącego drewna. Złote promienie błyskały na tle ciemnego nieba, a przyglądającym zdawało się, że to smoki wiją się w śmiertelnym tańcu.
*****
O świcie, gdy pierwsze promienie jutrzenki wyjrzały zza horyzontu, ciemna, drobna sylwetka uniosła się z ziemi, a ciszę przerwały szepty. Coraz głośniejsze, niepostrzeżenie przemieniły się w okrzyki zdumienia. Daenerys Targaryen powstała z płomieni, które pożarły jej męża i Owczarkę, które przemieniły ich w popiół. Na nagich, poczerniałych od sadzy ramionach przycupnął stwór o lśniących łuskach. Dwa pozostałe spijały mleko z nabrzmiałych piersi khaleesi. Smok rozpostarł skrzydła, a ludzie padli na kolana, nie wierząc w to, co ukazało się ich oczom. Daenerys Targaryen. Khaleesi. Niespalona. Matka Smoków. Piękna, mimo spalonych jasnych włosów, których lśniący wodospad opadający na jej plecy budził zazdrość w czarnowłosych służących. Mimo skóry pokrytej popiołem. Mimo trzech przerażających bestii karmiących się jej mlekiem.
Jeden ze smoków, którego łuski lśniły jak pokryte płynnym złotem, zaskrzeczał, a przerażony tłum rozstąpił się, przepuszczając ser Joraha. Na jego pokrytej bruzdami błąkał się uśmiechem, który zgasł jednak, gdy dostrzegł zawiniątko leżące u stóp królowej. Nie zważając na groźne piski smoków, uklęknął przed Dany i delikatnie uniósł z popiołów małe, poparzone ciało.
-Khaleesi... Coś ty zrobiła... - szepnął cicho, ociekającym żalem głosem.

Zrodzona o brzasku [Gra o Tron]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz