Lauren stała przed drzwiami Camili. Nie była pewna, czy powinna przeprosić czy nie. Podniosła rękę, aby zapukać, ale nagle ją opuściła. Zamknęła oczy i westchnęła.
*puk, puk*
- Idź sobie! - Lauren słyszała jak Camila pociągała nosem, co znaczyło, że prawdopodobnie płakała. Dziewczyna przekręciła klamkę, jednak drzwi były zamknięte.
- Camila. - zaczęła. - Słuchaj, Camz, przepraszam, nie powinnam była tego mówić, ja-
- Nie chodzi o to, co powiedziałaś. Chodzi o to, jak to zrobiłaś, jakbym była wszystkiemu winna. - przerwała jej.
- Wiem, przepraszam. Byłam wściekła, przepraszam. Proszę, otwórz drzwi. - Camila nie odpowiedziała. - Camz, po prostu otwórz te drzwi. Jest siódma, a ty nic nie jadłaś. Zaczniesz głodować i umrzesz...
- Po prostu, zostaw mnie w spokoju! Pozwól mi umrzeć! Wiem, że gdybym umarła, byłabyś najszczęśliwszą osobą na świecie! - wykrzyknęła młodsza.
- Zamknij się! Po prostu się zamknij! Przestań być taka uparta i otwórz te cholerne drzwi! - krzyknęła Lauren.
Camila nie odpowiedziała i wciąż pozostawała w ciszy. Kiedy brunetka zdecydowała, że się poddaje, usłyszała kroki zbliżające się do drzwi. Kiedy się otworzyły, Lauren ujrzała Camilę otuloną kocem. Jej oczy były opuchnięte i czerwone, co oznaczało, że płakała.
- Zrób to! Zrób to teraz, tutaj! - Lauren stała bezmyślnie.
- Co mam zrobić? - wyszeptała.
- Rozwiedź się ze mną! Przecież tego chcesz, prawda? Chcesz się mnie w końcu pozbyć. Co zrobiłam, że tak mnie nienawidzisz? Od liceum chciałaś, żebym zniknęła, co ja takiego zrobiłam? Jeśli coś zrobiłam, to przepraszam, okay? - Lauren nic nie powiedziała, tylko patrzyła w oczy młodszej dziewczyny. - Na co czekasz? No dalej, powiedz to! Rozwiedź się ze mną teraz, a jutro się wyprowadzę.
- Zamknij się, zamknij się.
- Zrób to. Jeśli ty tego nie zrobisz, ja się tym zajmę. - Lauren szybko złapała ramię Camili i mocno je ścisnęła.
Camila była oschła i zaczęła uderzać Lauren w brzuch, chcąc uwolnić się z uścisku, a Lauren zacisnęła uścisk.
- Puść mnie! - krzyknęła Camila.
- Nie.
Lauren zaprzeczyła głową.
- Puść mnie!
- Nie. - Camila uderzała wielokrotnie w klatkę piersiową dziewczyny. - Nienawidzę Cię, nienawidzę. - młodsza poddała się i zrelaksowała w uścisku starszej. Lauren zaczęła pocierać rękami o plecy Camili.
- Przepraszam, okay? - wyszeptała starsza, odgarniając łzę Camili z policzka. Podniosła podbródek Camili, chcąc, aby spojrzała jej prosto w oczy. Położyła ręce na ramionach dziewczyny i uśmiechnęła się.
- Idź się ogarnąć. Wychodzimy.
- Gdzie?
- Gdzieś.
~
- Ah! Lauren! Pewnie szukasz doktor Jauregui, prawda? - pielęgniarka uśmiechnęła się, zmieniając kierunek wzroku z komputera na Lauren.
- Tak, jest tutaj?
- Wyszła minutę temu.
Lauren zmarszczyła brwi.
- Cholera. Um.. mogłabym odwiedzić dzieci? Przyszłam z moją żoną. - Lauren chwyciła rękę Camili i splotła ich palce.
- Oczywiście, jeszcze nie śpią. Będą ogromnie szczęśliwe, że jesteś. - powiedziała pielęgniarka, uśmiechając się do Camili. Lauren podziękowała i udała się w kierunku windy, wciąż nie puszczając ręki Camili.
CZYTASZ
september ➼ camren (tłumaczenie)
FanficNarzeczona Lauren Jauregui postanawia wycofać się trzy dni przed wielkim dniem. Aby ochronić przed zakłopotaniem, rodzice Lauren decydują, że ślub się odbędzie, tym samym zmuszając Lauren, żeby poślubiła córkę ich najlepszych przyjaciół; jedną i jed...