chapter 9

932 113 16
                                    


Castiel uśmiechnął się lekko, tworząc zagłębienia w policzkach. Trudno mu było uwierzyć że zaledwie widział się z Winchesterem, a już zaczynał za nim tęsknić. To było dla niego zupełnie nowe uczucie, ale prawdę mówiąc dość przyjemne. Rzucił telefon na poduszkę i z obrazem zielonych oczu Dean'a w głowie, wyszedł ze swojego pokoju. 

W tym samym momencie na dole ktoś otworzył drzwi wejściowe w korytarzu. Rude włosy śmignęły przed oczami brunetowi.

- Mamo?! Zgadnij kto tu jest! - Anna zbiegła po schodach z szerokim uśmiechem. 

Cas nie słyszał reakcji domowników na jego powrót, bo ręka na jego ramieniu odciągnęła jego uwagę. Odwrócił głowę w stronę Gabe'a, który z uniesionymi brwiami i szelmowskim uśmiechem lustrował go wzrokiem. 

- Co? 

- Coś się zmieniłeś, Cassie.

- Mówiłem ci tyle razy...

- ...nie nazywaj mnie Cassie - Gabriel dokończył za niego zdanie, imitując głos brata. - Na początku myślałem że to coś z wyglądem, ale nie. To coś innego. 

- Oczekujesz że znam odpowiedź? - zapytał Castiel z irytacją, strzepując rękę brata z ramienia. - muszę cię zawieść Gabe, bo nie mam pojęcia co ci chodzi po łepetynie. 

Gabriel uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Przekrzywił lekko głowę, gdy cofał się do tyłu. 

- Dowiem się, Cassie - odwrócił się przodem żeby wejść do swojego pokoju. - cokolwiek przed nami chowasz, prędzej czy później to odkryję. 

Castiel przewrócił oczami, ale w środku jego serce łomotało znacznie szybciej niż zwykle. Fala stresu zalała jego ciało, powodując lekkie zawroty głowy których mimo wszystko szybko się pozbył. Nie da się znowu podejść, nie tym razem. Da radę, szczególnie dla dobra własnego i Winchestera. 

Przeczesał dłonią włosy i zszedł po schodach. Przedpokój był pusty, więc skierował się do kuchni. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to rude włosy jego siostry, drugie to wielka torba wypełniona jedzeniem, trzecie - mama. 

- Hej, mamo. 

Kobieta odwróciła się i rozpostarła ramiona, wychodząc na przeciw synowi. Miała włosy tego samego koloru co Anna, długie do pasa. Castiel odziedziczył po niej uśmiech i dołeczki w policzkach, ciemne oczy trafiły się jego siostrze i Gabe'owi.  Cas uwielbiał jej zapach. Przypominał mu dom, był taki lekki i świeży, różany. Różnił się od zapachu Dean'a. Brunet wciąż pamiętał jak pachniała jego pościel gdy spał w jego łóżku, teraz wydawałoby się to tylko wytworem jego wyobraźni. 

- Jakie szczęście że dotarłeś, myśleliśmy że miałeś wypadek! - powiedziała szybko, gestykulując rękoma.

- Jestem cały, nie martw się. Po prostu nie zdążyłem na pociąg - chłopak uśmiechnął się ciepło. 

- No a telefon? Mogłeś zadzwonić, Castielu. 

- Rozładował mi się... 

Kobieta zarzuciła mu ręce na szyję, tuląc go do siebie.

- Naprawdę tęskniliśmy za tobą synku. 

- Wiem - odparł Cas, odwzajemniając uścisk. - Założę się że Lucyfer był najbardziej zrozpaczony.

Matka oderwała się od niego, rzucając mu upominające spojrzenie.

- Brat się o ciebie martwił.

Brunet pokiwał tylko głową i uśmiechnął się słabo do mamy. 

- To co tam porabiałeś przez ten czas do przyjazdu tutaj? W ogóle jak znalazłeś pociąg o tej porze, przecież są święta...? 

{pl} Beating HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz