Jesienny... cz.9

199 24 4
                                    


W któryś niedzielny wieczór oglądali, Ada i Maciek, stary horror, z miską chipsów stojącą pomiędzy nimi. Byli w domu sami, bo Łukasz wojażował akurat w delegacji.

– Tak sobie myślę i nie daje mi to spokoju – zaczął chłopak – nie jestem przekonany... Może powinnaś... no, wiesz... – plątał się nieporadnie.

– Maciek, gadasz monosylabami – zauważyła, pogryzając chipsa, Ada. –Niestety nie wiem. Więc wykrztuś wreszcie, o co chcesz spytać.

– Dlaczego nie dałaś facetowi szansy, żeby się wytłumaczył? Ile czekałaś na ten cholerny telefon? Dwa dni, trzy? – wyrzucił jednym tchem.

Nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, sięgnęła po kolejnego chipsa.

– Cztery.

– Taaa... To wszystko wyjaśnia. A jeśli zadzwonił piątego dnia?

– Nie zadzwonił – stwierdziła ponuro.

–Tego to nie możesz wiedzieć, skoro już cię tam nie było.

– Nie zadzwonił – powtórzyła z uporem. – Dzwonił jego prawnik, zamiast niego i chciał mi tylko podsunąć do podpisania umowę. To wszystko.

– Widziałaś tę umowę?

– Nie. Nie miałam ochoty gadać z prawnikiem. Maciek, o co ci chodzi? Nawet jeśli wyjeżdżając bez słowa, zachowałam się jak gęś, to i tak cały ten układ był chory i nie miał sensu.

– Mogłabyś to stwierdzić z całą pewnością tylko wtedy, gdybyś poczekała na telefon, albo chociaż przeczytała tę umowę.

– Mówisz, jakbyś to ty ją spisał i wiedział, co w niej jest! A sam byś tego pewnie nie podpisał!

Zdenerwował ją, uparcie siejąc wątpliwości i podkopał solidną dotąd pewność, co do słuszności własnego postępowania.

– Nie wiem. – Wepchnął do ust garść chipsów. – Nie czytałem tego.

Wściekła, poderwała się z sofy.

– Wiesz, co?! Jeśli masz mnie dość i chcesz żebym się wyprowadziła, wystarczy po prostu powiedzieć!

Pociągnął ją za rękę i posadził z powrotem.

– Siadaj... Co ty taka drażliwa jesteś? Tak sobie tylko głośno myślę.

– To myśl cicho, albo lepiej nie myśl wcale i nie wkurzaj mnie. – Naburmuszyła się.

– Nie złość się, mała. – Pogłaskał ją pojednawczo po ramieniu. – Po prostu nie cierpię spraw nie załatwionych do końca, a twoja jest jakaś taka... zawieszona.

– Też się powinnam powiesić, do kompletu.

– I znów popadasz w skrajności. – Pokręcił głową. – Odebrałaś już wyniki od lekarza? – Zmienił nagle temat.

– Nie. Jutro odbiorę.

– A tą robotę kiedy zaczynasz?

– Od środy.

Zerknął na nią kątem oka. Pamiętał Adę łagodną i pozytywnie nastawioną do świata. Teraz była ciągle podenerwowana i ryczała po kątach, sądząc, że nikt niczego nie widzi. Ale nie raz i nie dwa zdradziły ją zaczerwienione oczy. W dodatku była blada jak przysłowiowy trup i miała sińce pod oczami. Sporo ostatnio przeszła, wiele straciła i trochę się o nią martwił.

Zauważyła, że ją obserwuje i wywróciła oczyma.

– No nie... Nie będę ci się tłumaczyć ze swoich badań. Wybij to sobie z głowy.

Jesienny nokturn [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz