To była jedna z nocy, kiedy podczas zasypiania wyjątkowo nie łapał mnie dół i beznadziejność sytuacji. Przez sen poczułam, że ktoś wszedł do pokoju. Upewniło mnie w tym uczucie sparaliżowania i przymusowe otwarcie oczu. Zobaczyłam nad sobą te dwie tęczówki, które nie tak dawno wywoływały uśmiech na mojej twarzy, lecz teraz przyprawiały o lęk.
– Nie krzycz. – szepnął Ben i kazał Mocy mnie zostawić. Niestety dla niego, nie dało się cicho łapać powietrza.
– Po co tu przyszedłeś? Co powie twój wuj? – zarzuciłam go pytaniami, lecz na żaden nie raczył odpowiedzieć. Jego twarz wyrażała jedynie zdenerwowanie, które mi się udzielało.
– Ubieraj się. Poczekam na zewnątrz.
Jego nowo nabyte umiejętności i to, jak mógł je wykorzystać, skutecznie przekonały mnie do zrobienia wszystkiego, co chce. W 5 minut byłam gotowa.
– O co chodzi? – spytałam już trochę głośniej, stanąwszy na piasku pustyni. Przed nami widniały dwa X-wingi, a za nami był nasz dom.
– Lecę do mojego mistrza.
– Twój mistrz śpi teraz 100 metrów za naszymi plecami. – powiedziałam automatycznie, choć doskonale wiedziałam co ma na myśli.
– Padmé, ja nie jestem już Jedi. Jadę na szkolenie Ren.
– Nie... Nie, ty nie możesz! – krzyknęłam ze łzami w oczach. Chłopak uniósł wyprostowaną dłoń, nade mną pojawiła się bańka, która wyciszyła wszystkie dźwięki, oprócz głosu przyjaciela, który wsiadał do nowszego modelu statku.
– Ben! Ben, wracaj! – oddałam się rozpaczy. Uderzałam z całej siły w ścianę pułapki, w jakiej się znalazłam, ale nie dało to nic, prócz bólu w dłoniach. Chłopak spojrzał na mnie i zawrócił. – Ben, nie rób tego... – uklękłam na chropowatym piasku. Kucnął przy mnie, przekraczając barierę oddzielającą mnie od świata i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
– Uciekaj stąd. Musisz uciec. – powiedział tylko i były to jego ostatnie słowa nim odleciał, zostawiwszy mnie samą. Patrzyłam jeszcze za nim w myślach kazać mu wracać, ale nic to nie dało.
Poczułam, że coś mnie rozrywa od wewnątrz. Jakby Jasna Strona próbowała mnie naprawić. Z bólu i smutku upadłam bezwładnie na ziemię.– Padmé! – usłyszałam jak przez grubą ścianę. Dopiero kilkukrotne powtórzenie mojego imienia zdołało mnie wyrwać z więzienia słabości. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Luke'a, który mnie niósł.
– Ben... – szepnęłam, ledwo przy tym otwierając spierzchnięte usta.
– Musisz odpocząć. Potem mi powiesz, co się stało.
– Ben... uciekł. – wydukałam. – Ren...
Rozbudzone na nowo emocja sprawiły, że ponownie straciłam przytomność.
Od czasu przejścia Bena na Ciemną Stronę, nie wychodziłam z pokoju. Odwiedzał mnie tylko Skywalker, podobno Leia też była na Tatooine, ale nie mogła się przemóc, by wejść do mnie. Po dwóch miesiącach wróciłam do treningów, ale to nie było to samo.
Zaczęliśmy budować własne, prawdziwe miecze świetlne, a potem Luke pasował całą naszą grupę na rycerzy Jedi.
Przyglądałam się pomarańczowemu ostrzu. Znalazłam ten kryształ w głębi jednej z jaskiń, tam, gdzie każdy bał się wejść.– Padmé. – usłyszałam wewnątrz siebie. Głos był ostry i władczy, jakby należał do jakiego króla. Poderwałam się z łóżka i zaczęłam się rozglądać.
– Kto to powiedział?! – rzuciłam pewnie, odwracając się w każdą możliwą stronę.
– Lubisz mieć wszystko pod kontrolą, tak, jak mój uczeń mi opowiadał.
– Snoke...-syknęłam. Starałam się uspokoić oddech, by go ujrzeć, ale byłam zbyt rozstrzęsiona.
CZYTASZ
Przyjaciel |Star Wars|
FanficMiałam kiedyś przyjaciela. Fascynujące, co? Ten przyjaciel przeszedł na Ciemną Stronę. Jedi. Na Ciemną Stronę. Ogarnęliście? No, a co będzie, jeśli wam powiem, że to Ben Solo, bardziej znany jako Kylo Ren? Ben był kiedyś świetnym kumplem. Tyle music...