Rozdział 10

397 35 17
                                    

 Podchodziła powoli, ale płynnie do Strażników. Jej postać przestała być choćby w najmniejszym stopniu przyjazna. Teraz dziewczyna była łowcą, który miał przed sobą ofiarę. Jej oczy nie wyrażały niczego; w jej głowie toczyła się zacięta batalia. Nie mogła pozwolić, aby Jack wykonał kolejny rozkaz Melissy, jednak czuła opory przed zabiciem sług Księżyca. Szczególnie Ząbek.

 Kolibrzyca nie oceniała tak surowo Elisabeth, po tym co od niej usłyszała. Nie uważała, że dziewczyna jest taka sama jak jej ojciec czy siostra. Przylepiła jej łatki potwora, jak niemal każdy. To sprawiało, iż miała z nią problem. Córka Mroka wyłączyła myślenie i poddała się instynktom.

 Jednak Toothiana nie wpatrywała się w nią oskarżycielsko czy ze złością. Zębuszka już nawet się nie bała. Po prostu stała z zamkniętymi oczami oraz spokojem wymalowanym na twarzy. Pozostała dwójka, Zając i North, starali się wyrwać mackom mroku i powstrzymać Elisabeth, ale ich więzy były zbyt mocne.

 Zdawałoby się, że nic nie zdoła zatrzymać jasnowłosej. Strażnicy byli spętani, a duch zimy bezwolny. Wydawałoby się oczywiste, iż to ich koniec. Przynajmniej dopóki nieodezwała się Ząbek:

 - Ocal Jacka - wyszeptała kolibrzyca. Opierzona kobieta dobrze wiedziała, że jeśli niebieskooka postawiła sobie za cel uratować białowłosego, to tak się stanie.

 Ale to właśnie te słowa były malutkim płomyczkiem, który rozpalił się w jej zamroczonym umyśle, ukazując nową możliwość. Zębuszka może tego nie wiedziała, ale właśnie to ją uratowało. W głowie Elisabeth pojawił się pomysł. Ryzykowny, samobójczy wręcz, jednak mogłaby uniknąć zamordowania Strażników.

 Na pozór nic się nie zmieniło, lecz jasnowłosa już nad sobą panowała. Wiedziała co ma zrobić. Dalej zbliżała się do Toothiany, mając sztylet w dłoni, ale z odmiennymi zamiarami. Będyła tuż obok niej i miarkowała cios, co spotkało się z bardzo żywiołową reakcją spętanej dwójki, która za wszelką cenę starała się uwolnić i ją powstrzymać.

 Jednak nie było takiej potrzeby. Młodsza córka Pitcha w ułamku sekundy jednocześnie uwolniła Strażników oraz rzuciła nożem w Melissę. Ale nie zdążyła sprawdzić, czy trafiła. Obroża zacisnęła się na jej szyi, gwałtownie zmiejszając ilość tlenu dostarczanego do płuc. Złapała materiał i zaczęła się z nim siłować, nabierając szybkie, płytkie oddechy przez zaciśnięte zęby. W oczach się jej ćmiło, ale nie poddawała się, nawet kiedy upadła. Słudzy Księżyca podbiegli do niej, starając się jej jakoś pomóc, ale nie mieli pojęcia jak. Zębuszka siłowała się z zapięciem, które za nic nie chciało ustąpić.

 North tknięty przeczuciem podbiegł do Melissy, która leżała nieruchomo pod ścianą, z sztyletem w piersi i ręce, którą się osłoniła. Wyrwał go, a potem podbiegł z powrotem do Elisabeth i przeciął obrożę. A właściwie lekko ją tylko nadciął, kalecząc przy tym odrobinę dziewczynę, bo pod wpływem zawartej w nim mocy, materiał się rozsypał w proch. Niebieskooka przeturlała się na brzuch i podzwignęła na łokciach, charcząc i kaszląc.

 - Za... bierzcie... mu... nóż - wychrypiała z trudem, oddychając z trudem. Zając podszedł do białowłosego i szarpnął go za rękę. Jednak ramię chłopaka było sztywne, przez co wyślizgnęło się z uścisku Astera, po czym gwałtownie wróciło na swoje miejsce, rozcinając kącik ust ducha zimy - Ostrożnie! - zawołała już odzyskując mowę - Musicie go zmusić do oddania noża i trzymajcie go z dala od niego, bo zrobi wszystko, by go odzyskać.

 North wykręcił Jackowi rękę, a Szarak wyłuskał z jego zaciśniętych palców trzonek narzędzia, od razu oddalając się od niego. Tak jak przewidziała Elisabeth, Frost zaraz zaczął się wyrywać, próbując dosięgnąć ostrza.

...Mroczny umysł...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz