Rozdział 1

179 12 4
                                    

-Shyley! Znowu znęcałaś się nad służbą!-do pokoju z hukiem weszła moja rozdarta matka. Czy ta kobieta nie zna podstawowych zasad kultury, które sama próbuje wpajać mi od dziecka. O czym ja myślę? Ona nigdy nie miała dla mnie czasu. Całe życie spędzam z nieudolnymi niańkami , które jedna po drugiej za każdym razem staram się wykończyć.

-Mam na imię Shy.-poprawiłam ją po czym odwróciłam się w przeciwnym kierunku. Nie będę rozmawiać z nią kiedy mówi do mnie takim tonem. Nikt nie będzie do mnie krzyczeć.

-Jak mogłaś! Ludzie uważają cie za potwora!-Jakby wcześniej nie uważali. Powinnaś zamknąć usta swoim pracownikom. Jak widać w takich sytuacjach nie można kupić milczenia. Pieniądze powoli tracą na wartości, a myślałam, że w tych czasach człowiek widzi tylko jedno. Cóż chyba się myliłam.-Ona przez ciebie umarła!

-Nie wiedziałam, że można od tego zginąć. Co to za różnica? Jeśli nie zrobiłaby tego dzisiaj pewnie stało by się to za parę lat. Nie widzę problemu.-wzruszyłam ramionami. Co mnie to może obchodzić?

-Jak to nie wiedziałaś!? Masz mnie za idiotkę?-W tym momencie już otwierałam usta by odpowiedzieć na nurtujące ją pytanie, ale stwierdziłam, że tylko pogorszy to moją sytuację.

-Nie miałaś organizować tej swojej zapoznawczej imprezy dla sąsiadów...Nie, przepraszam snobów z okolicy?-Chciałam, a przynajmniej miałam nadzieję, że uda mi się zmienić temat.

-Tak miałam, a ty masz udawać przykładną córkę. Nie mam zamiaru się za ciebie wstydzić Shy.-Jeszcze się zdziwisz. Ledwo powstrzymałam się od śmiechu. Czy nasze przeprowadzki nie mogą wyglądać jak te u normalnych ludzi? Gdzie najważniejszym po przyjeździe jest rozpakowanie kartonów,  a nie organizowanie przyjęcia dla ludzi, których jedyną życiową aspiracją są pieniądze.

----------------------------(dwie godziny później)------------------------------

W moim domu roiło się teraz od wypalonych, udzielnych książąt. Nienawidzę tych przyjęć. Czy wydaje się wam czasem, że to wy jesteście w obcym domu? Właśnie tak się teraz czułam. Mimo iż moi rodzice kochali organizować uroczyste bankiety dla ludzi z sąsiedztwa i robili je bardzo często,nigdy nie zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Te wydarzenia były dla mnie męką.

-Shy wszystko w porządku?-zapytała pani Peters, wyrywając mnie tym samym z moich poprzednich przemyśleń.

-Tak, tak. Przepraszam zamyśliłam się.-Uśmiechnęłam się do kobiety.

-Nic się nie stało. Ja już ci nie przeszkadzam idę spróbować ciasta pani Lange.-Ehh jak zwykle zostałam sama. Jedyna normalna osoba w tym domu właśnie ode mnie uciekła. Nie rozumiem dlaczego osoba, którą uważam za drugą matkę nie umie dogadać się z własnym synem. Możliwe, że ją rozumiem...Evan to intrygująca osoba. Można go kochać lub nienawidzić. Podobnie jest ze mną. Możliwe, że dlatego odnaleźliśmy wspólny język. Mogę powiedzieć, że jest jedynym, który w pełni rozumie moje postępowanie.

Zagłębiona po uszy we własnych przemyśleniach ruszyłam w stronę swojego pokoju. Miałam ochotę rzucić się twarzą w poduszkę i zasnąć. Otworzyłam drzwi i jak na skrzydłach wleciałam do pokoju. Zamknęłam je i przekręciłam w nich klucz tak by nikt nie mógł przerwać mi odpoczynku. Odwróciłam się w stronę łóżka. Poczułam się jak w głupiej bajce dla dzieci. W moim łóżku leżał obcy chłopak.

Co to jest? Jakaś głupia komedia romantyczna? Jeśli tak to chcę poznać reżysera, scenografa i przeczytac scenariusz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Co to jest? Jakaś głupia komedia romantyczna? Jeśli tak to chcę poznać reżysera, scenografa i przeczytac scenariusz. Widząc, że nowy lokator spał dość twardo podeszłam do szafki nocnej i postanowiłam się mu przyjrzeć. Był dość przystojny. Na tyle bardzo, że mogłabym z nim porozmawiać i na tyle za mało by go nie obudzić. Usiadłam na materacu tuż obok blondyna. Nachyliłam się nad nim i wymierzyłam cios w policzek. Chłopak poderwał się z taką prędkością, że wylądowałam na podłodze i to nie z gracją szybowca. Można powiedzieć, że runęłam na ziemię jak kilku dziesięcio kilowy głaz.

-Co ty sobie wyobrażasz!? -krzyknął na mnie jakby czekał na wyjaśnienia.

-Może liczysz na przeprosiny? To mój pokój.-odpowiedziałam spokojnie.

-W to szczerze wątpię.-parsknął śmiechem.-Po co niby dziewczynie twojego pokroju byłaby kolekcja noży i innych fajnych zabawek?

-Po co niby dziewczynie twojego pokroju byłaby kolekcja noży i innych fajnych zabawek?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Tak? Zaraz możesz się przekonać.-wywróciłam arogancko oczami.-Mam dla ciebie propozycje. Wstań i wyjdź. Nie mam ochoty cię dłużej oglądać.

-Jesteś bezczelna. Masz jakiekolwiek pojęcie kim ja jestem?-zapytał oburzony, a w mojej głowie właśnie rozpętała się burza mózgu.

-Osobą, którą skrzywdziłam, a teraz szuka zemsty?-zadałam pytanie zwrotne uśmiechając się przy tym nienaturalnie tak jakbym liczyła, że to prawidłowa odpowiedź.  W głębi duszy miałam nadzieję, że właśnie o to chodzi. Nikt z nas nie lubi zgadywać...szczególnie jeśli chodzi o z pozoru ważne rzeczy.

-Nie...to raczej nie to...a nawet jeśli to nie przypominam sobie.-mruknął.-Jestem Luke Hemmings. Mówi ci to coś?-Najwyraźniej myślał, że zaraz ułożę mu ścieżkę do drzwi usłaną różami i oznakowaną świeczkami o zmysłowych zapachach. Nawet nie wie jak bardzo się myli.

-Szczerze? Nic, a nic.-zacisnęłam wargi w wąską linię, próbując po raz kolejny się skupić. Nigdy nie kojarzyłam nazwisk. Nawet jeśli mogły być bardzo istotne.

-Mam do ciebie interes. Obserwuje cię od dłuższego czasu i jestem pod wrażeniem. Nigdy wcześniej nie widziałem kogoś tak bezwzględnego i chłodnego.-uśmiechnął się porozumiewawczo.

-Mów dalej...-nie ukrywam chłopak wiedział jak zachęcić swojego rozmówce.

______________________________________________________________________________________________________________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


_______________________________________________________________
_______________________________________________________________

Hejka Kochani!!!

Jak zwykle rozdział dodany po dość długim czasie, jednak myślę, że powinien się wam spodobać.

Kolejny może pojawić się już nie długo bo mam mnóstwo pomysłów na to opowiadanie.

No to do następnego <3

LUCIFER  L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz