W któryś niedzielny wieczór oglądali, Ada i Maciek, stary horror, z miską chipsów stojącą pomiędzy nimi. Byli w domu sami, bo Łukasz wojażował akurat w delegacji.
– Tak sobie myślę i nie daje mi to spokoju – zaczął chłopak – nie jestem przekonany... Może powinnaś... no, wiesz... – plątał się nieporadnie.
– Maciek, gadasz monosylabami – zauważyła, pogryzając chipsa, Ada. –Niestety nie wiem. Więc wykrztuś wreszcie, o co chcesz spytać.
– Dlaczego nie dałaś facetowi szansy, żeby się wytłumaczył? Ile czekałaś na ten cholerny telefon? Dwa dni, trzy? – wyrzucił jednym tchem.
Nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, sięgnęła po kolejnego chipsa.
– Cztery.
– Taaa... To wszystko wyjaśnia. A jeśli zadzwonił piątego dnia?
– Nie zadzwonił – stwierdziła ponuro.
–Tego to nie możesz wiedzieć, skoro już cię tam nie było.
– Nie zadzwonił – powtórzyła z uporem. – Dzwonił jego prawnik, zamiast niego i chciał mi tylko podsunąć do podpisania umowę. To wszystko.
– Widziałaś tę umowę?
– Nie. Nie miałam ochoty gadać z prawnikiem. Maciek, o co ci chodzi? Nawet jeśli wyjeżdżając bez słowa, zachowałam się jak gęś, to i tak cały ten układ był chory i nie miał sensu.
– Mogłabyś to stwierdzić z całą pewnością tylko wtedy, gdybyś poczekała na telefon, albo chociaż przeczytała tę umowę.
– Mówisz, jakbyś to ty ją spisał i wiedział, co w niej jest! A sam byś tego pewnie nie podpisał!
Zdenerwował ją, uparcie siejąc wątpliwości i podkopał solidną dotąd pewność, co do słuszności własnego postępowania.
– Nie wiem. – Wepchnął do ust garść chipsów. – Nie czytałem tego.
Wściekła, poderwała się z sofy.
– Wiesz, co?! Jeśli masz mnie dość i chcesz żebym się wyprowadziła, wystarczy po prostu powiedzieć!
Pociągnął ją za rękę i posadził z powrotem.
– Siadaj... Co ty taka drażliwa jesteś? Tak sobie tylko głośno myślę.
– To myśl cicho, albo lepiej nie myśl wcale i nie wkurzaj mnie. – Naburmuszyła się.
– Nie złość się, mała. – Pogłaskał ją pojednawczo po ramieniu. – Po prostu nie cierpię spraw nie załatwionych do końca, a twoja jest jakaś taka... zawieszona.
– Też się powinnam powiesić, do kompletu.
– I znów popadasz w skrajności. – Pokręcił głową. – Odebrałaś już wyniki od lekarza? – Zmienił nagle temat.
– Nie. Jutro odbiorę.
– A tą robotę kiedy zaczynasz?
– Od środy.
Zerknął na nią kątem oka. Pamiętał Adę łagodną i pozytywnie nastawioną do świata. Teraz była ciągle podenerwowana i ryczała po kątach, sądząc, że nikt niczego nie widzi. Ale nie raz i nie dwa zdradziły ją zaczerwienione oczy. W dodatku była blada jak przysłowiowy trup i miała sińce pod oczami. Sporo ostatnio przeszła, wiele straciła i trochę się o nią martwił.
Zauważyła, że ją obserwuje i wywróciła oczyma.
– No nie... Nie będę ci się tłumaczyć ze swoich badań. Wybij to sobie z głowy.
CZYTASZ
Jesienny nokturn [ZAKOŃCZONE]
RomanceBywa czasem tak, że świat się nam wali na głowę i wydaje się, że nigdy już nie zaświeci słońce. Los jest przekorny i lubi kpić z marzeń, ale także z obaw i smutków...