~.~
-Wyczułeś to?-spytał Snoke.
-Tak, mistrzu. Padmé jest tutaj.
-Córka Skywalkera również. Pora dokończyć twoje szkolenie. Przynieś tu ciało jednej z nich. Chyba nawet wiem, na którą trafi.-uśmiechnął się.
-Nie zawiodę cię mistrzu.
-Mam nadzieję, Kylo Renie.
~.~
Miejsce masakry młodych Jedi. Jedynie budynki były lekko osmalone i podniszczone, ale mogli dostrzec to tylko ci, którzy wiedzieli o tych strasznych wydarzeniach.
Weszłam do środka największego z nich, gdzie znajdowały się nasze sypialnie. Przez te wszystkie lata nie zapomniałam lokalizacji mojego pokoju.
Na łóżku siedział wielki mistrz Ren, znany bliżej jako...
-Ben!-uśmiechnęłam się. Chłopak ściągnął maskę i postawił ją na biurku. Był poważny, zbyt poważny.-Ben, coś się stało?
-Nic.-przeczesał sobie włosy palcami i zbliżył się do mnie.-Ty żyjesz.
-Też jest to dla mnie nieprawdopodobne.-wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Objął mnie nieśmiało.
-Pewnie wiesz, że zabiłem tatę...-westchnął ciężko. Jego sumienie nie miało łatwo.
-Nie zabiłeś. Ocaliłam go, czuje się znacznie lepiej.
Poczułam, że jego myśli opanowała ulga. Zupełnie jakby ktoś obłożył lodem poparzoną skórę.
-Co ty tu robisz? Wyczułam, że będziesz na Tatooine, ale nie wiem dlaczego.-dopytałam. Spiął się. Ostrożnie złapał moją dłoń i położył sobie na czole. Przez moment nic się nie stało, jednak później zobaczyłam jego rozmowę ze Snoke'iem. Odskoczyłam od niego.
-Padmé, spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy.
Nagle do pokoju wpadła Rey. Błyskawicznie oceniła sytuację i zaatakowała go. Zaskoczony chłopak zaczął się bronić, ale po chwili przeszedł na atak.
-Ben, zabij mnie!-krzyknęłam ze łzami w oczach. Dziewczyna przestawała sobie radzić.
-Nie. NIGDY.-zmrużył oczy. Rey się potknęła, ale szybko odzyskała równowagę.
-Nie mam już nikogo bliskiego!-wybiegłam za nimi na otwartą pustynię. Tam nagle młodsza zdobyła przewagę. Postanowiłam trochę pomóc przyjacielowi i włączyłam się do walki.-Nikt nie będzie za mną płakać!
-Ja będę.
-Nie pozwolę ci zabić córki Luke'a!
-Luke'a?!-podchwyciła Rey i upadła na ziemię nie zauważywszy kamienia. Ben uniósł miecz, ale ja zablokowałam cięcie tuż nad sercem dziewczyny.
-Nie rozumiesz?!-krzyknął zrozpaczony.-Albo ona, albo ty! Muszę wybrać!
Złapałam za rękojeść jego miecza.
-Pomogę ci.
Ben nagle wrzasnął i upadł. Z jego łydki wydobywał się dym. Spojrzałam z nienawiścią na córkę Skywalkera.
-Jak mogłaś?!
-On chciał nas zabić!-Rey z każdym słowem odsuwała się ode mnie.
-Nie! On taki nie jest!
-Oh, spójrz na siebie!-odparła kpiąco.-Ty też przechodzisz na Ciemną Stronę! Będziesz jak Kylo Ren!
Zamachnęłam się i uderzyłam w miejsce, gdzie przed chwilą leżała Rey.
-Nie obchodzi mnie reakcja Luke'a na twoją śmierć.-syknęłam. Podbiegłam szybko do Bena i zabrałam jego miecz. Był znacznie lepszy od mojego.
-Czyli przyznałaś się. Jesteś Ren.
-Nie, jestem Jedi. To ty zaatakowałaś Bena bez powodu.
Przeprowadziłyśmy kilka cięć. Ojciec rzeczywiście świetnie ją wyszkolił. Ale moją przewagą było doświadczenie.
-„Bez powodu"!-przedrzeźniła mnie.-Sam powiedział, że musi zabić jedną z nas. Wiem, na kogo wypadnie i to nie jesteś ty.
-Opanowała cię chęć zemsty, ale nie wiem za co. Han żyje tylko dzięki mnie, więc schowaj broń i wracaj na Jakku.
-A ciebie opanował przymus obrony tego zdrajcy. Musisz go kochać, inaczej to nie ma sensu.
-Mówi ci coś słowo „przyjaciel"? Ach, zapomniałam, że nie miałaś żadnych.
-Twoi za to zginęli. Zabił ich właściciel miecza, którym chcesz i mnie pozbawić życia. Zabawna historia, co?
-Padmé! Rey!-krzyknął Luke. Co on tu robił?
Żadna z nas nie zamierzała opuścić miecza. Dopiero Skywalker użył swojej Mocy, by nam je wyrwać.
Uznałam, że takie stanie i gapienie się na jego córkę jest bez sensu, więc wróciłam do Bena.
Na szczęście Rey nie uszkodziła mu za bardzo nogi, nawet nie dotknęła kości. Pomogłam mu usiąść i podtrzymałam go.
-I jak?-spytał.-Jest źle?
-Nie, wyliżesz się raz dwa.-oparłam głowę na jego ramieniu. Nieświadomie przesłałam mu obraz, który sama również zobaczyłam. Byłam z Benem na D'Qar, wszyscy cieszyli się na jego widok. Przeprosił rodziców, a potem razem świętowaliśmy.
-To niemożliwe.-mruknął smutno.-Muszę zabić jedną z was. Rey nie dam rady, nie przy jej ojcu, który zacznie ją bronić. A co do ciebie... Wolałbym już sam zginąć.
-Hej, jesteśmy przyjaciółmi.-uśmiechnęłam się.-Coś wykombinujemy.
~.~
Ben wniósł Padmé na rękach do sali, gdzie czekał Najwyższy Dowódca. Mężczyzna podniósł brew.
-Zaskoczyłeś mnie, mój uczniu.
-Nie jestem tak silny, jak Skywalkerowie. Wybrałem łatwiejszą drogę.-powiedział z surowym wyrazem twarzy. Przyciskał do siebie przyjaciółkę, jakby była najcenniejszym skarbem.
-Ukończyłeś szkolenie. Teraz połóż ją tutaj i wyjdź.
Ben wykonał rozkaz swojego mistrza.
Snoke wstał i zaczął chodzić wokół dziewczyny. Nie wyczuł nawet grama życia, ale wydało mu się nieprawdopodobne, żeby Kylo zabił jedyną osobę, którą kochał.
Jednak fakty były faktami. Padmé leżała przed nim całkowicie martwa. Jego uczeń był dobrze wyszkolony.Najwyższy Dowódca zasnął w fotelu.
~.~
Otwarłam oczy i zrobiłam głęboki wdech. Luke zna niezłe sztuczki.
Wstałam powoli i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było nikogo. Nikogo oprócz Snoke'a.
Miałam dylemat.
Jeśli odpalę miecz świetlny, to się obudzi, a jeśli strzelę do niego z blastera, to pół Tatooine to usłyszy.
„Bądź cicho."-pomyślałam włączając miecz. Zupełnie jakbym uruchomiła świecącą na niebiesko kosiarkę.
Podbiegłam do Snoke'a z mieczem w górze. Ułamek sekundy przed przebiciem go, coś mnie unieruchomiło. Snoke się obudził.
CZYTASZ
Przyjaciel |Star Wars|
FanficMiałam kiedyś przyjaciela. Fascynujące, co? Ten przyjaciel przeszedł na Ciemną Stronę. Jedi. Na Ciemną Stronę. Ogarnęliście? No, a co będzie, jeśli wam powiem, że to Ben Solo, bardziej znany jako Kylo Ren? Ben był kiedyś świetnym kumplem. Tyle music...