III.

1.5K 122 6
                                        

 Khal Drogo leżał w bezruchu wśród rozgrzanych słońcem skał. Po jego nagim torsie chodziły muchy. Puste oczy skierowane były ku ziemi. Nie zareagował, gdy księżyc jego życia, Dany, uklękła u jego boku. Nawet nie drgnął, gdy Daenerys delikatnie dotknęła jego policzka. Zaskoczył ją chłód jego skóry.

- Żyje. Tego chciałaś. – powiedziała Mirri Maz Duur.

Dziewczyna podniosła oczy, błyskające żalem i wściekłością.

- To nie jest mój khal! On... On walczyłby! Nie poddałby się! – po tych słowach khaleesi opadła bezsilnie na pierś Drogo. Strumienie łez spłynęły po jej policzkach. Zamknęła oczy, wsłuchując się w bicie serca swojego męża.

******

Dziewczynka rozchyliła bezzębne usteczka, z których wydobył się rozpaczliwy szloch. Delikatna twarzyczka była zaczerwieniona od płaczu, a z fiołkowych oczu ciekły łzy. Służki krzątały się wokół kołyski, próbując rozbawić dziecko, pobrzękując dzwoneczkami i plotąc lalki z trawy. Eroeh zerwała się z kąta, w którym dotychczas plotła matę z trzciny.

- Dziecko jest głodne. Trzeba wezwać khaleesi. Musi je nakarmić. – w kącikach jej oczy wezbrały się łzy.

Irri pokręciła głową:

- Nie przyjdzie. Nie chce nawet patrzeć na TO dziecko...

Eroeh zagryzła wargi. Nie może pozwolić niewinnemu dziecku umrzeć z głodu. Musiał istnieć jakiś sposób...

Nagle w jej oczy wstąpiła nadzieja. Wybiegła z namiotu:

-Aggo! Każ wydoić klacz!

Po chwili do namiotu khaleesi został dostarczony gliniany dzban z ciepłym mlekiem. Dziewczynka piła łapczywie, aż do momentu, gdy całe naczynie zostało opróżnione. Wtedy jej oczka o migdałowym kształcie rozbłysły, a różowe usteczka rozchyliły się w uśmiechu.  


Zrodzona o brzasku [Gra o Tron]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz