Rozdział 5

3.3K 200 23
                                    

*AUTOR*

No, ostatnia kropka postawiona. Luke wyparował, nic więcej nie można napisać.
Planowałam skończyć pić kufel piwa i wracać na mój statek, jednak dosiadła się do mnie jakaś laska.

–Spadaj. – mruknęłam. Miałam niską tolerancję dla natrętów.

– Słyszałam, że opisujesz historię uczniów Luke'a Skywalkera.

W kantynie natychmiast zrobiło się cicho. Z szaleńczo bijącym ze strachu sercem szybko spakowałam swoje rzeczy, wzięłam ją za fraki i razem wyszłyśmy.

– Przez ciebie nie będę mogła już się tutaj pokazywać! – krzyknęłam na nią i zaczęłam swój nerwowy marsz tam i z powrotem. – Spotkałam Luke'a kilkanaście dobrych lat temu, zanim zniknął. – zlustrowałam dziewczynę wzrokiem. Była raczej drobna, na twarzy można było dojrzeć pierwsze zarysy zmarszczek, a jej zimny wzrok konkurował z moją złością. – Czego ty ode mnie chcesz?!

– Jestem Padmé. Rycerz Jedi, była uczennica Luke'a.

Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Zmarszczyłam brwi, próbując to przetrawić, ale informacja, którą mi podała przeczyła faktom.

– Ale ty umarłaś!

– Mogę uzupełnić twoją historię.

*AKCJA*

Obudziłam się. Nie wiem dlaczego. Byłam świadoma ulatującego ze mnie życia, z którym myślałam, że się pożegnałam.

– Jak się czujesz? – zapytał stojący nade mną mężczyzna. Wzrok jeszcze nie przyzwyczaił mi się do światła, więc niewiele mogłam o nim powiedzieć.

– Gdzie ja jestem? Jak pan się nazywa?

– Znalazłem cię odwiedzając dłużników na Tatooine. Z dwudziestu osób tylko ty żyłaś. Znajdujemy się teraz na Bespinie w Mieście Chmur, jestem Lando Calrissian. – wytłumaczył najwyraźniej spokojnym tonem.

– Padmé Verera.

Podniosłam się delikatnie i odkryłam. Na brzuchu miałam okrągłą bliznę, która na szczęście dobrze się zagoiła.

– Na tym leżałaś. –czarnoskóry mężczyzna podał mi czarny płaszcz, wyciągnięty chwikę wcześniej spod mojego łóżka. Przytuliłam go do twarzy. – Od kogo to?

– Od Bena... To znaczy Kylo Rena. – szybko się poprawiłam. Przed oczami stanęły mi ostatnie sekundy "życia" i niedowierzanie malujące się na twarzy przyjaciela.

– Od syna Hana i Lei? Nie widziałem go... No, już 20 lat będzie.

Coś mi się nie zgadzało.

– Przecież Ben ma 18 lat. Chyba że... Jak długo byłam nieprzytomna?

– Około cztery lata.

– CO?! – chwyciłam się za głowę. Kawał życia zleciał mi na śnie.

– To i tak krótko, jak na trupa. – słusznie zauważył.

Przyjaciel |Star Wars|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz