V.

1.4K 109 10
                                    

Rozległe blizny szpeciły delikatną, dziecięcą twarz. Dziewczynka nauczyła się nie przyglądać się swojemu odbiciu w złotych naczyniach, darach dla jej matki. Przesuwała szczupłymi rączkami po jedwabnych sukniach matki, delektując się miękkością tkaniny, która gładko przepływała między jej palcami. Nieśmiało muskała dłonią twarze służących, podziwiając ich nieskazitelną, promienną cerę. Gdy dotykała swoich policzków, przejeżdżała opuszkami palców po czole i szyi, czuła pod palcami grubą, zrogowaciałą skórę. I wiedziała doskonale, czyja to zasługa.
*****
Tego dnia Rheagarys obchodziła siódmy dzień swego imienia. Eroeh zaplotła jej lśniące, czarne jak węgiel włosy, a na ramiona narzuciła pelerynę z delikatnego, lekkiego jak poranna mgła materiału, którego kolor subtelnie podkreślał jej fiołkowe oczy.
Parę godzin później dziewczynka siedziała na twardej, drewnianej ławie, wpatrując się w długie, srebrzyste włosy matki. Odkąd Daenerys zmuszona była zamknąć smoki w katakumbach, a Drogon uciekł, jej relacje z córką lekko się ociepliły. Zgodziła się nawet zabrać ją ze sobą na arenę, gdzie za chwilę mieli wejść wojownicy i rozpocząć walkę na śmierć i życie. Rheagarys wyciągała szyję, usiłując zobaczyć coś więcej niż plecy matki, a gdy rozległy się pierwsze krzyki walczących, weszła na ławę, stawiając przypadkowo stopę na czyjejś dłoni.
-Plugawy bękart! - rzucił obcy mężczyzna, rozcierając bolące palce. Splunął z pogardą. Policzki dziewczynki zaczerwieniły się, a w oczach stanęły jej łzy. Wymamrotała przeprosiny, po czym zeskoczyła z ławy i skierowała się ku niższym rzędom, naciągając na oczy kaptur. Usadowiwszy się na kamiennym murku, miała doskonały widok zarówno na walczących, jak i na matkę. Widziała zaskoczenie na twarzy matki, które matki, które prędko przerodziło się w przerażenie. Początkowo nie mogła dostrzec przyczyny jej zachowania. Wojownicy na arenie poruszali się niezwykle prędko i dopiero po chwili zauważyła sylwetkę, która wydała się jej znajoma. Mężczyzna w żelaznym hełmie walczył doskonale i szybko piasek zabarwił się na czerwono od krwi jego ofiar. Gdy stanął przed Dany i odsłonił przyłbicę, Rheagarys mimowolnie westchnęła. Ser Jorah Mormont, wygnany za zdradę jej matki, stanął przed nią i mówił do niej, jednak dziewczynka nie była w stanie odróżnić słów. Kiedy strażnicy Daenerys chwycili ser Joraha i poczęli go odciągać, na arenie pojawił się ktoś jeszcze. Mały człowieczek, którego oczy lśniły pod grzywą splątanych, brudnych włosów. Dziewczynka przeczuwała, że mężczyzna nie mierzy więcej niż ona. Roześmiała się na myśl o tym. Jeden rzut oka na matkę zapewnił ją, że było to fatalne posunięcie. Przywołała ją ruchem dłoni, a Rheagarys zaczęła przepychać się przez tłum, potykając się i potrącając łokciami widzów. Dostała do Dany w tym samym momencie, w którym obcy otwierał usta, by wyrzec słowa, które wywołały popłoch na jej twarzy:
-Nazywam się Tyrion Lannister.
~~~~~
No i pojawia się Tyrion 💖. Bardzo dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze! 💕 Nie spodziewałam się, że "Zrodzona o brzasku" tylu osobom przypadnie do gustu! 💕 Baaardzo Wam wszystkim dziękuję
-Norah_From_Capitol

Zrodzona o brzasku [Gra o Tron]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz